Pacjent, który w piątek przyszedł do przychodni "Zdrowa Rodzina" przy ul. Opolskiej w Poznaniu mógł się zdziwić. Na drzwiach gabinetu lekarza rodzinnego wisiała kartka z informacją, że 1, 2 i 5 stycznia nie można skorzystać z pomocy. Przychodnia przyjmuje tylko w nagłych przypadkach, bo... część pracowników przedłużyła sobie posylwestrowe wolne. Ten fakt nie miał nic wspólnego z protestem lekarzy rodzinnych.
W Wielkopolsce wszystkie przychodnie - poza kilkoma, które podobnie jak ta z Opolskiej miały "przedłużone" wolne - przyjmowały pacjentów. To absolutny precedens, bo w innych regionach kraju aż 20 procent przychodni lekarzy rodzinnych nie pracowało 2 stycznia.
W przychodni lekarza rodzinnego "Pro familia" w podpoznańskich Koziegłowach piątek okazał się spokojny jak każdy inny. Tutaj lekarze rodzinni przyjmowali pacjentów. Podobnie było w przychodni Wioletty Ligęzy na osiedlu Piastowskim w Poznaniu i przychodni Bożeny Janickiej przy ul. Popiełuszki w Koninie.
Czytaj tekst: "Pierwszy przeszczep płuca w Poznaniu: Chory dostał nowy narząd!"
W przychodni "Amicus" na poznańskim Piątkowie, to co działo się przed drzwiami gabinetu w piątek nie różniło się od tego, co spotyka pacjentów w ubiegłym roku. Oczekujący na przyjęcie pytali, kto jaki ma numerek i rozmawiali o pogodzie. Tutaj nikt nie komentował tego, że w innych częściach Polski, pacjenci nie mogą doprosić się pomocy.
Jak informuje Magdalena Rozumek-Wenc z wielkopolskiego oddziału NFZ-u, nasze województwo jest wyjątkiem. - Wielkopolanie w 2015 roku mają zagwarantowaną pomoc od lekarzy rodzinnych w stu procentach - mówi Magdalena Rozumek-Wenc.
Powód nieprzyjmowania pacjentów w innych częściach kraju jest banalnie prosty. Porozumienie Zielonogórskie - które zrzesza większość przychodni w Polsce - nie dogadało się co do umów na 2015 rok z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. Chodziło o pieniądze. W Wielkopolsce jest inaczej, bo u nas prawie wszyscy należą do Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. A to 17 grudnia dogadało się z rządem.
- Na całe szczęście się dogadali - mówi Henryk Połczyński z Poznania, który wybrał się do lekarz z Piątkowa. - Musimy być zadowoleni. Tym bardziej wobec tego, co dzieje się w innych częściach kraju - mówi chory. Zdaniem Bożeny Janickiej, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, to zadowolenie jest umiarkowane.- Zrobiliśmy wszystko, żeby ani pacjenci, ani lekarze rodzinni nie byli pokrzywdzeni - mówi Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Przyznaje jednak, że to, że lekarze rodzinni dogadali się z urzędnikami co do początku stycznia 2015 roku, nie oznacza przerwania negocjacji.
Czytaj tekst: "Chcesz mieć rezonans w Poznaniu? Potrzebny jest cud!"
- Wszyscy w Wielkopolsce mamy umowy podpisane na 10 miesięcy. W tym czasie chcemy ponownie rozmawiać o warunkach naszej pracy - zapewnia Bożena Janicka i dodaje: - Dla dobra pacjentów i nas samych.
Jak jednogłośnie zauważają lekarze rodzinni, wątpliwości wokół działań Ministerstwa Zdrowia i NFZ-u, nadal są i wymagają naprawy.
"Zielonych kart" (czyli dokumentów, które pozwalają na nielimitowe leczenie onkologiczne) lekarze jeszcze nie otrzymali, nadal nie wiedzą czy pieniądze na nielimitowane leczenie pacjentów się znajdą i uważają skierowania do okulisty i dermatologa za niepotrzebny kłopot (więcej o proponowanych zmianach w ramce).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?