Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolskie Centrum Zdrowia Dziecka: Ma być więcej miejsca, a nie łóżek

Paulina Jęczmionka, Marta Żbikowska
Bez mapy szpital dziecięcy nie trafi do stolicy Wielkopolski
Bez mapy szpital dziecięcy nie trafi do stolicy Wielkopolski Grzegorz Dembiński
Pierwsze szacunki kosztów wybudowania szpitala dziecięcego w Poznaniu mówiły o 400 milionach złotych. Kwota ta dotyczyła jedynie bryły lecznicy, bez kosztów wyposażenia i sprzętu. Z każdą kolejną koncepcją podawane kwoty były coraz niższe. Dziś mówi się o 270 milionach złotych potrzebnych na postawienie budynku szpitala.

Na przestrzeni lat zmieniały się także plany dotyczące lokalizacji obiektu. W ostateczności Wielkopolskie Centrum Zdrowia Dziecka ma powstać przy ulicy Lutyckiej, tuż obok Szpitala Wojewódzkiego.

Zobacz też: Nowy szpital dziecięcy w Poznaniu coraz bliżej?

Podobnie zmieniały się plany mówiące o liczbie łóżek. Dziś, z 420, które rozważano na początku, zostało 360 łóżek.
- To wystarczająca liczba - mówi Jacek Profaska, dyrektor Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu. - Dokładnie taką liczbą łóżek dysponujemy obecnie w naszych szpitalach przy Krysiewicza i Nowowiejskiego.

Liczy się jakość, nie ilość

Dyrektor Profaska podkreśla, że powodem, dla którego podjęto decyzję o budowie nowego szpitala nie jest zwiększenie liczby łóżek, ale poprawa standardów i komfortu leczenia małych pacjentów.

- Naszą główną bolączką jest ciasnota i brak miejsca, na przykład, dla rodziców, którzy towarzyszą swoim dzieciom podczas hospitalizacji - mówi dyrektor Profaska. - Nowy szpital ma pełnić dokładnie te same funkcje, które przez lata pełnił szpital Krysiewicza. Zdecydowana większość naszych oddziałów, wielkościowo spełnia wymagania i zaspokaja potrzeby pacjentów.

To, co na pewno będzie musiało się zmienić w nowym szpitalu to liczba miejsc intensywnej opieki medycznej. W tej chwili szpital Krysiewicza dysponuje 8 takimi łóżkami. - To zdecydowanie za mało - ocenia dyrektor Profaska. - Myślę, że w nowej formule powinno znaleźć się na pewno 12-14 miejsc intensywnej terapii.

Pięć lat temu w Szpitalu Dziecięcym im. Krysiewicza został uruchomiony mały oddział ortopedyczny. To 6-8 łóżek dla małych pacjentów.

- Docelowo powinien powstać w szpitalu dziecięcym pełnowymiarowy oddział ortopedyczny - uważa Jacek Profaska.
Dyrektor zwraca uwagę na zmiany w medycynie, które sprawiają, że sztywny podział łóżek na konkretne oddziały nie jest koniecznością. Ważne, żeby szpitalowi pozostawić możliwość modyfikacji.
- Dzisiejsze potrzeby różnią się od tych, które mieliśmy jeszcze dziesięć lat temu - zauważa Profaska. - Średnia długość pobytu na oddziale chirurgicznym to dzisiaj trzy dni, kiedyś to były dwa tygodnie hospitalizacji. Możliwe, że postęp medycyny sprawi, że większości pacjentów wystarczy opieka ambulatoryjna.

Zobacz też: Rada Miasta: Podarowali działkę pod szpital dziecięcy

To, co w tym momencie należy ustalić, to liczba miejsc zachowawczych i zabiegowych. Podział na poszczególne oddziały to kwestia płynna.

Dodatkowy oddział, który ma pojawić się przy ulicy Lutyckiej to SOR. Szpitalny oddział ratunkowy z prawdziwego zdarzenia będzie przyjmował dzieci z całej Wielkopolski.

Unia dofinansuje budowę?

O trudnych warunkach panujących w budynkach szpitala mówiło się już pod koniec lat 90. Pierwsze sugestie o potrzebie budowy nowej placówki padły za czasów poprzedniego, związanego z SLD marszałka województwa (to jemu podlega szpital). A gdy w 2006 r. do władzy doszła Platforma, uznała to za swój absolutny priorytet.

Najpierw - po wielu analizach - władze zdecydowały się na budowę w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Były już rozmowy z inwestorami, koncepcja, a nawet uznanie projektu przez ministerstwo rozwoju za pilotażowy. Na chwilę jednak - w wyniku działań opozycji (która wyliczyła, że w formule PPP szpital - wraz z odsetkami - kosztowałby ok. 1,2 mld zł) - władze jeszcze raz usiadły do analizy. Równolegle toczyły się rozmowy z Komisją Europejską.

Dziś już wiemy, że Unia dała zielone światło dla budowy. W ramach perspektywy finansowej na lata 2014-2020 chce pokryć 65 proc. jej kosztów. Ale stawia twardy warunek. - KE uważa, że w Polsce nie zawsze trafnie inwestuje się w służbę zdrowia, niepotrzebnie powiela się placówki - mówi Marek Woźniak, marszałek województwa. - Dlatego domaga się od nas uporządkowania spraw poprzez stworzenie tzw. mapy potrzeb zdrowotnych, na której mają znaleźć się potrzebne inwestycje. Bez niej nie dostaniemy pieniędzy.

Tyle że półtora roku perspektywy już minęło, a mapy wciąż nie ma. W marcu, wiceminister, będąc w Poznaniu, obiecał, że dokument powstanie w ciągu kilku miesięcy. - One minęły i nadal jest cisza - mówi Zbigniew Hoffmann, radny PiS w sejmiku. - Zarząd województwa najpierw chwalił się wywalczeniem dotacji z Unii, potem zarezerwowaniem pieniędzy w budżecie na projekt, a teraz - pozyskaniem od miasta gruntu. Mam wrażenie, że cały czas jesteśmy na etapie promocji inwestycji. Ale dopóki nie jest ona wpisana na mapę, co zagwarantuje pieniądze, możemy sobie gadać i gadać.
Podobnie, dopóki nie ma nawet projektu mapy, związane ręce mają członkowie powołanej przy wojewodzie rady ds. potrzeb zdrowotnych. Pod koniec czerwca spółka Szpitale Wielkopolski, która zajmuje się budową szpitala, zwróciła się do niej z prośbą o wydanie opinii w tej sprawie. W odpowiedzi usłyszała, że będzie to możliwe dopiero po 15 października, bo do tego czasu rada ma otrzymać projekt mapy regionalnej. - To dokument, na bazie którego będzie mogła pracować - mówi Tomasz Stube, rzecznik wojewody. - Później mapy regionalne zostaną połączone w ogólnopolską. Ministerstwo ma ją zatwierdzić do kwietnia 2016 r.

Taką datę usłyszał też w miniony poniedziałek marszałek Woźniak, który zasiada w tzw. komitecie sterującym przy ministrze zdrowia. Podczas spotkania podkreślał, że bardziej odległy termin - koniec 2016 r. - jest nie do przyjęcia. - Kwiecień będzie wystarczający, niczego nam nie opóźni - deklaruje też Leszek Wojtasiak, członek zarządu województwa odpowiedzialny za służbę zdrowia. - Obecnie badamy grunt, później powstanie koncepcja architektoniczna. Po uzyskaniu jeszcze kilku decyzji, w październiku będziemy mogli ogłosić przetarg na projekt. A na to mamy zarezerwowane 10 mln zł. Samo tworzenie projektu potrwa pewnie do połowy 2017 r.

Skąd jednak pewność, że Wielkopolskie Centrum Zdrowia Dziecka w ogóle znajdzie się na mapie potrzeb? Władze województwa przekonują, że to tylko formalność, bo o tym, że inwestycja jest kluczowa dla regionu świadczą wszelkie dokumenty i wskaźniki, które zaakceptowała też Komisja Europejska.

Ministerstwo zdrowia wyraźnie zaznacza, że warunkiem refundowania budowy szpitala z pieniędzy UE jest wpisanie go w mapę potrzeb zdrowotnych. Ostatnie negocjacje z Komisją Europejską w tej sprawie odbyły się 25 czerwca.

Zobacz też: Klinika kardiochirurgii w Poznaniu. Możesz wesprzeć małe serca [ZDJĘCIA]

- Komisja wyraźnie podkreśliła, że zgodność z mapami potrzeb zdrowotnych stanowi warunek do włączenia projektu w proces wyboru - tłumaczy Krzysztof Bąk, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. - Ustalono także możliwość rozpoczęcia realizacji inwestycji na własne ryzyko beneficjenta, w sytuacji braku udostępnionych map. W przypadku, gdy inwestycja nie będzie zgodna z mapami potrzeb, poniesione koszty nie będą mogły być refundowane ze środków UE.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski