Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej na konferencji prasowej w środę przedstawił plan na rok szkolny 2020/2021. Zawiera on trzy warianty funkcjonowania szkół, w przypadku, gdyby na danym terenie pojawiło się epidemiologiczne zagrożenie.
Pierwszy z nich zakłada tradycyjna naukę od września. Jednak gdyby wśród uczniów lub nauczycieli pojawiło się zakażenie, dyrektor po uzyskaniu zgody organu prowadzącego i otrzymaniu pozytywnej opinii Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego, będzie mógł wprowadzić naukę hybrydową, czyli mieszaną. Natomiast w przypadku wariantu C - dyrektor szkoły podejmie decyzję o zawieszeniu zajęć stacjonarnych na określony czas i wprowadzeniu w całej szkole kształcenia na odległość. Tutaj również konieczna będzie zgoda organu prowadzącego i pozytywna opinia Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego.
Przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego oceniają, że sierpień to zbyt późny termin na podawanie wytycznych co do organizacji roku szkolnego.
- Niezależnie od tego, jaka to decyzja, została podjęta zbyt późno i przede wszystkim nadal niewiele wiadomo. Dopiero w drugiej połowie sierpnia mają zostać wydane regulacje prawne dotyczące organizacji pracy w nowym roku szkolnym, a było na to dużo czasu - mówi Małgorzata Kowzan, prezes poznańskiego oddziału ZNP.
Zobacz także: Uczniowie od 1 września wracają do klas. Główny Inspektorat Sanitarny opracował wytyczne dla szkół
Ponadto, według związkowców nie zostały wciąż podane żadne konkretne rozwiązania dla szkół.
- Przede wszystkim niewiele nadal wiadomo. Zostały zaprezentowane trzy warianty, ale nic poza tym. Szkoła nadal nie jest gotowa na zdalną naukę. Co w przypadku, kiedy któraś z placówek będzie musiała zostać zamknięta? Obserwujemy tendencję rosnącą zachorowań i to pewnie sytuacje nieuniknione. Szkoły znowu będą zdane na siebie, bo nie zostały im zaproponowane żadne rozwiązania - podkreśla Małgorzata Kowzan.
Sprawdź też:
O jakich rozwiązaniach mówią związkowcy?
- Już w czerwcu zaapelowaliśmy do ministra edukacji o niezwłoczne wprowadzenie rozwiązań systemowych umożliwiających zdalne nauczanie od września w razie drugiej fali epidemii. To kwestia chociażby równego dostępu do sprzętu komputerowego, jednolitej platformy edukacyjnej do zdalnej komunikacji wyposażonej w komunikator do prowadzenia wideokonferencji, dostępu do szybkiego bezpłatnego internetu, modyfikacji podstawy programowej czy kompleksowego wsparcia uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Tych rozwiązań nie ma - podkreśla Małgorzata Kowzan.
Czytaj również: Uczniowie i nauczyciele wracają 1 września do szkół. Każdego dnia będę drżał o ich bezpieczeństwo - mówi dyrektor poznańskiej podstawówki
Prezes poznańskiego ZNP zwraca również uwagę, że część uczniów była wykluczona przez brak dostępu do sprzętu czy internetu.
- Nie można mówić o równym dostępie do edukacji, kiedy nie we wszystkich szkołach korzysta się np. z elektronicznych dzienników, które często służyły do przesyłania zadań, czy nawet internetu. Wiosną zdarzały się sytuacje, że uczniowie otrzymywali materiały od nauczycieli w formie papierowej, bo innej możliwości nie było. I takie problemy nie zostały rozwiązane - mówi Małgorzata Kowzan.
ZOBACZ TEŻ:
Nauczyciel płakał, jak poprawiał [ZDJĘCIA Z KLASÓWEK]

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?