Grupa dr Krzysztofa Szwagrzyka, ogólnopolskiego koordynatora poszukiwań najpierw sprawdziła park przy Szpitalu Św. Rodziny w Poznaniu, gdzie w 1945 roku była katownia Urzędu Bezpieczeństwa.
Georadar wskazał kilka miejsc, gdzie przed laty ziemia była wzruszana, co może oznaczać, że pochowano tam zamordowanych. Dwa z nich oznaczono chorągiewkami. Za zgodą dyrekcji szpitala zrobiono niewielki wykop sondażowy. Ale o niczym on nie rozstrzygnął.
- Jest tam zbyt wiele korzeni, a ziemia jest mocno zbita. Bez zrobienia większego wykopu trudno rozstrzygnąć czy głębiej są szczątki ludzkie - ocenia Piotr Brzeziński, biegły z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie, który współpracuje z IPN.
Potem ekipa poszukiwawcza pojechała do Nadleśnictwa Babki, któremu podlegają lasy w rejonie Gądek. Świadkiem przeprowadzanych tam egzekucji więźniów politycznych był nieżyjący już kapelan więzienny, ks. Hieronim Lewandowski. Były leśniczy w Drapałce pamięta, że na początku lat 80. dotarła do niego pracownica Urzędu Wojewódzkiego, która miała kopie zapisków księdza i zamierzała doprowadzić do ekshumacji szczątków zabitych.
- Na podstawienie wskazówek ks. Lewandowskiego znalazłem wtedy dwa miejsca, gdzie miało dojść do egzekucji. Co więcej, podawane przez niego szczegóły topografii pokrywały się z naszymi szczegółowymi mapami - mówi Włodzimierz Wrzeszcz, obecnie zastępca nadleśniczego w Babkach.
W latach 80. poszukiwań jednak nie podjęto, gdyż pracownica UW została przeniesiona na inne stanowisko, a posiadane przez nią kopie zapisków ks. Lewandowskiego zaginęły w niejasnych okolicznościach. W 1991 roku kapłan osobiście pokazał jedno z tych miejsc byłym więźniom stalinowskim, ale i wtedy nie doszło do ekshumacji.
Ekipa dr Szwagrzyka dzięki pomocy leśników z Babek dotarła w czwartek w oba miejsca, które zapamiętał duchowny. W jednym z nich georadar wykazał, że na znacznym obszarze ziemia była tam przekopywana.
Na końcu poszukiwacze wybrali się do lasu w rejonie Skrzynek wskazanego przez jednego z okolicznych mieszkańców.
- Ludzie mówili o wielu miejscach gdzie tu zabijano, i że widzieli ciężarówki UB wjeżdżające w las. Z tym, że bez żadnych konkretów. Ale o tym jednym miejscu mówiono, by pamiętać zapalać tutaj świeczki na 1 listopada - wyjaśnia 70-letni Gwidon Tatarynowicz.
Po konsultacji uznano, że informacje te jednak są zbyt mało precyzyjne, by sprawdzać teren georadarem. Być może poszukiwania zostaną tam przeprowadzone, ale dopiero po rozmowach z mieszkańcami okolicznych wiosek.
- Wiele wskazuje na to, że wrócimy do Poznania i do tych lasów. W ciągu tygodnia przeanalizujemy zebrane dzisiaj dane. Dopiero wtedy podejmiemy decyzje, co do przebiegu dalszych działań - podsumował poszukiwania dr Krzysztof Szwagrzyk.
Chcesz skontaktować się z redakcją Głosu Wielkopolskiego? [email protected]
POLECAMY:
Oni są w rejestrze przestępców
Gdzie są najlepsze burgery i pizza w Poznaniu?
Mapa inwestycji 2018
10 ciekawostek o krowach
Wszystko o Lechu Poznań [NEWSY, TRANSFERY]
Quizy gwarowe, które pokochaliście [SPRAWDŹ SIĘ]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?