Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swarzędz: Wokół bloku na Staniewskiego wciąż trwa spór

Agnieszka Świderska
Bliskie sąsiedztwo bloku komunalnego na Staniewskiego może być bardzo bliskie, może też być dalekie. Za bliskie uważają je właściciele sąsiednich posesji z osiedla Promykowego, za dalekie urzędnicy gminy. Spór między nimi trwa już trzy lata, a w środę w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym miał kolejną odsłonę. I z pewnością nie ostatnią.

A wszystko dlatego, że dla ulicy Staniewskiego nie było wtedy planu zagospodarowania. Dlatego jedyną możliwością, by gmina mogła tam cokolwiek zbudować było uzyskanie warunków zabudowy. Ustalając je trzeba było wziąć pod uwagę wspomniane bliskie sąsiedztwo - jeżeli jest wystarczająco bliskie sąsiedzi mają prawo chronić własny interes i być stroną postępowania. Tymczasem blok komunalny przy Staniewskiego formalnie nie ma sąsiadów.

- Celowo podzielili działkę, by nas wykluczyć z bliskiego sąsiedztwa, ale my tam jesteśmy i mamy ten blok tuż pod nosem. Dlatego chcemy, by gmina uznała nas w końcu za stronę postępowania - mówi Arkadiusz Witt, który w tym celu założył stowarzyszenie "Praworządny Swarzędz".

Walczą o to już trzy lata. W sprawie kilka razy wypowiadało się już Samorządowe Kolegium Odwoławcze, zrobił to także sąd administracyjny. Ten ostatni nakazał gminie jeszcze raz przeprowadzić postępowanie.

Sprawa jeszcze raz trafiła na wokandę, gdyż mieszkańcy uznali, że gmina celowo z tym zwleka. Zarzucili jej opieszałość domagając się ukarania grzywną w wysokości 25 tys. złotych.

W środę sąd uznał, że gmina wydając decyzję dopiero pod koniec maja spóźniła się o miesiąc i wymierzył jej za to 500 złotych grzywny. Dwa lata wcześniej - za to, że w sprawie nic nie działo się przez ponad rok - była to kara w wysokości 3 tys. złotych.

Poprzednia grzywna obciążała konto byłego już zastępcy burmistrza, który osobiście nadzorował tę sprawę. Dlaczego gmina pozwoliła sobie na "recydywę"?
- Z naszej strony nie było żadnej zwłoki - zapewnia prawnik urzędu, Rita Świętek. - Sąd pominął bowiem fakt, że tuż przed wydaniem wyroku nakazującym nam wznowić postępowanie umorzyliśmy je. Decyzja została zaskarżona, a akta sprawy wróciły do nas dopiero w kwietniu. Szybciej niż w maju nowej decyzji nie dało się już wydać.

Gmina nie wyklucza, że zaskarży wyrok do NSA. Tymczasem mieszkańcy zaskarżyli już spóźnioną-niespóźnioną, ale przede wszystkim niekorzystną dla nich decyzję. Jasno z niej wynika, że gmina ich bliskie sąsiedztwo z blokiem komunalnym traktuje wyłącznie jako ich subiektywne odczucie, a nie jako fakt.

- Faktem w tej sprawie jest blok komunalny, który zaspokaja potrzeby ponad 30 rodzin - mówi burmistrz Anna Tomicka. - Niestety, potrzeb wszystkich nie da się pogodzić. Nawet gdybyśmy wznowili postępowanie o wydanie warunków zabudowy uznając niezadowolonych mieszkańców za stronę, to i tak finał sprawy byłby taki sam.

A to właśnie dla urzędników jest powód, dla którego trzeba odmówić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski