Spór w poznańskich żłobkach trwa. Pracownicy domagają się podwyżek

Pracownice żłobków miesięcznie na rękę dostają 1,6 tys. - 1,9 tys. zł. - To jest łączne wynagrodzenie razem z premiami, wysługą lat - wyjaśnia Justyna Kurzawska z Komisji Międzyzakładowej OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Zespołach Żłobków. - Pracujemy po osiem godzin dziennie. Jest bardzo ciężko, ponieważ w jednej grupie jest 40 dzieci, którymi zajmuje się pięć opiekunek.

Dwie są rano i dwie popołudniu, pełna obsada jest w południe. Taki podział wynika z tego, że żłobki są czynne od godziny 6 do 17.

Po wyborach związkowcy spotkali się z dyrekcjami Zespołu Żłobków i zadeklarowali gotowość zawieszenia sporu zbiorowego. Dyrektorki żłobków zobowiązały się do zorganizowania spotkania z prezydentem.

- Zależy nam na rozmowie z prezydentem - twierdzi J. Kurzawska. - Chcemy wiedzieć na czym stoimy, bo z informacji medialnych wynika, że podwyżek nie będzie.

Poprzedni prezydent do projektu tegorocznego budżetu wpisał podwyżki płac w niektórych miejskich instytucjach. W żłobkach, domach pomocy społecznej i MPOR wynagrodzenia miałyby wzrosnąć o 5 proc. Zdaniem J. Kurzawskiej, nie rozwiązuje to problemu, który narastał całymi latami. Z kolei prezydent Jacek Jaśkowiak wskazuje, że ma ograniczone zaufanie do pewnych cyfr w projekcie budżetu.

- W przypadku żłobków zwracam uwagę na trzy aspekty - mówi J. Jaśkowiak. - Po pierwsze na znalezienie w budżecie pieniędzy na ewentualne podwyżki. Po drugie, ważne jest stworzenie racjonalnej, kompleksowej polityki żłobków, by znaleźć rozwiązanie, które zapewni zarówno źródło finansowania, jak i stabilizację na dłuższy czas. Wiem po spotkaniach z przedstawicielami żłobków - i to jest ten trzeci aspekt - że stabilizacja to jedna z kluczowych spraw do rozwiązania.