Wszystko zaczęło się od wspomnień posła Jana Kwapińskiego, opublikowanych w PPS-owskim piśmie "Robotnik". Opisywał on swoja gehennę sprzed pierwszej wojny światowej z więzienia w Orle. Jednym z czarnych charakterów miał tam być właśnie Rychliński.
Więzienie w Orle
Ciężkie więzienie katorżnicze powstało w 1908 r. jako jeden z nowych zakładów karnych, które wówczas tworzone były w europejskiej części Rosji. Ich budowa związana była z przepełnieniem podobnych placówek za Uralem. W 1909 roku w więzieniu rozpoczęto produkcję bawełny, a duże zyski, związane także z bezpłatną, niewolniczą pracą, umożliwiły rozwój warsztatu. Praca odbywała się na dziedzińcu więziennym pod baldachimem z udziałem setek skazanych. Więźniowie dusili się od pyłu i padali z wycieńczenia. Chorowali na gruźlicę. Wielu już po kilku miesiącach pracy zostawało kalekami, a największa groźba ze strony strażnika brzmiała: "Wyślę cię do bawełny".
Kwapiński trafił do Orła jako wyjątkowo niebezpieczny przestępca. Piotr Chałupka, bo tak naprawdę się nazywał, był członkiem Organizacji Bojowej PPS i uczestnikiem słynnej akcji pod Rogowem, po której został skazany na karę śmierci. W sumie przebywał ponad 10 lat na katordze. W wolnej Polsce był posłem (do 1930 r.) i ostatnim przed wojną prezydentem Łodzi. Nie ma wątpliwości, że należał do przedwojennych VIP-ów.
Jan Kwapiński
Według Kwapińskiego lekarz Rychliński był wyjątkową kanalią. Miał on m.in. asystować przy wymierzaniu chłosty 600 więźniom, po których śmierci z pobicia lub samobójczej wystawiał nieprawdziwe akty zgonu.
Po rewelacjach ogłoszonych przez PPS-owca, lekarz stracił pracę w kasie chorych w Kaliszu i być może wyjechał z miasta, bo jak dotąd nie udało się nam znaleźć kolejnych jego śladów. W rewanżu założył Kwapińskiemu sprawę w sądzie o zniesławienia, która, odraczana kilka razy od kwietnia 1931 r., odbyła się w Warszawie 19 i 20 października tegoż roku.
Pierwszego dnia Rychliński wszystkiemu zaprzeczył. Twierdził, że zarzuty są bezpodstawne, bowiem nie miał on żadnego wpływu na administrację więzienia. Przyznał, że warunki były wyjątkowo ciężkie, a skazani zakuci byli w kajdany, z których nie uwalniano ich nawet podczas choroby.
Adwokaci Kwapińskiego wyciągnęli działa w postaci sowieckiej gazety "Izwiestia", w której zamieszczono relację z...procesu Rychlińskiego, oskarżonego właśnie o znęcanie się nad więźniami. Został uznany winnym i skazano go na 5 lat więzienia. Lekarz miał wówczas przyznać się do niewłaściwego traktowania więźniów politycznych i prosić o łagodny wymiar kary. Do Polski wrócił w ramach wymiany więźniów za jednego z komunistów. W Warszawie do żadnych zbrodni się nie przyznał.
- Pracowałem pod przymusem, z więźniami obchodziłem się po ludzku, nigdy żadnego nie uderzyłem - zapewniał lekarz, który - jak wynika z relacji prasowego sprawozdawcy sądowego - dostał w tym momencie "silnych spazmów", w związku z czym sędzia musiał zarządzić przerwę.
W drugiej części rozprawy adwokaci Kwapińskiego wypytywali kaliskiego doktora właśnie o proces, który miał w Rosji Sowieckiej, ale okazało się, że nic sobie z tego czasu nie przypomina.
Do sprawy wiele wniosły zeznania świadków obrony, byłych więźniów.
- Dr Rychliński cieszył się bardzo złą opinią. Chociaż był Polakiem, mówił po rosyjsku, a jak ktoś się do niego zwrócił po polsku, to mu wymyślał - twierdził niejaki Morawski.
Według świadków więźniowie byli często bici i zdarzało się, że po pobiciu umierali. Pytani, czy lekarz pisał w tej sprawie reporty, czy toczyły się śledztwa, odpowiadali: "Nie było żadnych śledztw. Wynoszono zabitych na cmentarz i koniec".
Na koniec zabrał głos pełnomocnik lekarza, który domagał się surowego ukarania zarówno byłego posła PPS, jak i sekretarza redakcji w "Robotniku" Stanisława Duboisa, wówczas posła.
Drugiego dnia procesu sąd ogłosił wyrok. Wprawdzie odrzucił artykuł z "Izwiestii", który - jego zdaniem- nie może być traktowany jako dowód, ale zapewne treść zrobiła na nim wrażenie. Sąd dał wiarę zeznaniom świadków, według których zarzuty stawiane lekarzowi przez Kwapińskiego były prawdziwe i uniewinnił działacza PPS. Jako ciekawostkę można dodać, że kilka dni wcześniej Kwapiński został uniewinniony w innym procesie, w którym w I instancji został skazany na rok więzienia za antypaństwowe przemówienie wygłoszone w Zagłębiu Dąbrowskim.
Jan Kwapiński i Stanisław Mikołajczyk
W czasie II wojny światowej Jan Kwapiński najpierw został uwięziony przez Sowietów, a potem wyjechał do Londynu i był ministrem w rządach Władysława Sikorskiego, Stanisława Mikołajczyka (jako wicepremier) i Tomasza Arciszewskiego. Zmarł na emigracji.
O losach kaliskiego medyka Bronisława Rychlińskiego historia łaskawie milczy.
Fragmenty dziennika Feliksa Dzierżyńskiego:
Prawie wszyscy kończą gruźlicą - średnio 15 w ciągu miesiąca na 1000 więźniów. Czasami, po tym jak biją całą celę, od razu umiera od 4-5 więźniów. Biją za wszystko. Na przykład jeden z byłych tu wczoraj opowiadał jak strasznie go zbili tylko za to, że nie słyszał wyraźnie, co strażnik mu nakazał na korytarzu i zamiast w czapce wyszedł po obiad do kuchni, wyszedł bez czapki. Drugi był głuchy - przez to, że nie słyszał, bili go ciągle, dopóki nie zmarł. (...)
Po I komisji przyjeżdżał z Petersburga jakiś wysoki urzędnik z Głównego Zarządu Więziennego. Zapytał tylko, dlaczego tylu leży w szpitalu chorych na gruźlicę, na co lekarz Rychliński odpowiedział, że tu takowych przywożą - tamten oczywiście się zadowolił tą odpowiedzią. (...)
Do szpitala przyjmują tylko wtedy, kiedy bardzo jest źle. Z chorym w szpitalu również bez ceremonii - biją ich podobnie także jak i w celach. Lekarz szpitalny Rychliński nie lepszy od reszty administracji.
ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?