Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W futbolu jak w życiu. Biedni coraz biedniejsi, a bogaci coraz bogatsi

Marek Lubawiński
W porannym programie w radiu TOK FM w audycji EKG czyli Ekonomia Kapitał Gospodarka jest pod koniec takie 10 minut, gdy redaktor Tadeusz Mosz pyta gości o ich ostatnie zdziwienia, oczywiście dotyczące gospodarki, choć zdarzają się wyjątki związane z innymi dziedzinami życia. Gdyby Mosz zapytał mnie, co ostatnio najbardziej mnie zadziwiło, odpowiedziałbym przekornie co mnie nie zdziwiło. Otóż nie zadziwiła mnie postawa polskich drużyn w europejskich pucharach. Przypomnę, że po rundach kwalifikacyjnych na placu boju została tylko warszawska Legia, ale nie w tych rozgrywkach, o których chciała by grać.

Liga Mistrzów od 17 lat już lat dla zespołów znad Wisły jest tylko i wyłącznie marzeniem. I pewnie tak będzie przez następne kilkanaście lat. W Lidze Europy też sukcesów nie będziemy mieli, a każdy awans do grupy będzie osiągnięciem niebywałym. Trudno mówić bowiem o sukcesach kiedy w składach ma się piłkarzy marnych, a właściwie tylko takich na jakich nas stać, czyli bardzo tanich. A nadzwyczaj rzadko zdarza się, by piłkarz tani był piłkarzem dobrym. Legia miała w tym sezonie ogromne szanse na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ale bez klasowego napastnika nie można myśleć o wyeliminowaniu na przykład Steauy Bukareszt.

Prezesi polskich klubów od dawna wychodzą z założenia, że najpierw trzeba awansować do Ligi Mistrzów, a potem można myśleć o wzmocnieniach, bo będą na to pieniądze. Gdyby Legia przeszła Rumunów byłaby bogatsza o blisko dziewięć milionów euro. Ale nie przeszła. A mogłoby tak się stać, jeśli kupiłaby wcześniej zawodnika, który potrafiłby zagrozić bramce rywala. I tak koło się zamyka. Nie dotyczy to zresztą tylko Legii, ale też na przykład i Lecha. Trudno myśleć o zwojowaniu Europy z Możdżeniem i Drewniakiem w składzie.

W futbolu jak w życiu. Bogaci będą coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Porównanie przychodów Barcelony i Lecha ma się tak jak przychody Kulczyka i Lubawińskiego. I sprawa jest jasna. Przez najbliższe sto lat potęgą będą kluby z Hiszpanii, Niemiec, Anglii, Włoch i Francji. Trochę namieszają kluby rosyjskie, tureckie, holenderskie, może portugalskie. A my będziemy chłopcami do bicia.

Postawa polskich zespołów w europejskich pucharach mnie nie zadziwiła, ale coś jednak w polskiej piłce mnie ostatnio zdziwiło. Otóż szefowie pierwszoligowej Puszczy Niepołomice podpisali ze swym trenerem kontrakt, który będzie obowiązywać aż do 2019 roku. – Może to jest coś nowego w polskiej piłce, sygnał dla innych klubów, aby te dawały szanse pokazania trenerom co potrafią w dłuższej perspektywie – powiedział Dariusz Wójtowicz, który jest właśnie tym trenerem.

Aż mi się nie chce wierzyć, że Wójtowicz przepracuje w Puszczy najbliższe sześć lat. A może zdarzy się cud.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski