Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samorządowcy apelują: Poślijcie sześciolatki do szkoły!

Paulina Jęczmionka, Bogna Kisiel
Samorządowcy obawiają się, że pierwsze klasy będą puste, bo 6-latki zostaną w przedszkolach.
Samorządowcy obawiają się, że pierwsze klasy będą puste, bo 6-latki zostaną w przedszkolach. Anna Kaczmarz
Po Łodzi także Poznań, Konin i inne polskie miasta namawiają na wysyłanie sześciolatków do szkół. Samorządowcy boją się braku miejsc w przedszkolach dla najmłodszych i utraty pracy nauczycieli.

Poznańskie władze - wzorem innych miast - nieco na przekór rządowi będą zachęcać rodziców sześciolatków, by posłali je do szkoły albo przynajmniej rozważyli oddziały przedszkolne w podstawówkach.

- Podobnie, jak Łódź oraz inne miasta w lutym rozpoczynamy akcję ulotkową adresowaną do rodziców przedszkolaków - zapowiada Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania. - W szkołach podstawowych będą organizowane „drzwi otwarte”, by każdy osobiście mógł się przekonać, jakie oferują warunki i że są przygotowane na przyjęcie maluchów.

Przemysław Foligowski, dyrektor poznańskiego wydziału oświaty twierdzi, że trwa przygotowanie akcji, która ruszy po feriach. A czas nagli. - Z końcem lutego rodzice, którzy chcą pozostawić dzieci w przedszkolu, będą musieli zacząć składać deklarację - wyjaśnia Przemysław Foligowski.

M. Wiśniewski nie ma pretensji do PiS, że powrócił do obowiązku szkolnego w wieku 7 lat, bo z takim hasłem partia szła do wyborów. Jego zastrzeżenia budzi tempo wprowadzenia zmiany i konsekwencje, jakie ona rodzi. - Szacujemy, że dostaniemy mniejszą o 23 mln zł subwencję oświatową. Kolejne koszty to uruchomienie dodatkowych miejsc dla trzylatków w przedszkolach oraz odprawy dla nauczycieli nauczania wczesnoszkolnego. Obecnie mamy ich 260 i część może stracić zatrudnienie - wylicza Wiśniewski.

Gmina ma obowiązek zapewnienia miejsc w przedszkolach 4-, 5- i 6-latkom. Jeśli te ostatnie nie pójdą do szkoły, zabraknie miejsc dla trzylatków.

- Poznańskie podstawówki są dobrze przygotowane na przyjęcie sześciolatków - zapewnia Mariusz Wiśniewski. I dodaje, że jeśli rodzice podejmą inną decyzję, może rozważą posłanie dzieci do oddziałów przedszkolnych w szkołach. To mogłoby, chociaż w pewnym stopniu, rozwiązać problem braku miejsc w przedszkolach i redukcji etatów.

A takie problemy przewiduje nie tylko Poznań, ale i inne miasta i gminy w Wielkopolsce. Władze Konina wyliczyły, że w przyszłym roku szkolnym w mieście będzie tylko 118 siedmiolatków i aż 650 sześciolatków. Jeśli rodzice tych drugich nie zdecydują się na pierwszą klasę, w szkołach będzie pusto, a przedszkola będą zapełnione.

- Podstawówki będę organizowały drzwi otwarte, by pokazać placówkę i przekonać rodziców, że jest dobrze przygotowana na przyjęcie sześciolatków - przyznaje zastępca prezydenta Konina Sławomir Lorek. - Ponadto, na 2 kwietnia zaplanowaliśmy Forum Oświatowe, podczas którego szkoły zaprezentują swoje oferty i będą zachęcać rodziców sześciolatków.

Z kolei władze Piły prognozują, że zamiast tysiąca maluchów w wieku 3 i 4 lat, przedszkola będą w stanie przyjąć tylko około dwustu. Ich miejsce zajmą bowiem sześciolatki - jeśli nie pójdą do szkół. Gdyby tak się stało, do pierwszej klasy trafi tylko 164 dzieci. To maluchy, które w tym roku powinny rozpocząć przygodę ze szkołą, ale z pewnych względów zostały w przedszkolu. Dla porównania 1 września 2015 naukę w pierwszej klasie rozpoczęło 1023 dzieci.

- Obawy samorządowców są na wyrost - uważa Zbigniew Dolata, poseł PiS z komisji edukacji. - Kilkadziesiąt tysięcy sześciolatków w kraju otrzymało odroczenia i nie poszło do szkoły, więc nie będzie pustych klas i zwolnień nauczycieli. Mówienie o przepełnieniu przedszkoli też jest raczej przesadzone. Być może gdzieś pojawią się pojedyncze problemy, ale wierzę, że samorząd i ministerstwo wspólnie sobie z nimi poradzą. Nie siejmy paniki.

Poseł nie widzi nic złego w samorządowym zachęcaniu rodziców do posłania sześciolatków do szkoły. - Nie jest to sprzeczne z naszą intencją pozostawienia rodzicom wyboru. To oni mają rozważyć wszystkie za i przeciw - mówi Dolata. - Mam jednak nadzieję, że te zachęty będą poparte poprawą przygotowania szkół na przyjęcie maluchów.

Obawy samorządów podziela za to Joanna Schmidt, posłanka Nowoczesnej. Ona też przewiduje, że zabraknie miejsc w przedszkolach dla najmłodszych dzieci. Dlatego chwali akcję informacyjną w Poznaniu.

Współpraca: B. Pieczyńska, D. Bonzel

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski