Gdy przeczytałem relację "Głosu Wielkopolskiego" ze spotkania Leszka Millera z działaczami Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Wielkopolsce, przyszło mi do głowy, że ta partia najłatwiej konsoliduje się, gdy walczy z wrogiem. Warunek jest jeden - tym wrogiem musi być ktoś znany, najlepiej były kolega polityczny. Rozumiem strach, że za mną pójdą inni, ale nie rozumiem zacietrzewienia i pojawiającej się od czasu do czasu wredoty.
Nikogo nie oszukałem, bo przez wiele lat prowadziliśmy wspólny interes pod szyldem SLD. Pożytki miała partia, pożytki miałem też ja. Wygrywałem wybory i umiałem się tymi zwycięstwami dzielić. Zarzut oszustwa więc odrzucam. Leszek Miller zarzucił mi też, że opuściłem wyborców. Nie, nie opuściłem, wręcz przeciwnie - jestem i będę bardzo blisko nich. Być może nawet bliżej niż partia, do której do niedawna należałem.
Gdy rezygnowałem z członkostwa w SLD miałem odwagę i satysfakcję powiedzieć "dziękuję" ludziom, z którymi pracowałem, bo zrobiliśmy w tym czasie dużo dobrego. Jak dotąd nie usłyszałem podobnego słowa pod swoim adresem. Zamiast tego widzę jak zagrzewa się do boju przeciwko mnie coraz to szersze kręgi działaczy SLD. Widać wyraźnie, że ta partia potrafi uznać tylko podległość i współpracować z pozycji siły.
Marek SIWIEC
Poseł do Parlamentu Europejskiego z Wielkopolski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?