Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ta porażka powinna być też nauczką

Marcin Kostaszuk
Nie umiem dziś uwierzyć w zapewnienia, że wybór tych, a nie innych miast, które awansowały do drugiego etapu konkursu o Europejską Stolicę Kultury, nie był decyzją polityczną. Nie na miesiąc przed wyborami i nie po skandalicznej decyzji rządu, sprowadzającej przodujący w przygotowaniach do Euro 2012 Poznań do roli statysty.

Oczywiście, wszystko odbyło się w białych rękawiczkach. Żadne z miast-zwycięzców nie ujawniło szczegółów swego wniosku, tajne były obrady komisji selekcyjnej, a uzasadnienie jej decyzji - kuriozalne. Kryteria oceny wniosków też były niejawne. I niech ktoś mi udowodni, że nie jest to zachęta do politycznych machinacji. W tej ostatniej konkurencji okazaliśmy się za słabi - poznaniakom nic nie dało wspieranie od lat partii, która wygrywa u nas seryjnie wybory, choć w coraz większym stopniu jest to wybór mniejszego zła. Z kolei bezdyskusyjnemu liderowi lokalnej polityki Ryszardowi Grobelnemu czkawką odbiła się niechęć do gry w wyższej, warszawskiej lidze politycznej. Brak "naszego" człowieka tam, gdzie zapadają najważniejsze decyzje, objawił się tu w pełni.

Szkoda mi zapału, jaki włożono na ostatnim etapie walki o Europejską Stolicę Kultury. O kandydaturze Poznania zadecydowała Rada Miasta już w połowie 2007 roku, ale praca na serio rozpoczęła się dopiero na początku 2010 roku - gdy w końcu wyłoniono operatora, mającego się zająć
przygotowaniem wniosku. I tu stało się coś dobrego - operator stał się buforem między kreatywnymi środowiskami młodej kultury a Urzędem Miasta. Pomysły dotychczas marginalizowanych środowisk zaczęły raptem znajdować oddźwięk i wsparcie, a dyskusje poza gmachem na placu Kolegiackim przyniosły owoc w postaci ciekawego, innowacyjnego wniosku. Być może zabrakło czasu, by ten proces okrzepł i stał się widoczny nie tylko dla wnikliwych obserwatorów kulturalnego Poznania.

Jest smutek i pustka, a także brak atrakcyjnego celu. Ale pozostał potencjał miejsc i ludzi, którzy już zmieniają Poznań. Stolicę warto było zdobywać właśnie dla nich. Teraz nie można jednak zaprzepaścić ich energii i tym bardziej postawić na młodych twórców. Trudno, obejdziemy się bez warszawskiego glejtu. Coś po tej wielkiej mobilizacji powinno pozostać na dłużej.

- Nie odłożymy wniosku o Europejską Stolicę Kultury na półkę, bo to byłaby znacznie większa porażka niż ten werdykt - mówi prezydent Ryszard Grobelny i szuka już sojuszników. Oby znalazł!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski