Jeśli posłużymy się ściągawką z przepisu, to rogal wygląda następująco: mąka pszenna, margaryna, cukier, masa jajowa, mak biały, pomada, mleko, woda, okruchy, drożdże, rodzynki, orzechy, owoce kandyzowane lub w syropie, sól, aromaty, w tym aromat migdałowy.
Jeśli posłużymy się wskazówkami cukierników, którzy wywalczyli w Brukseli unijny certyfikat, to jest to ponadstuletnia tradycja kojarzona z Poznaniem.
Jeśli posłużymy się wyjaśnieniami władz Międzychodu, to jest to wielkopolska tradycja i zarazem dobra zabawa, która przed kilkoma latami przyjęła się w tym powiecie. Tradycja, być może nielegalna, bo Międzychód nie znalazł się w gronie regionów, które Unia Europejska uważa za historycznie związane z wypiekiem rogali.
Jeśli posłużymy się opiniami klientów, to rogal jest przede wszystkim kosztownym przysmakiem. A nikt nie chce w ciemno wydać kilkudziesięciu złotych za lukrowany półksiężyc. Dlatego przed 11 listopada zaczęło się wielkie rogali próbowanie.
Unijne oznaczenie geograficzne miało połączyć Wielkopolan, aby produkcja rogali była kojarzona tylko z naszym regionem, co miało zwiększyć promocję. Teraz rogale dzielą Wielkopolskę na lepszą i gorszą. To też jest promocja. Taki czarny PR modny jest w biznesie, zwłaszcza jeśli firma chce sobie w ten sposób pomóc. Nie poprawi to ani smaku rogala, ani jego ceny. Będzie o nim tylko głośno. Tylko tak naprawdę o kim? O rogalu marcińskim, świętomarcińskim, marcinkowskim, św. Marcina, poznańskim, a może wielkopolskim. Na razie, niestety, tylko drogim...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?