Najpierw pojawiła się nostalgia. Dla dzieciaka wychowanego na przełomie lat 80. punktem honoru było posiadanie zdjęć superaut, w formie papierków owijających paskudną w smaku turecką gumę Turbo.
Na żywo superbryki były już mniej dostępne, chyba że na targach poznańskich, gdzie hostessy musiały się od nas opędzać godzinami, cierpliwie tłumacząc, że prospektów bmw nie ma, nie będzie, a nawet nigdy nie było. Ale potem kolega Senior zrzucił coś na ich stoisku, ale zaraz szybko posprzątał. A za to, że był grzeczny... dostał w końcu te prospekty. Nam pozostało bankrutowanie na odbitki zdjęć, które sobie robiliśmy na stoisku.
20 lat temu dowolny model mercedesa czy audi budził spore poruszenie. Porsche to już była duża sensacja, a zobaczenie na żywo ferrari można było porównać tylko z uściskiem dłoni Zbiga Bońka. Nikomu się nie udało.
A teraz? Wydział Komunikacji potwierdził moje przypuszczenia: z rejestracją poznańską jeździ prawie 400 "porszaków"! 9 ferrari! 3 lamborghini! W zasadzie mam to gdzieś, kto konkretnie siada za ich kierownicami. I nawet specjalnie nie zazdroszczę, bo w takim wozie startować i hamować trzeba z odpowiednim fasonem, a kręgosłupy mamy wszyscy w miarę jednakowe, podobnie jak dziurawe jezdnie.
Czuję raczej dumę, że moje dziecko nie musi chodzić na targi, żeby zobaczyć cud techniki. Jest to jakaś miara sukcesu tego kraju, prawda?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
