Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Jak to w podróży

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Niby na co dzień z tym Internetem człowiek obcuje, a babę zadziwia stale jak życie ułatwia. Na ten przykład jak się badania lekarskie robi, to po wyniki wcale iść nie trzeba. Same się w komputerze pokażą, wydrukuje je sobie człowiek i ma. Babę tak to wciągnęło, że w egzemplarzach kilku wydrukowała. Myślała nawet, żeby przyjaciółce jeden dać, a dziadowi kolejny. Ot, tak niechby sobie mieli.

Z biletami to jeszcze lepiej było. Jak baba do stolicy Mazowsza jechała, to wcale po owe na dworzec nie szła, zapłaciła, wydrukowała i już. Cena zaskoczyła ją jedynie, bo wskutek urlopu, co to zbliżał się już bardzo, o podróży dalszej trochę pomyślała. Na Londyn padło, bo samolot najtańszy był. Tańszy niż owe bilety do Warszawy.

– Świat jakoś tak na głowie stanął chyba – z dziadem refleksją się podzieliła, gdy ów w literaturze fachowej przedwyjazdowej siedział. Burknął coś pod nosem jedynie, bo zajętym widać był.

– To co, dużo tych kościołów planujesz? – babie jakoś tak się mimo postawy biernej dziada pogadać jednak o wyjeździe chciało.

– Nie, oni tam niewiele mają… – odparł, a baba z trudem radość ukryła.

– Pójdziemy więc do Muzeum Historii Naturalnej, świetne podobno – baba zaproponowała.

– Wątpię, czy czasu starczy – dziad oświadczył. – W muzeach to oni sporo sztuki mają…

Zanim jednak baba z dziadem do Londynu ruszą, przedsmak światowych podróży baba w pociągu drogim do Warszawy już miała. Z przyjaciółką jechały i z miłą panią z Berlina, co sinolożką się okazała. I ciekawie o Chinach mówiła. Tak sobie rzeczy różne opowiadały, aż w końcu pani owa pytanie dziwne babie zadała:

– Panie to pewnie profesorkami na uniwersytecie są, prawda?

– O, nie – skromnie baba odparła, myśląc intensywnie, co też takiego mądrego powiedzieć jej i przyjaciółce się zdarzyło.

– Bo dla mnie to najbardziej zwariowani ludzie są… – znacząco na „koszulki” współpasażerek sinolożka wskazała. Nie były to zwykłe koszulki, a góry od piżam, co to je wskutek przegrzania pociągu włożyły.

Miła bardzo pani konduktor też była. Tylko jakby zafrasowała się nieco, gdy baba bilet podała.

– Ja to w Internecie sprawdzam czasami – groźnie jakoś tak spojrzała. Zaraz babę naszło, że coś z tymi drukowanymi biletami nie tak może być. Może jeszcze ktoś baby bilet wydrukował?

– To niech pani sprawdzi! – baba nie czuła się winna. Jakby co, udowodnić przecież będzie mogła, bo kartą zapłaciła.

– Ja? – zadziwiła się konduktorka, a baba jeszcze bardziej, więc milczenie zapadło. W końcu konduktorka westchnęła:
– No dobrze, na wszystkim się nie znam, ale po mojemu to cholesterol w normie. A teraz da pani w końcu bilet?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski