Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspólnota przy grządce. W ogrodach społecznych rozkwitają też ludzie

Nicole Młodziejewska
Nicole Młodziejewska
W ogrodach można nie tylko zajmować się ogrodnictwem, ale też wypoczywać i integrować sięPrzejdź dalej -->
W ogrodach można nie tylko zajmować się ogrodnictwem, ale też wypoczywać i integrować sięPrzejdź dalej -->Robert Woźniak
Nieskończone, bez planu, bez ram. Często na niewielkich przestrzeniach, posiadające wielu autorów i właścicieli. Niczyje i wszystkich zarazem. Takie właśnie są ogrody społeczne - miejsca służące nie tylko pielęgnacji roślin i ogrodnictwu, ale przede wszystkim integracji pokoleń.

Fragment przestrzeni miejskiej, do tego ogromna wola, czasami nawet jednej osoby - tyle wystarczy, by stworzyć w mieście namiastkę oazy spokoju, tajemniczego ogrodu, będącego miejscem wyciszenia, ale też spotkań. Bo właśnie w takim celu powstają modne obecnie ogrody społeczne. Wspólnie tworzone przez grupę mieszkańców, służącą nie tylko uprawie owoców, warzyw i kwiatów, ale przede wszystkim są miejscem spotkań i integracji, działań edukacyjnych, ekologicznych i wydarzeń kulturalnych.

W Poznaniu działa kilka lub nawet kilkanaście ogrodów społecznych. Nie wszystkie mają swoje strony internetowe czy fanpage na Facebooku. O niektórych z nich wiedzą jedynie okoliczni mieszkańcy. Innymi opiekują się organizacje i stowarzyszenia działające w mieście.

- Ogrodami opiekują się społecznicy, mieszkańcy, którzy na terenach ogrodów tworzą warsztaty przyrodnicze i artystyczne. Zarząd Zieleni Miejskiej wspiera tego typu działania i zachęca do aktywności społecznej, pozostając jednocześnie w gotowości, jeśli byłaby potrzeba pomocy w utrzymaniu ogrodów. Również miejscy ogrodnicy służą wsparciem merytorycznym - wyjaśnia Joanna Żabierek, rzecznik Urzędu Miasta Poznania.

Każdy ogród jest inny, ma inną historię, bo tworzony jest przez różne osoby. Niektóre powstały bez problemów i trwają do dziś. Inne obecnie walczą o przetrwanie, a w kolejne życie tchnęła tylko jedna osoba. Bez względu na to wszystkie zapewniają kontakt z naturą i integrują społeczność.

Ogród Sąsiedzki na Dębcu

Dębiec. Niedaleko od targowiska przy ul. 28 czerwca 1956 r., między blokami i sklepami, przy ul. Jaworowej znajduje się niewielka zielona przestrzeń, która odbiega wizualnie od okolicy. Chociaż otacza ją siatka, czuje się, że teren nie jest zamknięty. Na ogrodzeniu wiszą fotografie dzieci i dorosłych bawiących się wspólnie wśród roślin. Na jednym ze zdjęć widać chłopca, pokazującego umazane błotem ręce, a szeroki uśmiech na jego twarzy mówi, że jest on szczęśliwy.

Za siatką - teren ogrodu społecznego, tworzonego przez mieszkańców dla mieszkańców. Dawniej ta przestrzeń była niezagospodarowana, znajdował się tu dziki parking. Obecnie kwitną tu kwiaty, rosną owoce i warzywa. Mówiąc krótko - to miejsce żyje.

- Starałyśmy się zrobić plan ogrodu z podziałem na strefy. W jednym końcu jest strefa dziecięca wraz z kuchnią błotną, gdzie najmłodsi użytkownicy mogą się bawić. Z drugiej są grządki, na których rosną maliny, truskawki, poziomki, porzeczki a nawet buraki - wymienia Ula Ziober-Flieger, dyrektor kreatywna Stowarzyszenia Zielona Grupa.

- Oczywiście każdy może sobie te owoce skubać. Mamy też kącik, w którym uczestnicy terapii zajęciowej w ramach odbywanych u nas praktyk tworzą przestrzeń, w której mają zamieszkać pszczoły. Ale oprócz tego są też grządki, które można wypożyczać sobie sezonowo na indywidualne uprawy i my w to nie ingerujemy - dodaje.

Stowarzyszenie powstało w 2013 roku. To właśnie Zielona Grupa prowadzi Dom Sąsiedzki i Ogród Społeczny, dbając o integrację mieszkańców Dębca.

- Myślę, że jest to miejsce, które ma pokazywać mieszkańcom, że to ich teren, ich przestrzeń, ale też dawać do zrozumienia, że są za tę przestrzeń współodpowiedzialni. To jest ważny aspekt tego ogrodu, a trzeba przyznać, na początku nie było to dla mieszkańców oczywiste. Spodziewali się oni, że ktoś przyjdzie, zrobi ładny ogród i będzie można w nim sobie siedzieć. Ale w tej chwili zaczynają już czuć, że to jest ich miejsce, i że ono będzie wyglądać tak, jak o nie zadbają i tak, jak je z nami zaprojektują - dodaje Ula Ziober-Flieger.

Choć ogród tworzony jest przez mieszkańców i dla mieszkańców, to nad wszystkim czuwają przedstawiciele Zielonej Grupy.

- Mam tutaj dyżury jako opiekun ogrodu- mówi Zofia Ratajczak. - Oprócz tego, że w tym czasie dbam o rośliny, podlewam je i pielęgnuję, to jestem tutaj po to, by pomóc osobom, które chciałyby same mieć swój wkład w ogród. Służę radą, jestem po to by coś podpowiedzieć, udostępnić narzędzia. To też pomaga zachować porządek i sprawić, że nikt nikomu nie wchodzi w paradę, a jednak wszyscy ogród tworzą - przyznaje.

Ogród społeczny, jak mówią jego opiekunowie, to miejsce, które łączy w sobie dwa cele - kontakt z przyrodą i integrację między ludźmi z sąsiedztwa.

- Praca i dbanie o tę przestrzeń mają służyć integracji. Bo bycie tutaj razem jest nadrzędne, a to, że można robić to poprzez prace w ogrodzie, jest jednym ze sposobów na to - wyjaśnia Zofia Ratajczak.

- I takie jest założenie, żeby to było miejsce otwarte i dostępne dla każdego wtedy, kiedy ma na to ochotę, i żeby korzystał z tego tak, jak ma na to ochotę - czy poprzez pracę, czy odpoczynek, czy jakąś formę ogrodnictwa. Są też osoby, które organizują tutaj swoje urodziny, albo grilla z rodziną czy przyjaciółmi. To miejsce nas wszystkich.

Jednak ogród, to nie tylko miejsce prywatnych wydarzeń. To również teren animacji i imprez organizowanych przez Zieloną Grupę, ale także przestrzeń dla innych inicjatyw.

- Lista wydarzeń odbywających się w ogrodzie jest bardzo długa. Są to rzeczy organizowane przez nas, wspomniane wydarzenia mieszkańców, ale też inicjatywy tworzone przez różne fundacje czy organizacje, które korzystają z tej przestrzeni - tłumaczy opiekunka ogrodu.

- Na przykład ostatnio były tutaj warsztaty „Biennale sztuki dziecka”, które odbywają się już kolejny rok z rzędu w tym miejscu. W zeszłym roku nawet gościliśmy w ogrodzie Short Waves Festival. To była jedna z bardziej prestiżowych imprez, jakie odbyły się na tym terenie. Niestety nie mogliśmy jej reklamować, bo był to tajemniczy seans filmowy i uczestnicy do ostatniej chwili nie wiedzieli, gdzie on się odbędzie - dodaje Urszula.

Poza tym w ogrodzie nie brakuje też warsztatów artystycznych, a nawet terapeutycznych.

- Mamy w domu sąsiedzkim, grupę zabawową dla dzieci, która też czasami korzysta z ogrodu w ładną pogodę - wymienia dyrektorka kreatywna Stowarzyszenia Zielona Grupa.

Z kolei Zofia dodaje: - Starsza ekipa to edukacja domowa. To również grupa, która korzysta z tej przestrzeni i łączy zabawę z pracą ogrodową.

Jak mówią przedstawicielki ogrodu, ogród społeczny nie jest miejscem wyłącznie dla osób, które znają się na roślinach i ogrodnictwie. Jak przyznają, same wcześniej niewiele na ten temat wiedziały.

- Wszystkiego uczymy się sami. Wynika to bardziej z naszych zainteresowań niż jakiejś wcześniejszej edukacji. Czasami też pojawiają się w ogrodzie osoby, które posiadają większą wiedzę i chętnie nam ją przekazują, dzielą się jakąś radą. Na tym to wszystko polega - podkreśla Zosia.

- Dla mnie najpiękniejsze jest to, że hodujemy tu owoce i warzywa. Fakt, że wspólnie możemy zbierać te plony jest naprawę magiczny. Uwielbiam patrzeć, jak dzieci mogą wykopać swoje ziemniaki, a później je upiec na palenisku. Właśnie to, że z niczego, z zaledwie odrobiny pracy można osiągnąć coś, co daje radość, jest najlepsze w tym ogrodzie.

Kolektyw Kąpielisko i ogród przy basenie

Nie zawsze idea ogrodu społecznego jest w stanie sprostać oczekiwaniom mieszkańców. Choć zwykle za jego powstaniem stoi grupa osób, to jednak czasami nie jest ona w stanie przekonać do niego innych. Taka historia kryje się za ogrodem społecznym na Łazarzu, który swoje początki miał w 2013 roku.

- W tym czasie miała zostać zamknięta pływalnia letnia POSiR-u, bo nie dało się jej wyremontować. Wiedzieliśmy, że jest to ważne miejsce dla mieszkańców, dlatego zebrała się grupa, która wymyśliła, by w miejscu, gdzie będzie zamknięta niecka basenu zrobić ogród społeczny. Zaczęli się w to angażować też bardzo mieszkańcy, którym zależało, żeby się coś działo i żeby w parku Kasprowicza było coś dla nich. Mobilizacja tych wszystkich osób przeszła nasze oczekiwania. Wywarły one taką presję na przedstawicielach miasta, że ci podjęli decyzję o wyremontowaniu pływalni - wspomina Agnieszka Antonowicz, członkini stowarzyszenia Kolektyw Kąpielisko.

- Ta dobra wiadomość uniemożliwiła stworzenie ogrodu w niecce basenu. Ale grupa osób od początku chcących go założyć stwierdziła, że niezależnie od pływalni, takie zielone miejsce również by się przydało. Padł pomysł, by zrobić ogród tuż obok, na takim trochę nieużytkowanym terenie.

Początkowo organizowano liczne wydarzenia, które miały na celu nie tylko samo powstanie ogrodu, ale przede wszystkim wypracowanie świadomości istnienia takiego miejsca wśród mieszkańców.

- Zaczynaliśmy od zera. Już rok wcześniej na Facebooku zwoływaliśmy wydarzenia, jak np. sianie słoneczników do doniczek, wszystko po to, żeby przyzwyczaić mieszkańców Łazarza do tych inicjatyw - mówi pani Agnieszka.

- W ramach tych wydarzeń prowadziliśmy też czasami konsultacje na temat tego, jak powinien ten ogród wyglądać, co powinno się w nim znaleźć i jak powinien on funkcjonować. I na tej podstawie stworzyliśmy taką bardzo wstępną koncepcję, bo wiadomo, że ogród społeczny jest takim tworem, który jest cały czas w procesie, jest nieskończony i nie można go na dobre zaprojektować z góry. Ma być czymś tworzonym wspólnie ze wspólnotą powstałą wokół tego ogrodu - podkreśla.

I tak stopniowo w ogrodzie pojawiły się podwyższone rabaty, kompostownik i skrzynia na narzędzia, wierzbowe szałasy, a także piec.

- Zawsze mówiliśmy, że ten piec to serce ogrodu, bo wszystkie wydarzenia, które gromadziły się wokół niego cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. To taki dobry duch tego ogrodu - dodaje.

Niestety, z biegiem lat, animacji i wydarzeń w ogrodzie organizowano coraz mniej. Tym samym odwiedzało go coraz mniej osób. Ogród popadał w ruinę.

- Naszym założeniem była jedynie początkowa animacja ogrodu, by uświadomić mieszkańcom, że coś takiego istnieje, ale głównym celem było oddanie im tej przestrzeni i wycofanie się z niej - mówi pani Agnieszka. - Obecnie z ogrodu korzysta dużo dzieci i młodzieży. Aczkolwiek użytkują go oni inaczej niż mieliśmy w zamyśle. Trochę robią bałagan i niszczą niektóre rzeczy. Od kilku lat mamy problem z aktami wandalizmu, kradzieżami i zniszczeniami. To wszystko zaczęło się w momencie, gdy przestaliśmy animować tę przestrzeń.

- Oczywiście, nie powiem, że ogród nie był potrzebny, bo widzieliśmy, że mieszkańcy go chcieli. Ale to cały czas jest taki eksperyment społeczny, na który chyba my jako społeczeństwo nie jesteśmy do końca na to gotowi. Nie potrafimy szanować czegoś co jest otwarte, dostępne dla wszystkich i za darmo, odbieramy to trochę jako coś bez wartości. Z drugiej strony jednak cieszy nas, że ta młodzież korzysta z tej zieleni zamiast siedzieć przed komputerem - przyznaje.

Grunwaldzki Ogród Społeczny tworzony siłą jednej osoby

Czasami jednak do powstania ogrodu społecznego wystarczy chęć i zaangażowanie tylko jednej osoby. Tak było w przypadku Grunwaldzkiego Ogrodu Społecznego przy ul. Heweliusza, który powstał sześć lat temu.

- W ramach projektu rewitalizacji nieużytkowanego terenu parku Heweliusza wpisany był ogród społeczny. Zarząd Zieleni Miejskiej, który czuwał nad projektem parku, postawił płot, którym wyznaczył teren ogrodu. Przez jakiś czas nie było właściwie chętnych, żeby tym ogrodem zarządzać. Nic na jego terenie się nie działo. Dlatego postanowiłam sama się nim zająć - mówi Justyna Odrzykoska.

- Miałam jakąś potrzebę, by integrować mieszkańców i stwierdziłam, że ogród jest najlepszym miejscem do tego. W związku z tym skontaktowałam się z Zarządem Zieleni Miejskiej, który zgodził się, żebym została koordynatorką tego ogrodu. W zeszłym roku z kolei powstało Stowarzyszenie Grunwaldzki Ogród Społeczny, które użytkuje ten teren w porozumieniu z Zarządem Zieleni Miejskiej.

Na początku nie było niczego. We współpracy z ZZM postawiono ławeczki i inne elementy małej architektury, przyjechały pierwsze rośliny i narzędzia ogrodnicze. Następnie Estrada Poznańska po jednym z eventów organizowanych na placu przekazała ogrodowi kilka krzewów.

- Dużo roślin dostawaliśmy z zewnątrz. Ogród tworzył się rękoma różnych ludzi, w tym wolontariuszy i wolontariuszek, którzy po prostu chcieli się tym ogrodem zajmować - wspomina pani Justyna.

- Początki, jak w przypadku każdego ogrodu, nie były łatwe, bo ludzie musieli się do niego przekonywać. Z czasem zmieniały się koncepcje ogrodu, aż w końcu doszło do takiego momentu, że obecnie jest za mało przestrzeni na nasze potrzeby, bo tylu jest chętnych do jego użytkowania.

Jak jednej osobie udało się stworzyć taką społeczność wokół kilku metrów kwadratowych terenu?

- Bierze się znajomych i jakoś się to zaczyna. Tak po prostu - od sąsiadki, która przechodziła obok, przez kogoś spotkanego w parku, komu się powiedziało, przez pocztę pantoflową... tak powolutku zaczęło się to samo rozkręcać, bo ludzie sami mieli potrzebę tworzenia takiego ogrodu - śmieje się dzisiaj pani Justyna.

Obecnie stała grupa osób zajmującym się ogrodem liczy 30 osób. Ale jak przyznaje jego koordynatorka, każdego roku dochodzą kolejne.

- To są ludzie w różnym wieku - od 2 lat do 60. Ale to jest charakterystyczne dla ogrodów społecznych, że jego ewolucja jest powolna. I ta powolność jest bardzo ważna, bo ludzie muszą się do tej nowej przestrzeni przyzwyczaić, a to wszystko trwa. Można powiedzieć, że tak, jak rośliny w tym ogrodzie potrzebowały czasu, żeby się ukorzenić i rozwinąć, tak samo było z ludźmi, którzy musieli utożsamić się z tym fragmentem ziemi - podkreśla koordynatorka ogrodu.

- Ogród to przestrzeń, w której na wszystko jest czas. Nie spieszymy się. Jeżeli coś urośnie, to urośnie. Jeśli się nie uda, to się nie uda i w to miejsce posadzimy coś innego. To wszystko robi dobrze samemu ogródkowi, ale przede wszystkim przebywającym w nim ludziom.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Fotoreporter "Głosu Wielkopolskiego" odwiedził to wyjątkowe miejsce z aparatem. Zajrzyj do zielonego świata --->

Czy to najpiękniejsze podwórko w Poznaniu? Poznańska kamieni...

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski