Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Pobili prześladowcę i wywieźli go do lasu, gdzie zamarzł

Barbara Sadłowska
Na ławie oskarżonych zasiadła Elżbieta G., jej synowie i konkubent
Na ławie oskarżonych zasiadła Elżbieta G., jej synowie i konkubent Grzegorz Dembiński
W Poznaniu we wtorek rozpoczął się proces Elżbiety G., jej dwóch nastoletnich synów oraz konkubenta, oskarżonych o zamordowanie Dariusza G. Mężczyzna narzucał się i groził swojej byłej partnerce. W grudniową noc 2009 roku Krzysztof W. i synowie Elżbiety postanowili dać mu nauczkę...

Elżbieta B-G. poznała Dariusza G. go kilka lat wcześniej - był znajomym jej męża. Dariusza zauroczyła żona kolegi, ale zanim romans się rozwinął, trafił do więzienia. Kiedy wyszedł, Elżbieta była wdową. Jej mąż zginął w wypadku samochodowym. Nie zamierzała jednak związać się z Dariuszem. Ten po kolejnej odsiadce wrócił w listopadzie 2009 roku i stwierdził, że nadal kocha Elżbietę.

Po kategorycznej odmowie Dariusz zaczął nękać kobietę telefonami, SMS-mi i MMS-ami. Groził w nich, że skrzywdzi dzieci i podpali dom. Śledził i nękał. W tym czasie Elżbieta związała się z innym mężczyzną.

- Krzychu przyszedł do nas z kolegami moich sióstr. Powiedział mi potem, że zakochał się w mojej mamie i że ona ma bardzo dobry charakter - powiedział Ron, starszy syn Elżbiety. W grudniu 2009 roku miał 17 lat, jego młodszy brat Krzysztof - jeszcze 14.
Chłopcy nie lubili Dariusza G.

- Namawiał ojca do picia, wyciągał go z domu - powiedział syn Elżbiety Krzysztof.
- Po śmierci taty mama mówiła, że on ciagle pisze i wydzwania, że chce być jej mężem i naszym ojcem. Powiedziałem, że mama może z nim być, ale ojca nikt mi nie zastąpi - wyjaśniał sądowi Ron.
Kiedy 19 grudnia 2009 roku Dariusz G. znowu zadzwonił pijany i z pogróżkami, Elżbieta postanowiła się z nim ostatecznie "rozmówić" - przed wizytą na policji z dowodami nękania. Pojechali we czwórkę do Troszczyna. Konkubent i starszy syn czekali w pobliżu posesji, młodszy schował się w bagażniku samochodu. Z kijem "od dziabki", żeby w razie czego bronić matki.

Dariusz G. powitał Elżbietę wyzwiskami. I tak się zaczęło: bić zaczął Krzysiek. Potem dołączył do niego starszy brat i Krzysztof W. Pobitego mężczyznę wrzucili do bagażnika. Podobno mieli zamiar wysadzić go gdzieś po drodze, żeby pieszo wracał do domu. Ostatecznie zawieźli do lasu pod Nowym Tomyślem. Krzysztof kazał Elżbiecie zostać na parkingu. Jak potem powiedział: - To jednak jest kobieta i po co ma widzieć...

Nie miała widzieć dalszego ciągu bicia, kopania i rozbierania Dariusza G. Zostawili go w lesie w samych spodniach. Był mróz. Podobno jeszcze tej samej nocy Ela namówiła Krzysztofa, by pojechać po Darka. Nie znaleźli go po ciemku. Siedział zamarznięty killka metrów dalej... - Śnieg prószył delikatnie. Ja myślałem, że on dojdzie do szosy. Gdybym wiedział, że umrze, to bym go nie zostawił - powiedział Krzyś. Ciało Dariusza zakopali w lesie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski