Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedam auto, kupię rower...

Leszek Waligóra
Rozpocząć ciętym dowcipem o rowerzystach? Dajmy spokój. W Poznaniu już mamy wstęp do wojny cykliści kontra kierowcy. A oprócz tego namnożyło się domorosłych speców od komunikacji. Po obu stronach.

CZYTAJ KOMENTOWANY TEKST

Najłatwiej powiedzieć: wszystkiemu winni kierowcy (albo cykliści). Przeczytałem ostatnio: „kierowcy dewastują wszelkie wysiłki dla prawidłowego sterowania ruchem w mieście”. Równie dobrze można mieć wyrzuty do Warty, że płynie swoim korytem. Kierowcy jadą tam, gdzie im stworzono warunki do jeżdżenia. Nie jest ich winą, że przez lata w Poznaniu upraszczano życie kierowców. Nie jest ich winą, że przed Euro 2012 z wszystkich inwestycji komunikacyjnych, większość stanowiły dwupasmowe trasy. Nie jest winą kierowców wreszcie, że łatwiej być mieszkańcem Komornik, wjeżdżającym do Poznania szeroką arterią, niż mieszkańcem Piątkowa, czy Rataj, który może mieć do pracy bliżej, a pojedzie... dłużej. Skoro takie warunki stworzono, to trzeba korzystać.

Zwłaszcza, że przez lata w tym mieście każdy planując życie mógł dojść do wniosku, że taniej i wygodniej będzie mu żyć poza miastem. Tymczasem zmieniły się władze. A wraz z nimi zmieniła się cała koncepcja miejskiej komunikacji. Na diametralnie inną. Nie będę podawał się za specjalistę od transportu, nie z tego robiłem dyplom. A domorosłym specem może być każdy. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedno: dlaczego zwolennicy transportu zbiorowego czy rowerowego zamiast zachęcać kierowców do zmiany środka lokomocji, próbują ich tylko... zniechęcać? Utrudnić ruch samochodom - więc kierowcy zniechęceni korkami, zrezygnują z aut. Pytanie: czy w samochodzie w korku będzie stać się dłużej, niż jechać tramwajem czy autobusem? Jeśli jazda komunikacją publiczną zajmuje 5 razy więcej czasu niż własną - kierowcy wybiorą własną, choćby była droższa. Bo czas to pieniądz.

Nikomu nie trzeba dziś tłumaczyć, że rower, tramwaj i autobus są zdrowsze dla miasta. Ale dlaczego Poznań nie miałby być miastem mądrym i zachęcać kierowców do zmiany? Dziś miasto zachęca kierowcę do wjazdu szerokimi dwupasmówkami. Nie zachęca do zostawienia auta na peryferiach, bo Poznań nie ma tam ani jednego, powtarzam: ani jednego parkingu buforowego. Poznań nie ma rozwiązania, które pozwoliłoby kierowcom zostawić samochód na rzecz innej komunikacji. W pobliżu centrów przesiadkowych nie ma parkingów. Tam gdzie parkingi są, nie ma przystanków. Albo autobus jeździ raz na godzinę. Żaden autobus, tramwaj czy rower nie oferuje dojazdu do centrum w czasie krótszym czy nawet porównywalnym do jazdy samochodem. Można się obrażać na tych złych kierowców z zewnątrz, ale czy naprawdę to miasto ma być zamkniętą twierdzą obrażonych na cały świat rowerowych bufonów? Można zablokować ulice, aby zniechęcać, ale można też... postawić na zachęty.

Wraz ze zmianą władz zmieniła się koncepcja, ale rozwiązania komunikacyjne jeszcze nie. Czy przy kolejnej zmianie władzy, znów zmieni się koncepcja, czy Poznań przyjmie wreszcie jeden, wspólny plan na lata? Bo wiecie, głupio tak co wybory: sprzedać auto, kupić rower, przeprowadzić się do miasta, a po następnych: sprzedać rower, kupić auto, wyprowadzić się za miasto. I znów: sprzedać auto, kupić rower...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski