Tragiczny wypadek i śmierć członka grupy interwencyjnej służby więziennej w Rawiczu sprawia, że wraca pytanie o sensowność istnienia tych grup. Czy polskie więzienia potrzebują tego typu "komandosów"?
Gen. Włodzimierz Markiewicz: - To twór, którego powstanie można traktować jako świadectwo kompleksów niektórych ludzi pracujących w służbie więziennej. Jest przejawem swoistego poczucie niższości wobec innych służb mundurowych. Istnienie grup interwencyjnych sprawia, że na dalszy plan schodzi to co najważniejsze, czyli praca z ludźmi. Praca resocjalizacyjna. Słabość tego pomysłu polega na tym, że to powrót do brutalizacji relacji między personelem, a skazanymi. Przez wiele lat radzono sobie z nastrojami we więzieniach bez takich atrybutów jak gogle, kominiarka i czarny mundur. A teraz oddział wchodzi, rozpycha się, bo kogoś zabiera albo przywozi. To nie jest do niczego potrzebne.
Jakie jest główne założenie grup interwencyjnych?
Gen. Włodzimierz Markiewicz: - Teoretycznie mają podnosić bezpieczeństwo w jednostkach. Faktycznie, jeśli wczytamy się w rozporządzenie, to nie bardzo wiadomo w jaki sposób. Bo jak się spojrzy na sposób ich funkcjonowania, to osoby z grup interwencyjnych wykonują standardowe zadania. Tylko w innej otoczce. Inni strażnicy mówią na nich "czarni". Mają kominiarki, rękawice ochronne i kevlarowe hełmy. Swoim wyglądem, sposobem działania mają siać grozę i przestrach. To jest nieporozumienie, bo w 1989 roku skutecznie odeszło się od siłowego zarządzania więziennictwem. A grupy interwencyjne powołano niemal w dwudziestą rocznicę ostatniego poważnego buntu w polskim więzieniu.
Ale oni mają się zajmować ekstremalnie niebezpiecznymi więźniami. Takich chyba nie brakuje?
Gen. Włodzimierz Markiewicz: - Tylko co to znaczy? Najbardziej niebezpiecznymi więźniami zajmują się "zwykli" funkcjonariusze starannie dobierani, potrafiący sobie poradzić z ogromnym stresem i problemami. Inaczej pracuje się ze złodziejaszkiem, a inaczej z wielokrotnym mordercą. Tymczasem członkowie grup interwencyjnych mają tylko lepsze przeszkolenie taktyczno - bojowe, nie oczekuje się od nich oddziaływań o charakterze resocjalizacyjnych. Dlatego zajmują się na przykład konwojowaniem więźniów. W praktyce wygląda to tak: grupa przychodzi, zakuwa więźnia w kajdanki, przewozi w inne miejsce. I na tym niemalże kończy się ich rola.
Ich zadanie, to jednak również działanie w razie gdyby we więzieniu wybuchł bunt?
Gen. Włodzimierz Markiewicz: - Te grupy mają określoną liczebność. Szesnaście osób w jednym z piętnastu okręgów więziennictwa. A to stwarza tylko iluzję skuteczności. Wyobraźmy sobie, że powtarza się taki bunt, do jakiego doszło w 1989 roku we więzieniu w Czarnym. Żeby poradzić sobie z trzema tysiącami więźniów, skierowano tam kilka tysięcy funkcjonariuszy różnych służb. W takich sytuacjach żadna formacja sama nie jest w stanie sobie poradzić. Tym bardziej kilkunastu, nawet najlepiej wyszkolonych funkcjonariuszy.
Jak wygląda szkolenie takich grup?
Gen. Włodzimierz Markiewicz: - To są treningi porównywane do ćwiczeń służb antyterrorystycznych. Dużo strzelania, do tego techniki obezwładniania czy bezpiecznego prowadzenie. Funkcjonariusze grup interwencyjnych to z pewnością profesjonaliści.
W poniedziałek okazało się, że taki trening może być jednak śmiertelnie niebezpieczny.
Gen. Włodzimierz Markiewicz: - Każdy trening jest balansowaniem na granicy bezpieczeństwa. Bo w trakcie trzeba urealniać sytuację, z którą można się spotkać w rzeczywistości. Trudno powiedzieć czy wykręcenie ręki koledze, jest bardziej bezpieczne niż osadzonemu. Pytanie jest jedno: Czy w służbie więziennej są potrzebni "komandosi", skoro dzięki zmianie filozofii traktowania osadzonych, która nastąpiła 23 lata temu, nic ekstremalnie niebezpiecznego się nie wydarzyło?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?