Był pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Marta i Piotr Nowakowie z synkiem spędzali go w domu rodziców w Lwówku. Skończyli właśnie obiad i przeszli na kawę do pokoju telewizyjnego. Nagle chłopiec zaczął donośnie płakać. Babcia, która akurat czuwała nad maluchem, nie mogąc go uspokoić w inny sposób, wzięła Tadzia na ręce i postanowiła przejść do sąsiedniego pokoju.
- Nagle usłyszałam krzyki. Bardzo się wtedy wystraszyłam, że coś się dzieje z synkiem - wspomina Marta Nowak. Okazało się, że rodzinie zagraża poważne niebezpieczeństwo.
- W pokoju już się paliła komoda i stroik. Lada chwila płomienie mogły objąć dużą choinkę - relacjonuje Piotr Nowak. Mężczyźni przystąpili do gaszenia tak gwałtownie, że dziadek Tadzia poparzył sobie rękę.
- Teraz to już nie budzi takich emocji, ale wtedy naprawdę się bałam - dodaje Marta Nowak. Wśród strażaków historia się jednak rozniosła. Ponieważ maj to miesiąc strażackich uroczystości, więc na jednej z nich druhowie oficjalnie uznali wyczyn Tadzia za godny podziwu i udekorowali go medalem "Mały Bohater". Chłopiec dostał także maskotkę oraz dyplom za wzorową postawę godną strażaka i uchronienie domu dziadków przed pożarem.
- To jest pewien symbol, ale mamy nadzieję, że w przyszłości będzie on miał znaczenie dla chłopca - przekonuje Kazimierz Król, prezes Zarządu Powiatowego PSP w Kościanie.
- To dla nas duże wyróżnienie i cenna pamiątka dla Tadzia - mówią rodzice bohatera. - Jak by na to nie patrzeć, to gdyby nie ten krzyk syna, to nie wiadomo, co by się z nami wtedy stało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?