Proces karny przeciwko Barbarze K., na wokandę trafił w kwietniu tego roku. To prywatny akt oskarżenia, jaki małżeństwo Szwaków wytoczyło lekarce. Władysław i Wioleta Szwak zarzucają Barbarze K., że dokonała sterylizacji bez wiedzy i zgody swojej pacjentki. O tym, że kobieta nie będzie mogła mieć już dzieci, dowiedzieli się w domu, z dokumentacji medycznej.
Lekarka decyzję o zabiegu tłumaczy zagrożeniem życia kobiety na stole operacyjnym podczas zabiegu cesarskiego cięcia.
Na pierwszej rozprawie zeznawała sama oskarżona oraz lekarz i pielęgniarka, którzy w 2009 roku byli obecni na sali operacyjnej. Dziś ma zeznawać anestezjolog. W prokuraturze mówił, że podczas cesarskiego cięcia nie było dramatycznej sytuacji, w której zagrożone było życie Wiolety Szwak.
Ale sprawa sterylizacji nie jest jedyną, w której swój udział ma doktor Barbara K.
Anna Wilk jest mieszkanką Wronek. W 2010 roku była w ciąży. Lekarzem, którego regularnie odwiedzała była doktor K.
- To były prywatne wizyty, za które każdorazowo płaciłam - mówi Anna Wilk. - Miałam do niej zaufanie, bo była ordynatorem w szpitalu w Szamotułach.
Według dokumentacji medycznej ciąża przebiegała prawidłowo. Ale Anna na jednej z pierwszych wizyt została ustnie poinformowana, że ma mięśniaka.
- Na kolejnej wizycie, w 16 tygodniu ciąży, doktor przy moim mężu powiedziała, że mięśniak się wchłonął - mówi kobieta.
W 20 tygodniu Anna trafiła do szpitala. Straciła dziecko. Powodem poronienia był mięśniak. Anna zgłosiła sprawę prokuraturze w Lesznie. Prokurator ostatecznie nie wszczął postępowania, ale w uzasadnieniu zaznaczył, że doktor K. w sposób nieprawidłowy prowadziła kartę ciąży. Nie było w niej bowiem zapisu o mięśniaku. Oraz że nie wykonała niezbędnych badań m.in. nie określiła grupy krwi pacjentki.
- Nie miałam nawet obowiązkowego usg w 12 tygodniu ciąży - dodaje Anna. - Uważam, że w wyniku tych błędów straciłam dziecko.
Anna Wilk napisała pozew cywilny do sądu okręgowego w Poznaniu. Czeka na wyznaczenie pierwszego terminu rozprawy.
W tym samym sądzie toczy się już postępowanie wytoczone szpitalowi w Szamotułach przez rodziców Grzesia Świniarskiego. To dziś trzyletni chłopczyk, cierpiący na porażenie mózgowe. Dziecko jest chore, bo podczas porodu nastąpiło niedotlenienie. Grześ urodził się tydzień po terminie.
- Mam żal do wszystkich z tego szpitala - mówi Elżbieta Świniarska, mama chłopca. - Gdyby ordynator podjęła decyzję o cięciu cesarskim, być może Grześ byłby dziś zdrowy.
Ordynatorem była wówczas doktor K., obecna w chwili, gdy rodził się Grześ.
- Razem z moją lekarką wydusiły dziecko na siłę - opowiada kobieta. - Pamiętam, że kiedy doktor K. zobaczyła zielone wody płodowe, powiedziała "Co to za grochówa".
Grześ po urodzeniu dostał 1,3 punkta w skali Apgar. Pierwsze godziny życia spędził podłączony do respiratora. Kiedy wyszedł ze szpitala jego rodzice nie byli świadomi, że dziecko ma porażenie mózgowe. Pełną diagnozę dostali dopiero 1,5 roku później. Teraz od placówki domagają się 500 tys. zł. odszkodowania.
- Ubezpieczenie proponowało 160 tys. zł. ale nie mogliśmy tego zaakceptować, bo rehabilitacja Grzesia kosztuje dużo więcej - tłumaczy Elżbieta Świniarska.
Sprawa jest w toku. W jej trakcie zeznaje personel szpitala w tym doktor K. Elżbieta Świniarska zarzuca lekarce, że przed sądem powiedziała nieprawdę i w tej sprawie kobieta złożyła doniesienie do prokuratury.
- Mam dowody na to, że skłamała na korzyść szpitala - mówi Elżbieta Świniarska. - Prokuratura jeszcze nie rozpoznała wniosku.
Doktor Barbara K. nie chce komentować żadnej z powyższych spraw. Lekarka konsekwentnie nie wypowiada się również na temat sprawy sterylizacji Wiolety Szwak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?