Mężczyzna uważa, że rodzina już od jakiegoś czasu chciała się go pozbyć. Obecnie pan Eugeniusz, poruszający się na wózku inwalidzkim, mieszka z ojcem, zaś w drugim wejściu tego samego budynku mieszka jego siostra i szwagier z siostrzeńcem. - W ogóle unikam kontaktu z nimi, bo to nie ma sensu. Nie mówimy sobie nawet "dzień dobry" - przyznaje mężczyzna.
- To się zaczęło, kiedy parę lat temu amputowano mi nogę. Wówczas chciano mnie oddać do domu starców - dodaje. - Ojciec każdego ściągał, aby mnie przekonać - oburza się. Aby tego uniknąć napisał oświadczenie, że to rodzina wymusza na nim decyzję o umieszczeniu w DPS.
- Cała sytuacja, to w dużej części wina rodziców, którzy dzieląc swój majątek, zapomnieli o synu - mówi jeden z sąsiadów. Matka pana Eugeniusza nie żyje, zaś ani ojciec, ani pozostali członkowie rodziny nie chcieli rozmawiać o sprawie.
- Kiedyś proszono mnie o pomoc w zażegnaniu sporu - mówi Barbara Ratajczak, sołtys Psarskiego. - Jedna i druga strona ma swoje racje. Jednak moim zdaniem pan Eugeniusz przyjął postawę roszczeniową - dodaje. Podobno mężczyzna miał swoją pracę i nie poświęcał aż tyle czasu gospodarstwu. Mieszkał u rodziców, ale ci ostatecznie niczego mu nie zapisali.
- Ostatnio tylko siostra z szwagrem zechcieli ze mną porozmawiać. Oni też są już zmęczeni całą tą sytuacją - dodaje Barbara Ratajczak. Rodzina powiedziała sołtys, że gdyby pan Eugeniusz był innym człowiekiem, dzisiaj wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.
Ostatecznie sprawa trafiła do sądu. Pod koniec 2009 r. zapadł wyrok, w myśl którego inwalida miał zostać eksmitowany i zapłacić 4 740 zł rodzinie za bezumowne zajmowanie lokalu.
- Serce mi się kraje, bo ja tutaj mieszkam od urodzenia. Całe życie pracowałem na tym gospodarstwie - żali się mężczyzna. - Zawsze byłem pierwszy do pracy - dodaje. Uważa, że właśnie za to, że przez wiele lat pomagał rodzicom, ma prawo mieszkać w tym domu. Dlatego złożono apelację od wyroku.
- Ale sąd drugiej instancji też orzekł, że muszę się wyprowadzić. Zapłatę umorzono - tłumaczy inwalida. - To nie jest tak, że ja nie chciałem płacić rachunków tylko nie mogliśmy się dogadać - dodaje. Jednak dla rodziny problemem jest także przyjmowanie przez pana Eugeniusza gości, którzy przeszkadzają pozostałym. - Oni nawet mojego terapeuty nie chcieli wpuścić do domu - broni się mężczyzna.
- Przecież on jest niezależny. Ma skromną rentę, ale to mu wystarcza - mówi sąsiad. - Nie wiem, czego oni od niego chcą. - Teraz przynajmniej będę miał spokój, ale żal pozostanie - podsumowuje inwalida.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?