Niemieckie firmy są najważniejszym partnerem zagranicznym dla przedsiębiorstw z Wielkopolski. Ich pogarszająca się kondycja sprawia jednak, że choć polskie przedsiębiorstwa nie wycofują się ze współpracy, to ostrożniej dobierają partnerów i nieco ograniczają skalę eksportu.
Jak wynika z danych Euler Hermes, w minionym roku, choć liczba upadłości niemieckich firm zmniejszyła się, ich kondycja była ogólnie gorsza, a straty, spowodowane ich niewypłacalnością, były o 48 proc. większe niż rok temu i wyniosły aż 26 miliardów euro.
Wynika to przede wszystkim z tego, że upadłość ogłaszały przede wszystkim duże firmy, które w poprzednich latach uchodziły za wyjątkowo bezpiecznych kontrahentów.
- Nie obowiązuje już zasada mówiąca, że firma jest zbyt duża, aby mogła upaść - zwraca uwagę Ron van het Hof, dyrektor generalny Euler Hermes na Niemcy, Austrię oraz Szwajcarię. - W 2017 roku to się nie zmieni.
Polskie firmy zareagowały na tę sytuację zmniejszeniem aktywności na rynku niemieckim. O ile w roku 2014 sprzedaż do Niemiec wzrosła o 9,5 proc., rok później o 11,4 proc, o tyle w 2016 roku zanotowano wzrost jedynie o 1,7 proc.
- Straty ponoszą wszyscy - zarówno dostawcy w branży chemicznej, gdzie kwoty pojedynczych transakcji idą w miliony, jeśli nie dziesiątki milionów, jak i małe oraz średnie przedsiębiorstwa z sektorów spedycji, branży spożywczej, sektora meblowego czy budownictwa - mówi Maciej Harczuk, prezes zarządu Euler Hermes Collections. Główny ciężar niewypłacalności niemieckich kontrahentów ponosi sektor MŚP - podkreśla.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?