To jest nie do opisania - mówi Romana Łysiak. W sobotę, około godz. 10.30, jej dom w podpoznańskiej miejscowości Palędzie strawił pożar. W poradzeniu sobie z tą trudną sytuacją pomagają im znajomi, rodzina, a także lokalne władze.
- Mieszkałem tutaj ponad 50 lat. Razem ze mną żyły tu 4 pokolenia mojej rodziny - moja ponad 80-letnia matka, dwie moje córki, zięć, żona i 5-letni wnuk - tłumaczy Krzysztof Łysiak. Gdy wybuchł ogień, był wraz z mężem córki w warsztacie - prowadzi bowiem warsztat wulkanizacyjny. Płomienie zauważył na dachu budynku.
- Mąż od razu do mnie zadzwonił i powiedział, że nasz dom się pali. Od razu przyjechałam na miejsce z pracy. Radzono mi, bym wzięła taksówkę, ale zdecydowałam się pojechać sama - opowiada żona mężczyzny. W środku była wtedy jedna z jej córek oraz wnuk. Na szczęście udało im się wydostać.
W ratowaniu dobytku pomogli sąsiedzi. - Uwijali się jak pszczółki. Nowa szafa, którą montowaliśmy 2 dni, została spakowana i wyniesiona w 15 minut - mówi R. Łysiak. Niestety, nie wszystko udało się uratować - ogień doszczętnie zniszczył wnętrze budynku.
Zniszczone zostały dokumenty, ubrania, meble. Dotyczy to szczególnie jednej z córek i jej męża. - Całe życie młodych - dowód osobisty tylko został, bo był w portfelu - relacjonuje kobieta.
Łysiakowie nie są jednak sami. Nocują u sąsiadów, wsparcia udzieliła im także gmina Dopiewo. - Gmina w poniedziałek wypłaciła rodzinie zapomogę. Obecnie Ośrodek Pomocy Społecznej finansuje obiady dla całej rodziny - tłumaczy Paweł Przepióra, zastępca wójta. Rozważane są różne warianty kolejnej pomocy. - Wymaga to przygotowania, także pod względem formalno-prawnym - dodaje P. Przepióra.
Czesława Leciejewska, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Dopiewie, dodaje z kolei, że załatwiana jest sprawa lokalu zastępczego.
W pomoc zaangażowała się także rada rodziców szkoły podstawowej w pobliskiej Dąbrówce. - Zadzwonił do mnie znajomy i zaproponował wspólne zbieranie datków dla tej rodziny - mówi Marcin Malchrowicz, przewodniczący rady. Festyn połączony z kwestą odbędzie się w ten piątek na terenie szkoły. - Będzie możliwość skosztowania naturalnego pieczywa, odwiedzi nas straż pożarna i klub łucznicy - dodaje mężczyzna, który mieszka w tej samej miejscowości co poszkodowani. Akcje organizowana jest przy wsparciu Caritasu. - To wszystko jest spontaniczne. Po prostu lubimy działać społecznie - zapewnia M. Malchrowicz.
Wzruszenia tą sytuacją nie kryje Romana Łysiak. - To pokazuje, że na sąsiadach można polegać - komentuje. - Sami byśmy nie wiedzieli, co robić, a oni tak szybko się zorganizowali - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?