18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Peszko: Kolegów nie było, piłka była moja...

Redakcja
Sławomir Peszko odbieranie nagród określił jako fajną robotę
Sławomir Peszko odbieranie nagród określił jako fajną robotę G. Dembiński
Ze Sławomirem Peszko, piłkarzem roku rozmawia Radosław Patroniak. - Miło jest być docenianym, tylko że za każdym razem trzeba pamiętać o rosnących oczekiwaniach - zaznacza skrzydłowy Lecha Poznań.

Po liczbie nagród można sądzić, że miniony rok był najlepszy w Pana karierze?
Rzeczywiście ostatnio zamiast grać w piłkę, odbieram nagrody. To fajna robota, ale szybko muszę wrócić myślami na boisko. Miło jest być docenianym, tylko że za każdym razem trzeba pamiętać o rosnących oczekiwaniach. W ostatnich miesiącach dużo się w moim życiu wydarzyło. Przełom gonił przełom. W życiu prywatnym też nastąpiły spore zmiany, bo najpierw zostałem mężem, a potem ojcem.

Co zadecydowało Pana zdaniem o wygranej i pokonaniu klubowych kolegów?
Kibice najlepiej pamiętają ostatnie miesiące roku, a wtedy właśnie zacząłem strzelać bramki i asystować.

Czego Pan najbardziej żałuje w minionych dwunastu miesiącach?
Tego czego żałują też nasi fani, czyli straconych nadziei na tytuł mistrza Polski. Drzwi do niego mieliśmy szeroko otwarte, a mimo to skończyliśmy ligowe rozgrywki dopiero na trzecim miejscu. Teraz jest inaczej, bo drzwi są lekko uchylone, ale też liczę, że i finał może być inny. Zdobycie mistrzostwa z Lechem byłoby spełnieniem części moich marzeń. Części, bo marzę również o występie na Euro 2012 i występach na miarę oczekiwań kibiców.

Nad czym Sławomir Peszko musi jeszcze pracować?
Nad każdym elementem piłkarskiego rzemiosła, tak żeby na dłużej zagościć w kadrze. W Lechu moja pozycja wydaje się być ugruntowana. Wiem, że co jakiś czas pojawiają się informacje o zainteresowaniu moją osobą przez zagraniczne kluby, ale na razie jest tak naprawdę cisza i spokój. Warto jednak pamiętać, że życie piłkarza jest przewrotne, kiedy wszystko jest w nim ustabilizowane, wtedy może dojść do trzęsienia ziemi.

Jak się Panu podoba życie w Poznaniu?
To miasto już na trwałe wpisało się w mój życiorys, choćby dlatego, że tutaj urodziła się moja córka Wiktoria. Poza tym szybko w Poznaniu się zaaklimatyzowałem. Dobrze zostałem przyjęty przez kolegów z drużyny i kibiców.

Czy po przybyciu na Bal Piłkarza był Pan pewny, że Srebrna Piłka trafi do Pana?
Po wejściu do hotelu nie, bo spodziewałem się spotkać Bartosza Bosackiego i Roberta Lewandowskiego. Kiedy zobaczyłem, że ich nie ma, wtedy uświadomiłem sobie, że będę głównym laureatem.

Jak spędził Pan okres świąteczno-noworoczny?
Wybrałem się do swojego Jedlicza. Miałem spore zaległości w rodzinnych kontaktach i zdołałem je odrobić. Nie brałem nawet udziału w turniejach towarzyskich. Tych, którzy martwią się o moją dyspozycję, pragnę uspokoić. Na tournée kadry w Tajlandii i na obozach w Hiszpanii i Turcji będę już w formie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski