Taki ciężarowiec... Budzi się chłop rano i zastanawia: wstanę, nie wstanę. Łyka pierwszego procha przeciwbólowego, jak nie pomaga - łyka następnego. Potem odżywka, która starczyłaby na śniadanie jednej afrykańskiej wiosce. A potem przerzucanie. Prawdopodobnie górnik szufluje więcej węgla na dobę, ale on to przynajmniej nie robi za Syzyfa, co to w kółko to samo. A ciężarowiec? Góra-dół, góra-dół, tyle zmarnowanej energii... jakby go w jakiejś elektrowni zatrudnić, to już kotły nie byłyby potrzebne... A potem? Przeciętnemu ciężarowcowi najpierw wysiadają nogi. Stawy, mięśnie, ścięgna. O ile od początku nauczono go dobrej techniki, potem zaczyna sypać się kręgosłup. Ręce, barki, palce. Brązowy polski medalista z Londynu może odetchnąć: zarobiłem już na emeryturę lub rentę.
Rentę???
I niech mi ktoś powie, że sport to zdrowie...
Julia Michalska, nasza genialna wioślarska, ma taki uścisk dłoni, że padają przy niej te wszystkie zwiędłe liście, jakie podaje mi na powitanie większość mężczyzn. Mam obawy, czy ona mojego uścisku przypadkiem do kategorii liściastej nie zakwalifikowała. Ale nawet ta dziewczyna, której ramiona w kompleksy powinny wpędzać napompowanych kulturystów, mówi o zdrowiu ze szczególną troską. Ze zdziwieniem: że nic złego się nie dzieje z kręgosłupem. I o tym, jak kontuzje utrudniają życie. I o tym, że nawet kiedy sportowiec chce odpocząć - lepiej, żeby robił to z głową, a najlepiej pod opieką lekarza.
Inną wioślarkę na podium wiózł wózek inwalidzki. Z kolei kajakarka, która zemdlała po skończonym wyścigu, nie zdziwiła już nikogo. W sporcie omdlenia to nic takiego. Koreański ciężarowiec z wyłamanym łokciem, nawet nie zasłużył na wzmiankę w wiadomościach. Ciężarowcy, którzy w swoim "dwuboju" łącznie dźwigają ciężar tylko odrobinę mniejszy od smarta, a większy od dużego motocykla, to w ogóle chodzący inwalidzi. Zapaśnicy zamiast uszu mają kalafiory. Fakt, że taki łysy chłopak z kalafiorami, jak nasz Janikowski, kiedy płacze jak dziecko po zdobyciu upragnionego medalu, zapadnie człowiekowi w serce na zawsze. Prawie z nim beczałem. Gratulacje! Ale uszu nie szkoda?
I to wszystko dla medalu. Bo przecież nie dla nagród finansowych - za złoty medal olimpijski polski sportowiec dostaje mniej, niż polski piłkarz, który nigdy nawet złota nie powącha, za miesiąc kopania piłki w trybuny.
300 dni w roku poza domem, żeby popłakać się przy Mazurku Dąbrowskiego, żeby wiedzieć: jestem najlepszy. A jeśli nawet nie najlepszy, to jeden z najlepszych. Ryzyko zostania inwalidą w wieku 30 lat dla tej radości. Gorzej, jeśli medalu nie ma. Być czwartym na świecie, to jakby nie zdobyć nic. A być czwartym na świecie inwalidą? Świat nie pamięta przegranych. Świat pamięta wyłącznie medalistów, niektóre kraje pamiętają wyłącznie złotych medalistów, srebro to już znak przegranej. My, na szczęście, tak bardzo jesteśmy spragnieni medali, że kolor nie ma znaczenia. Byleby jakiś był.
Pewnie, że ja chcę więcej naszych medalistów, bo nic tak człowiekowi radości nie sprawia, gdy rozparty przed telewizorem, z piwem w ręku, widzi naszych mistrzów, medalistów. Tylko wychodzi na to, że w sporcie najzdrowsze jest jego oglądanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?