Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W niedzielę kupił bmw, w poniedziałek zabił człowieka

Agnieszka Świderska
Do wypadku doszło w poniedziałek 23 marca
Do wypadku doszło w poniedziałek 23 marca Paweł Miecznik
Za jedną niepotrzebną śmierć Dawid i Krzysztof J., syn i ojciec, trafią razem na ławę oskarżonych. Tamtego marcowego poniedziałku na Wierzbięcicach było o jednego z nich za dużo.

W tamten poniedziałek, 23 marca, Dawid obudził się rano w mieszkaniu swojej dziewczyny. Od niej pojechał na Górną Wildę do sklepu z częściami samochodowymi. Od sklepu do kolegi, od którego dzień wcześniej za 1600 złotych kupił czarne bmw. Razem pojechali do myjni. Kolegę wysadził przy Chwiałkowskiego. Po drodze spotkał jeszcze swojego ojca. Pochwalił się samochodem. Kilka minut później 19-latek potrącił śmiertelnie człowieka. Nie miał nawet prawa jazdy.

Nie wiedział, że zabił. 59-letni Czesław S. był przytomny. Próbował mu pomóc. Wezwał pogotowie. Potrącił jeszcze jednego mężczyznę. Tamten wyszedł z wypadku ze złamaną ręką. „Mamo, zabiłem człowieka” - napisał do matki, kiedy kilka godzin później Czesław S. zmarł w szpitalu w wyniku obrażeń wielonarządowych. Po wypadku nikt go nie zatrzymał, bo nikt nie podejrzewał, że ktoś może przypłacić go śmiercią. Następnego dnia rano zadzwonił do adwokat Moniki Imas z pytaniem „Co robić?”.

- Doradziłam mu, żeby sam się zgłosił, ale musi się liczyć z tym, że zostanie aresztowany - mówi adwokat Monika Imas. - Miał tego świadomość, kiedy dobrowolnie stawił się w komendzie. To był jego wybór. Zachował się jak człowiek, który ma świadomość zła, które wyrządził i jest gotów ponieść odpowiedzialność za swoje czyny.

- Ja wiem, że źle się stało i źle mi z tym. To było głupie, bardzo głupie, że jechałem bez uprawnień - to były jego słowa w prokuraturze podczas pierwszego przesłuchania.

- Był skruszony - przyznaje prokurator Jowita Maciaszek.

Prokuratora nie przekonały jednak jego wyjaśnienia, że kupił samochód, żeby pracować jako rozwoziciel pizzy. Że właśnie miał się zapisać na kurs prawa jazdy.

- Do rozwożenia pizzy nikt nie kupuje bmw - mówi prokurator. - Oskarżony jest młody, ale nie jest dzieckiem, żeby myśleć, że wolno mu jeździć, a dopiero potem zdobyć prawo jazdy.

Dawid częściowo przyznał się do winy. Pękło mu tylne lewe koło dojazdowe, kiedy wjechał w dziurę na torowisku. Dlatego wpadł w poślizg. Dlatego zabił. Ale koło nie było pęknięte - stwierdzili biegli. Było za to niesprawne i to od samego początku. Dobił je, jadąc zbyt szybko - około 84-87 km/h oraz wykonując zbyt gwałtowne manewry.

Kiedy wyprzedzał swojego ojca i gwałtownie skręcił tuż przed maską jego citroena, zarzuciło nim, bo zawiodło także przednie lewe koło, w którym było zbyt małe ciśnienie. Kiedy opona zsunęła się z obręczy koła, nie był już w stanie zapanować nad samochodem. Zatrzymał się dopiero na murze budynku, wcześniej rozwalając skuter i potrącając dwóch pieszych.

Gdzie był wtedy jego ojciec? Prokurator nie ma wątpliwości, że 40-letni Krzysztof J. wiedział, że za kierownicą bmw siedział jego syn. Obaj jechali za szybko - Krzysztof z prędkością około 72-74 km/h. Obaj przez torowisko łamiąc nakaz jazdy prawą stroną po jezdni.

Kiedy beemka zaczęła go wyprzedzać, podjął ryzykowny manewr objechania tramwajowej wysepki z lewej strony. Mógł jeszcze pozwolić się wyprzedzić, ale nie zdjął nogi z gazu. Kiedy samochód syna gwałtownie skręcił, ocierając się o niego, musiał widzieć, co dzieje się z nim dalej. Jak wpada w poślizg i wypada na chodnik. Nie zatrzymał się. Prokuratora postawiła mu zarzut przyczynienia się do tragedii i ucieczki z miejsca wypadku.

- Nie wykonał żadnego manewru, który mógł zapobiec skutkom tego zdarzenia - mówi prokurator Jowita Maciaszek.
Tuż po wypadku pojawiły się pogłoski, że ojciec i syn się ścigali. Nie potwierdziły ich jednak ani zeznania świadków, ani jeszcze bardziej obiektywne od nich nagrania monitoringu. Jednak i tak zabiła prędkość.

- Jak jedziesz przez miasto prawie 90 km/h na godzinę, to musi się to skończyć jak na Wierzbięcicach, jak jedziesz 140, to kończy się Murowaną Gośliną, w której giną trzy osoby - mówi Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki. - Nieważne, ile jest ofiar wypadku. Jedna, dwie czy dziesięć. Jedna śmierć to już jest za dużo. O jeden dramat za dużo.

Grupa śmierci - tak mówią o nich policjanci. Ponad połowa wypadków, których sprawcami są kierowcy w wieku 18-24 lata to wypadki, w których są ofiary śmiertelne. Zabijają przez prędkość. W 2014 roku zabili 511 osób. Ile zabili w tym roku? Ile jeszcze zabiją? Tamtego marcowego poniedziałku doszło do 84 wypadków, w których zginęło 7 osób, a 100 zostało rannych. Wśród zabitych był 59-letni Czesław S., wśród sprawców 19-letni Dawid J.

Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym przez umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym - nadmierna prędkość, niestosowanie do znaku C-9, jazda po torowisku, wyprzedzanie w niedozwolonym miejscu, Dawidowi J. grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Prokurator zapowiada, że będzie żądać dla niego kary bezwzględnej. I to bliższej górnej niż dolnej granicy zagrożenia karą.

Krzysztof J. nie przyznaje się do winy. Grozi mu jeszcze większa kara niż synowi - do 12 lat więzienia. Ich proces ruszy 26 listopada przed Sądem Rejonowym Poznań Nowe Miasto i Wilda.

Od stycznia dla kierowców z grupy śmierci zmieniają się przepisy.

- Kierowcy, którzy otrzymają prawo jazdy, przez dwa lata będą na okresie próbnym, w czasie którego nie będą mogli popełnić więcej niż jedno wykroczenie. Jeżeli popełnią dwa, to okres próbny może być wydłużony o dwa kolejne lata, a za trzy wykroczenia albo przestępstwo drogowe stracą prawo jazdy - mówi Józef Klimczewski. - Będą też ich obowiązywały limity prędkości. Żaden jednak przepis nie nauczy wyobraźni. Tego muszą już nauczyć się sami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski