Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wątpliwa „pomoc” rządu i banków dla „frankowiczów”

Ryszard Stefański doktor nauk ekonomicznych niezależny ekonomista, ekspert rynku walutowego i paliwowego
Zaskakujące dla wszystkich decyzje szwajcarskiego banku centralnego, które spowodowały gwałtowny wzrost wartości franka w stosunku do euro, a co za tym idzie także złotego uderzyły w grupę kilkuset tysięcy polskich kredytobiorców. W ostatnich dniach pojawiają się informacje na temat pomocy rządu oraz banków dla osób spłacających kredyty hipoteczne denominowane we frankach szwajcarskich. Ze względu na zmasowaną i powszechną kampanię dezinformacyjną warto opisać rzeczywiste działania rządu i banków komercyjnych oraz ich skutki dla zainteresowanych stron. Rząd i banki komercyjne postanowiły na tym zamieszaniu zarobić, co w obecnej sytuacji należy uznać za działanie wysoce nieetyczne. Kto próbuje skorzystać na wzroście kursu franka szwajcarskiego? Banki komercyjne wykorzystały skwapliwie wzrost kursu franka szwajcarskiego w stosunku do złotego oraz zwiększenie się dziennej amplitudy jego wahań do zwiększenia spreadu, zwłaszcza w jego górnej części stanowiącej nadwyżkę kursu sprzedaży franka nad jego kursem rynkowym (kształtowanym na bieżąco na międzybankowym rynku walutowym w Polsce i na rynku forex). Warto zwrócić uwagę, że przeliczanie spłacanych rat kapitałowo-odsetkowych po kursie sprzedaży dewiz w banku kredytującym stanowi dla tego ostatniego źródło dodatkowego przychodu, który nie jest obarczony żadnym ryzykiem (poza tym, że klient banku postanowi spłacać kredyt we frankach szwajcarskich, co umożliwia ustawa „antyspreadowa”- korzysta z tego nieliczna grupa osób, czego przyczyny wyjaśnię później) oraz nie generuje żadnych istotnych kosztów. Jeśli banki komercyjne rzeczywiście potrzebują franki szwajcarskie (co do tego pojawiają się obecnie poważne wątpliwości- wskazuje na to reakcja banków na wprowadzenie ujemnych stóp procentowych przez szwajcarski bank centralny) do spłaty zaciągniętych przez siebie kredytów w tej walucie służących refinansowaniu udzielonych kredytów hipotecznych, mogą kupić ich dowolną ilość na rynku walutowym po aktualnym kursie (nie ma wtedy żadnego spreadu). Kurs rynkowy zmienia się w sposób ciągły i dla wygody przeliczeń warto posługiwać się kursem średnim NBP, który w przybliżeniu odpowiada kursowi średniemu z określonej godziny i obowiązuje dla danego dnia. Komfortowa sytuacja banków komercyjnych polega na tym, ze mogą one dowolnie kształtować kurs sprzedaży walut, co rodzi pokusę nieetycznego wzbogacania się. Oczywiście można stwierdzić, że podpisując umowę kredytową klient zdawał sobie sprawę z występowania spreadu. W przeciwieństwie do informacji o ryzyku zmian kursowych i ryzyku zmiany stopy procentowej (zazwyczaj LIBOR CHF) klienci nie byli informowani o ryzyku zmiany wysokości spreadu, który może być dowolnie kształtowany przez bank.

Jak reagują polskie władze na wzrost kursu franka szwajcarskiego?
Obecnie także rząd próbuje wykorzystać sytuację dla osiągnięcia własnych zysków. Po pierwsze poprzez udział w dodatkowych zyskach banków komercyjnych podnoszących ceny sprzedaży walut przy przeliczaniu rat, których jest udziałowcem oraz poprzez podatek dochodowy, który zapłacą wszystkie banki od ekstra zysków osiągniętych dzięki zwiększeniu spreadu.

Po drugie, w celu zwiększenia swojej popularności, rząd rozpowszechnia informacje na temat pomocy kredytobiorcom zadłużonym we frankach szwajcarskich. Pomoc taką obiecał Minister Gospodarki, z czego później wycofywali się pracownicy ministerstwa. Obecnie  „pomoc” ma polegać na tym, że rząd na spotkaniu z bankami komercyjnymi uzgodnił, że będą one respektować podpisane przez nie i ich klientów umowy kredytowe, w zakresie ustalania wysokości oprocentowania (LIBOR CHF plus stała marża). Przedstawianie tego jako „pomoc” rządu dla kredytobiorców jest w obecnej sytuacji wyjątkowo obłudne i nieetyczne.

Poza tym minister finansów po spotkaniu (rozmowa z TVN24 BiŚ) Komitetu Stabilności Finansowej 20.01.2015. rozpowszechnia zaskakujące opinie, że „ryzyko rynkowe dotyka wszystkich. Klient bierze na siebie ryzyko kursowe, a bank stopy procentowej. To układ uczciwy. Symetria ryzyk zostaje zachowana. Komitet Stabilności Finansowej do takiego modelu zachęca”. W rzeczywistości całe ryzyko jest po stronie klienta, zarówno po stronie stopy procentowej, która aktualnie maleje, ale może także rosnąć, a także po stronie kursu walutowego, który gwałtownie wzrósł i może przyszłości dalej rosnąć lub się obniżać.

Czy banki mogą tracić na obniżającym się LIBOR CHF?
W przypadku, gdy bank rzeczywiście pożycza franki szwajcarskie na spłatę zaciągniętych kredytów to może je pożyczać po ujemnej stopie procentowej i po dołożeniu swojej stałej marży może zarabiać tyle samo co do tej pory. Wysokość LIBOR CHF co do zasady nie powinna wpływać na zysk banku komercyjnego.

Tak dzieje się z pewnością w sytuacji, gdy bank komercyjny pożycza franki szwajcarskie na bieżąco w celu obsługi swoich zobowiązań lub, gdy pożyczył je w poprzednich latach- w momencie udzielania kredytów walutowych swoim klientom po zmiennej, uzależnionej od LIBOR CHF stopie procentowej. Jeśli natomiast bank komercyjny pożyczył franki wcześniej przy stałej dodatniej stopie procentowej a następnie pożyczył ja klientom po zmiennej, uzależnionej od LIBOR CHF stopie i nie zabezpieczył się instrumentami pochodnymi przed niekorzystną dla siebie zmianą stopy procentowej to podjął działania spekulacyjne, które mogły mu przynieść stratę.

Ten tok rozumowania o „stratach” banków komercyjnych wynikających z uwzględnienia ujemnego LIBOR CHF jest podtrzymywany i rozpowszechniany przez przedstawicieli polskiego rządu i większość mediów.

Czy w Polsce rzeczywiście udzielano kredytów we frankach szwajcarskich?
Rozpowszechniane w ostatnich dniach bank przez banki komercyjne i pracujących dla nich ekspertów, opinie, że w przypadku uwzględnienia przez banki ujemnego LIBORU CHF poniosą one straty (zmniejszą zyski) albo są całkowicie nieuzasadnione albo wskazują na coś, co podnoszą osoby składające pozwy sądowe o unieważnienie umów kredytowych, to znaczy że kredytów frankowych i realnego przepływu franków szwajcarskich nigdy nie było.

Myślę, że ostatnie wypowiedzi bankowców, że banki „oddają” część marży kredytobiorcom, uwzględniając ujemny LIBOR CHF mogą stanowić ważny argument w toczących się postępowaniach sądowych przemawiający za tym, że kredyty były udzielane w złotówkach i są spłacane w złotówkach a kurs franka został sztucznie dołączony do umowy kredytowej jako produkt loteryjny, podobnie jak do lokat strukturyzowanych.

Z ostatnich wypowiedzi bankowców wynika bowiem, że nie korzystają oni na ujemnym LIBOR CHF z czego można wnioskować, że polskie banki komercyjne nie posiadają kredytów we franku szwajcarskim i nie potrzebują w związku z tym tej waluty na obsługę swojego zadłużenia. Oznacza to, że raty kredytowe mogłyby być przeliczne na złote np. z bitcoinów, rubli transferowych lub jakiejkolwiek innej, najlepiej nieistniejącej waluty.

Czy banki ponoszą jakiekolwiek ryzyko kursowe?
Warto zwrócić uwagę także na to, ze jeżeli kredyty rzeczywiście były refinansowane przez banki komercyjne zobowiązaniami we frankach szwajcarskich to mogły się one (podobnie jak ich klienci) w dowolnej chwili zabezpieczyć przed zmianami kursu walutowego korzystając z instrumentów pochodnych. O ile w przypadku kredytobiorców byłoby to bardzo trudne ze względu na niewielką jak na rynki instrumentów pochodnych wartość zadłużenia oraz stratę czasu i koszty transakcyjne, o tyle w przypadku banków komercyjnych działanie takie byłoby bardzo proste a jego koszty byłyby pomijalnie niskie.

Jeśli banki komercyjne zabezpieczyły się przed zmianą kursu franka szwajcarskiego to przeżywają teraz prawdziwe „żniwa”. Jeśli się nie zabezpieczyły to niczego nie straciły.
Z pojawiającymi się stwierdzeniami o równomiernym rozłożeniu ryzyka trudno się także zgodzić w sytuacji asymetrii informacji pomiędzy bankiem a jego klientem. Klient, który decydował się, za namową pracowników banku, na kredyt walutowy akceptował wyższą marżę niż w przypadku kredytów złotówkowych oraz spread na zasadzie, że podzieli się z bankiem przyszłymi oszczędnościami z tytułu niższego oprocentowania, czyli dokonany zostanie podział łupów.

Dodatkowym zyskiem banku miał w tym przypadku być spread i wyższa marża. Problem polega na tym, że bank pobrał od klienta część tego przyszłego podziału łupów w postaci spreadu przy przeliczeniu wypłacanego kapitału i zapewnił sobie swobodę w pobieraniu przyszłego spodziewanego wspólnego zysku (banku i klienta) w postaci wyższej marży kredytu i spreadu przy przeliczaniu spłacanych rat, a dzisiaj okazało się, że spodziewanych zysków do podziału (przyszłych łupów brak).

Pomimo tego banki uważają, że należy im się udział w podziale łupów tak jakby sytuacja wcale się nie zmieniła. Na kredytobiorcę przypada obowiązek sfinansowania w pełni udziału banku w podziale łupów, których tak naprawdę nie ma i nie wiadomo czy będą. Pojawia się zatem pytanie czy w obecnej sytuacji nie należy zastanowić się także nad ograniczeniem lub anulowaniem wcześniej zapłaconych przez kredytobiorców kwot wynikających z naliczonego spreadu.

Co ogranicza spłacanie kredytu w walucie?
Pojawia się także pytanie dlaczego tak mało klientów (kilkanaście procent kredytobiorców) korzysta z możliwości spłaty rat bezpośrednio w walucie. Odpowiedź na to pytanie jest stosunkowo prosta. Spłata kredytu w walucie, w której został on denominowany wymaga podpisania bezpłatnego aneksu w banku i założenia w nim darmowego konta walutowego. Pomimo stosunkowo prostej procedury dla części klientów może to być bariera zniechęcająca ich do podjęcia działań (podobnie jak w przypadku pozostania w OFE, obowiązek złożenia stosunkowo prostej deklaracji zniechęcił znaczną część obywateli i w efekcie zostali przeniesieni do ZUS).

Co do zakupu waluty na rynku i wpłaty jej na konto walutowe pojawiają się kolejne trudności. Międzybankowy rynek walutowy i forex są stworzone dla instytucji, które przeprowadzają transakcje na większą skalę niż wartość spłaty miesięcznej raty kredytu. W praktyce klientom pozostaje zakup waluty w kantorze tradycyjnym lub internetowym. Pierwsze rozwiązanie jest niedogodne z wielu powodów. Po pierwsze w kantorach tych także występuje spread, niższy niż w bankach komercyjnych ale zmniejsza to atrakcyjność tego rozwiązania. Poza tym pojawiają się koszty związane ze stratą czasu na wizytę w kantorze oraz w banku oraz kosztami podróży (finansowe i ekologiczne). Wybór kantorów internetowych także oznacza poważne koszty dla kredytobiorców.

Po pierwsze jest to podpisanie umowy/rejestracja w kantorze internetowym, co wymaga podjęcia kolejnych działań przez kredytobiorcę. Wymieniając walutę w tego typu instytucjach ponosi się pewne niewielkie koszty transakcyjne, które są wprawdzie znacznie niższe niż spread pobierany przez banki komercyjne. Kolejnym ważnym powodem niewielkiej popularności tego typu rozwiązania jest strata czasu. Comiesięczne złożenie dyspozycji zakupu franków szwajcarskich poprzedzone minimalnym chociażby rozeznaniem rynku w celu uniknięcia zawarcia niekorzystnej transakcji oraz złożenie dyspozycji przelewu wymaga poświęcenia na to dodatkowego czasu.

Gdyby przyjąć, że jest to godzina miesięcznie oznacza to utratę kilkuset tysięcy godzin w skali miesiąca, gdyby większość kredytobiorców wybrała takie rozwiązanie. Poza tym stres związany z tym, że oceniając po fakcie zawsze można byłoby zawrzeć lepszą transakcję stałby się udziałem setek tysięcy kredytobiorców, co w połączeniu z utratą czasu znacząco obniżyłoby zapewne wskaźnik dobrobytu ekonomicznego netto dla Polski. Poza tym pojawia się bardzo istotny problem zaufania przeciętnego obywatela do kantorów internetowych, które nie podlegają takiej kontroli jak banki komercyjne. Nie można wykluczyć, że część z nich upadnie na czym stracą ich klienci.

Warto zwrócić uwagą na to, że jeśli oszczędność na wyborze kantoru internetowego wyniesie około 2% to w przypadku, gdyby tylko jedna rata została utracona wskutek upadłości kantoru internetowego oznaczałoby to stratą korzyści uzyskanej w okresie ponad 4 lat. Według mojej opinii ustawa anyspredowa w obecnej postaci niewiele poprawiła sytuację kredytobiorców. Spowodowała ona wypchnięcie pewnej części rynku finansowego poza system bankowy.

Rodzi to obawy o rozwój sytuacji w zakresie wymiany walut w przyszłości i pojawienie się negatywnych konsekwencji dla kredytobiorców i rynku finansowego jako takiego. Podobne wypchnięcie pewnej części rynku poza system bankowy odnotowano w przypadku pożyczek dla osób o niskiej zdolności kredytowej lub zaawansowanym wieku. Zmuszenie tych osób do korzystania w przypadku nagłej pozyskania gotówki z usług pozabankowych firm pożyczkowych oferujących ja na lichwiarskich warunkach powoduje liczne negatywne skutki społeczne. Wypychanie klientów z tradycyjnego rynku finansowego przyczynia się także do rozwoju takich piramid finansowych jak Amber Gold i inne.

Jakie działania mogłyby podjąć polskie instytucje publiczne w celu pomocy kredytobiorcom walutowym?
Podsumowując wątek wymiany walut, jeśli rząd i Narodowy Bank Polski rzeczywiście chciałyby pomóc kredytobiorcom zadłużonym we franku powinny podjąć realne działania.
Jeden ze sposobów to ustawowy nakaz przeliczania walutowych rat kapitałowo— odsetkowych na złotówki po kursie średnim NBP. Rozwiązanie to może być podważane przez banki komercyjne w sądach i dlatego bezpieczniejsze byłoby podpisanie ugody instytucji rządowych ze wszystkimi bankami komercyjnymi.

Drugie rozwiązanie to umożliwienie wszystkim kredytobiorcom darmowego, bezpiecznego zakupu walut od instytucji publicznych po średnim kursie NBP, czego banki komercyjne nie mogą oprotestować.  Mógłby się tym zająć np. bank należący w 100% do państwa. Innym rozwiązaniem byłoby objęcie przez instytucje publiczne (NBP i rząd) kontrolą i 100% gwarancjami transakcje i środki klientów posiadane w kantorach internetowych.

Wydaje się, że dynamika ostatnich zmian na rynku walutowym wymaga podjęcia przez polskie instytucje publiczne realnych działań mających na celu realną pomoc kredytobiorcom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski