Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaleje nas tania żywność złej jakości

Daria Kubiak
Daria Kubiak
Zgadzając się na umowę CETA Polska traci swoją suwerenność gospodarczą, staje się lennikiem globalnych korporacji - uważa poseł Jerzy Kozłowski, przedstawiciel ruchu Kukiz ’15.

Kukiz’ 15 jest jedynym ugrupowaniem, które było i jest przeciwne podpisanej umowie pomiędzy UE a Kanadą - CETA, która znosi cła i usuwa przeszkody dla firm. Dlaczego jesteście na „nie”?
- Jesteśmy na „nie” z kilku powodów. Umowa liczy 1600 stron. Osoby, które tak bardzo za nią orędują po prostu jej nie znają. CETA była negocjowana w czasie rządów PO-PSL. Sądziliśmy, że PiS nie będzie podążał tą drogą. Jednak dopuścił do tymczasowego stosowania tej umowy. Moim zdaniem tymczasowość oznacza nieskończoność. A więc nie będzie potrzebna ratyfikacja umowy przez sejm, aby była stosowana. Umowa zawiera szereg groźnych dla nas zapisów, m.in. zapis dotyczący arbitrażu w sporach korporacja - państwo. Mamy złe doświadczenia. Przypominam, że z powodu arbitrażu w sporze o PZU z firmą Eureko straciliśmy 9 miliardów złotych. Tyle wynosi 1/3 rocznych wydatków z budżetu na program 500+!

Przedstawiciele państw, które przyjęły CETA, będą mogli uczestniczyć w naszym kraju w procesie ustanawiania prawa na takich samych zasadach jak my. Co to dla nas oznacza?
- Jeżeli nasze prawo będzie wyrazem idei wicepremiera Morawieckiego, mówiącego o - tworzeniu gospodarki patriotycznej, ale będzie sprzeczne z interesem korporacji globalnej, to ona dzięki CETA będzie mogła skutecznie je zablokować. Będziemy także płacić odszkodowania. Nie rząd, będzie płacić, tylko my z naszych podatków.

Czyli zyskają globalne organizmy gospodarcze. A w kogo CETA uderzy najdotkliwiej? Kto straci najwięcej?
- Uderzy w średni i mały biznes. Te firmy nie będą w stanie konkurować z gigantami, których stać na wszystko, na przykład na stosowanie cen dumpingowych (ceny niższe od kosztów wytwarzania towarów - przyp. red.). Na umowie straci też polskie i europejskie rolnictwo. Europa dotychczas działała na rzecz poprawy jakości wytwarzanej żywności a umowa CETA nie idzie w parze z tą tendencją.

A co z nami - konsumentami?
- CETA będzie sprzyjała masowości w produkcji żywności, a nie temu, aby była zdrowsza. Będzie sprzyjała wytwarzaniu niezdrowej żywności genetycznie modyfikowanej. Czym to skutkuje? Wystarczy popatrzeć na społeczeństwo amerykańskie, w którym jest wiele osób nadmiernie otyłych.

Uważa pan, że skoro - zgodnie z umową - kraje sygnatariusze mają wzajemnie honorować własne certyfikaty, to zaleje nasz rynek żywność GMO?
- Uważam, że tak się stanie. W naszym kraju nie bada się szczegółowo żywności trafiającej na rynek. Jeśli jakiś produkt jest już obecny na rynku UE, na przykład mleko kontrolowane w Danii, to my traktujemy je jako produkt zgodny z normami unijnymi i po raz drugi już go nie badamy.

Komisja Europejska zapewnia, że nie wpuści na swój rynek produktów rolnych niezgodnych z normami unijnymi. Możemy w to wierzyć?
- Komisji Europejskiej przestałem wierzyć, gdyż przeistoczyła się w jakąś karkołomną konstrukcję, która bardziej zajmuje się utrudnianiem życia biznesowi, niż poprawą warunków prowadzenia działalności gospodarczej.

Czyim interesom służycie, zwalczając konsekwentnie umowę CETA?
- Nie jesteśmy powiązani z żadnymi interesami, czy interesikami. Z okazji naszej rocznicy w sejmie mogę powiedzieć tylko, że dotrzymaliśmy słowa. Służymy wam - obywatelom, a nie korporacjom. Zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, jakie wiążą się z wejściem na polski rynek globalnych korporacji i obawiamy się ich - wynikającej z umowy CETA - mocy sprawczej i wpływu na polskie prawo. Jako kraj tracimy suwerenność i stajemy się lennikiem korporacji globalnych

Jak ten czarny scenariusz może wyglądać w praktyce?
- Wystarczy przyjrzeć się wpływom na naszą rzeczywistość koncernów farmaceutycznych. Korporacje te oddziałują na politykę ministerstwa zdrowia. Mają wpływ na to, jakie leki są refundowane, jakie szczepionki mają być wprowadzane na polski rynek i skutecznie blokują alternatywne możliwości leczenia.

Podziela pan opinie, że CETA spowoduje drastyczny spadek liczby miejsc pracy w naszym kraju?
- Nie chodzi o spadek liczby miejsc pracy, ale o to, że dojdzie do zamrożenia wzrostu płac. Już w tej chwili nasze wynagrodzenia są 4-5 razy mniejsze, niż w Europie zachodniej. Z tego powodu jesteśmy tak atrakcyjni dla koncernów. Jeśli dojdzie do nadkonkurencji na rynku pracy, to automatycznie płace nie będą rosły tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Gdyby polskie płace były choćby w połowie porównywalne z płacami w Europie zachodniej to mielibyśmy bardzo silny rynek wewnętrzny. Tak się jednak nie stanie. Nie sądzę, aby wskutek takiej umowy jak CETA nasza pozycja się wzmacniała. Stanie się wręcz przeciwnie.

Nasz rząd na pewno jest świadomy tych wszystkich zagrożeń. Dlaczego więc przystał na tę umowę?
- Mam na temat pewną hipotezę, może zbyt daleko idącą... Sądzę, że na tej szali, która przeważyła, położono nasze bezpieczeństwo. Być może był to wymóg naszego zaoceanicznego sojusznika, który ma korzyści wynikające z CETA. Skoro mamy być bardziej chronieni przed zagrożeniem ze wschodu, to musimy pójść na ustępstwo. Coś za coś. Oddajemy suwerenność za teoretyczne bezpieczeństwo.

Przeciwnicy CETA straszą, że doprowadzi ona do upadku polskiego rolnictwa...
- Myślę, że do tego nie dojdzie. Polski rolnik ma swój rozum. Poza tym, jeśli komunistom nie udało się zniszczyć naszego rolnictwa, to i z tą umową ono sobie poradzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski