Dwa dni przed zamachem na medalodajny i powszechnie w Polsce szanowany sport w radiu słyszałem jak Andrzej Supron, zapraszał do swojej akademii zapasów, tłumacząc, że cały świat przerzuca się na jego ukochaną dyscyplinę, widząc w niej najlepszy punkt wyjścia do uprawiania innych dyscyplin. Coś w tym jest, bo na macie pojawiają się czasami piłkarze, lekkoatleci, bokserzy i wojownicy MMA.
Prawda jednak jest taka, że zapasy przestały być w ostatnich latach naszym sportem narodowym. Brązowy medal Damiana Janikowskiego w Londynie odtrąbiono jako wielki sukces po latach posuchy (trzy złote krążki w Atlancie to już prehistoria), ale to przecież tylko wyjątek potwierdzający regułę.
Nie trzeba daleko szukać, by zrozumieć, że zapasy są w głębokim kryzysie. W Poznaniu prężnie działają Grunwald i Sobieski, ale takich klubów powinno być co najmniej dziesięć. W telewizji zapasów nie uświadczysz, a zamieszania z wagami nie zrozumiesz. Osobiście nie wyrzuciłbym siłaczy z igrzysk, ale wiem też, że wstrząs jest im potrzebny.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?