Dla szamocińskich ogrodników przyszedł czas na letnio-jesienne zbiory. Niestety, dojrzałe warzywa coraz częściej padają łupem złodziei. Rolnicy są bezsilni.
- Nasza praca idzie na marne i nikt się tym nie przejmuje - żalą się.
Szamocin od dawna określany jest mianem miasta siana i kapusty. Dlaczego? Oczywiście to proste, ze względu na duże obszary łąk, głównie położonych w pasie nadnoteckim oraz ze względu na duże ilości areału oddawanego pod uprawę właśnie warzyw.
Od lat, rolnicy też skarżą się na liczne kradzieże swoich plonów, co - jak mówią - pozostaje bez echa, gdyż szkodliwość rzekomo jest niewielka. Nie skarżyliby się pewnie, gdyby chodziło o zwykłe pachty - czyli drobne kradzieże, albo jak niektórzy mówią: częstowanie się owocami i warzywami. Bo kradzieże były, są i będą w sadach i ogrodach. Można powiedzieć, są wliczone w ryzyko. Bo przecież nie da się ogrodu zamknąć.
Jak mówią jednak rolnicy proceder przyjmuje niekiedy bardzo poważne rozmiary:
- Złodzieje kradną warzywa nawet na handel. Na moich polach, znika nawet kilkadziesiąt główek kapusty na dobę. Nikt mi nie powie, że ktoś to zjada - mówi jeden z rolników, który (zresztą, podobnie jak inni) chce pozostać anonimowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?