Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wylano na nas kubły pomyj

Mariusz Kurzajczyk
Andrzej Kurzyński
O aferze madryckiej, ewentualnym powrocie do Prawa i Sprawiedliwości i o życiu poza sejmem - z posłem Adamem Rogackim rozmawia Mariusz Kurzajczyk.

W internetowych dyskusjach nadal pojawiają się określenia typu „madryckie cwaniaczki”. Czy obecnie to Pana smuci, irytuje, a może już nie obchodzi?
Gdy cała ta sprawa ujrzała światło dzienne, a było to na finiszu kampanii samorządowej, to zostały na nas wylane takie kubły pomyj, że w jakimś sensie człowiek się uodpornił. Z drugiej strony mam świadomość, że wiele osób, które nie do końca znają dokumenty, a informacje czerpią jedynie z przekazu mediów głównego nurtu, może używać tego typu określeń.

Czyli jest to określenie krzywdzące?
Mam nadzieję, że prokuratura zbada sprawę rzetelnie, na podstawie dokumentów, także tych dostarczonych przez kancelarię sejmu i w przyszłości tego typu określenia będą podstawą nawet do ścigania ich autorów na drodze prawnej.

Wydaje się, że w tej sprawie nie ma żadnych niejasności. Mamy konkretnych bohaterów, czy też raczej antybohaterów, są bilety lotnicze i dokumenty dotyczące zwrotu kosztów za przejazd samochodem. Co tu jeszcze wyjaśniać?
Chodzi przede wszystkim o obowiązujące dotąd regulacje ws. zagranicznych wyjazdów posłów. Przyznaję, że mam do siebie pretensje o to, że gdy znalazłem się w delegacji do Rady Europy, nie zapoznałem się z nimi szczegółowo, lecz bazowałem na wiedzy uzyskanej od parlamentarzystów, którzy już wcześniej jeździli na sesje za granicę. Sprawa ta nie dotyczy tylko trzech posłów, ale znacznie większej liczby parlamentarzystów, bo – co trzeba podkreślić – sposób rozliczania wyjazdów poprzez ryczałt był powszechny.

Czyli faktycznie nie trzeba się było rozliczać?
To jest tak, jak z delegacją z zakładu pracy. Pracownik dostaje się dietę, a nikt nie wnika w to, czy kupił za to bułkę, czy też obiad w restauracji.

Czy ja dobrze rozumiem? Kancelaria sejmu naliczała ryczałt, jak za jazdę samochodem, a poseł mógł dowolnie te pieniądze spożytkować, czyli jechać autem lub polecieć samolotem?
Dokładnie tak było. W kancelarii sejmu to się nazywa „ekwiwalent za przelot”, za który nigdy nie było wymogu rozliczania. Poseł składał wniosek, który musiała zaakceptować kancelaria sejmu, a właściwie w jej imieniu szef delegacji. W tym przypadku każdą kwota musiał zatwierdzić Andrzej Halicki, który nigdy nie miał wątpliwości i zawsze zatwierdzał.

Czy tak było tylko w przypadku wyjazdów na posiedzenia Rady Europy?
Wszystkich poselskich wyjazdów. Były dwa sposoby rozliczeń. Albo wyjazd organizowała kancelaria sejmu, albo jechało się na własną rękę. Zresztą często wyjazd samodzielny był tańszy od tego przygotowanego przez kancelarię.

Skąd więc ta cała afera?
Przypomnę, że wszystko zaczęło się od prasowych doniesień z pokładu samolotu...

Czyli od awantury, którą zrobiły stewardesie żony posłów?
Nie było żadnej awantury. Po prostu jedna ze stewardes była przewrażliwiona. Ja tego nie widziałem, ale - z tego słyszałem - próba włożenia ręki stewardesy do torebki spotkała się z reakcją pasażerki. Sprawa została szybko wyjaśniona, a potem ktoś za wszelka cenę próbował z tego zrobić awanturę. Tymczasem cała sprawa nie odbiegała od normalnych zachować w samolocie.

Czyli ktoś zrobił z igły widły, a faktycznie to była sympatyczna, rodzinna wycieczka do Madrytu?
Proszę uwierzyć, że wielu delegatów do Rady Europy zjawia się wraz z rodzinami i nie ma w tym nic zdrożnego. Także posłowie rządzącej Polską koalicji. Gdyby cokolwiek się działo na pokładzie samolotu, to byłaby reakcja linii lotniczych. Na pokładzie byli naprawdę głośno zachowujący się pasażerowie, tyle że nie byli posłami.

Więc skąd ta cała afera madrycka?
Trwała właśnie kampania wyborcza i okazało się, że można było zrobić zamieszanie wokół trzech posłów PiS. To my staliśmy się bohaterami afery, choć faktycznie w ten sam sposób delegacje rozliczali inni posłowie, a nierzadko koszty ich wyjazdów były wielokrotnie wyższy niż nasze. Sprawą zajmował się zespół parlamentarny, który uznał, że te regulacje nie są do końca jasne i należy je zmienić. Zrobiono to, tyle że po wyborach. Gdy z informacji przekazywanych przez kancelarię sejmu wynikało, że nie należało tak delegacji rozliczać, zwróciliśmy wszystkie pieniądze.

Nie przekonaliście jednak do swoich racji Jarosława Kaczyńskiego, bo zostaliście usunięci z PiS.
Standardy w Prawie i Sprawiedliwości zawsze były wysokie i w razie wątpliwości poseł jest zawieszany, a nawet usuwany. Wiedzieliśmy, że w trakcie kampanii wyborczej nie przebijemy się ze swoimi wyjaśnieniami i poddaliśmy się procedurze partyjnej. Mam nadzieję, że nasze dokumenty zostaną pozytywnie ocenione w prokuratorze i da to do myślenia tym co tak szybko w naszej sprawie podjęli decyzje.

Skoro wszystko jest jasne, dlaczego ta sprawa tak długo się ciągnie?
Też tego nie rozumiem. Z własnej woli przestawiłem kancelarii sejmu pełen wykaz wyjazdów. Wszystkie dokumenty kancelaria dostarczyła prokuraturze, a za chwilę minie pół roku w sprawie teoretycznie tak prostej, że wszyscy wydali wyrok zanim została wyjaśniona. Boję się, że zbliżające się wybory prezydenckie zaraz potem parlamentarne nie sprzyjają szybkiemu zakończeniu sprawy.

A w sejmie wszystko zostało wyjaśnione?
Zespół parlamentarny uznał, że wiele przepisów było niejasnych stąd zmiana regulacji od 1 marca.
Wierzę w obiektywną decyzję prokuratury i obronę naszego dobrego imienia.

Czyli powrót do PiS, czy też życie poza polityką?
W tej chwili decyzje są poza mną i wiele zależy od prokuratury. Na razie wypełniam swoje obowiązki parlamentarzysty i w sejmie, i w terenie. Mam 10-letnie doświadczenie parlamentarne i szkoda byłoby je zmarnować. Mam nadzieję, że będę oceniany przez pryzmat tych 10 lat, a nie jednego wydarzenia. Życia poza sejmem się nie boję. Przez 9 lat z powodzeniem prowadziłem własną firmę, jednocześnie angażując się w różne przedsięwzięcia społeczne. To samo mogę robić w przyszłości.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski