Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapiski na kaftanie: Wycieczki urlopowe

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Grzegorz Dembiński
Ot, uroki urlopu Polaka. Wziął się za przykręcanie wszystkiego tego, co już od pół roku czekało.

Śrubkę tylko chciałem. Z łebkiem takim jak ćwierć paznokcia. A jaką długą? Taką na pół palca. Małego. Eee... do drewna. To wezmę cztery, w razie jakby się te dwie pogięły. Dziękuję, do widzenia. Ot, uroki urlopu Polaka. Wziął się za przykręcanie wszystkiego tego, co już od pół roku czekało.

Śrubki to element pomysłu, żeby w końcu lampki ogrodowe zamontować na płocie. Najpierw były te lampki. Zaledwie miesiąc w narzędziówce przeczekały. Kupione, bo może już później równie tanie nie będą? Ale okazało się, że prądu przesyłać na odległość się bez kabla nie da, więc i kabel musiał być. Wszędzie piszą, że taki kabel głęboko w ziemi powinien być zakopany, choć jak wół w instrukcji napisano, że to kabel napowietrzno-ziemny. Jak napowietrzny, to chyba powietrze mu nie zaszkodzi? Kabel więc kupiony, lampki są... Acha, śrubki. Pięciu panów w alejce marketu budowlanego przebiera, wybiera, ogląda te żelastwa pod światło i w cieniu. A wśród nich jedna zagubiona dziewoja. Z listą w ręku pracownika zagaduje. Z wyższością pewną my, prawdziwi mężczyźni, zerkamy na siebie. Phi, z listą. Prawdziwy majsterkowicz listę zakupów ma o tu - pukamy się znacząco w wysokie czoła. Dzień dobry, do widzenia - śrubki kupione. Jazda do domu oświetlenie montować. O, jeszcze się po drodze osłonkę na kable kupi. Tak na oko 25 metrów powinno starczyć.

Że też tych osłonek w 27 metrowych zwojach nie robią... Teraz trzeba jechać znów i dokupować. Albo nie? Pstryk... hmmm... oświetlenie nie działa. A! Żarówki! Dzień dobry, do widzenia, kupione. Tyle że za mocne. Dzień dobry, do widzenia, wymienione. Świeci? Świeci. Duma rozpiera, w sumie można by na laurach spocząć... Ale coś pod prysznicem przecieka. Ja sobie z tym nie poradzę? Ja? Hmmm, panie hydrauliku ratuj, coś tu jest nie tak. Pan hydraulik ratuje, patrzy, wątpi, gdy właściciel tłumaczy, że te krzywki to nie on tak krzywo wkręcił. Ale brodzik i tak przydałoby się uszczelnić. Dzień dobry markecie budowlany, silikon poproszę. Do widzenia. Ups, znów dzień dobry, bo impregnat by się przydał. Do widzenia. Zrobione. Prawie...

Przedpokój do pomalowania... Po farbę trzeba jechać. A potem po wałki. Kasjerki po imieniu mówić zaczynają. Sprzedawcy delikatnie sugerują zakup notesika, o takiego jak ta pani ma, co raz w roku przyjeżdża na zakupy. Na nic zapewnienia, że ta pani, to pewnie do różnych marketów jeździ, bo dla kobiety w jednym miejscu dwa razy się pokazać, to prawie tak, jak dwa razy w jednej kiecce.

Tak w ogóle, to notesik mam. Tylko ołówka zapomniałem wziąść. Wziąć znaczy. (Człowiek zgłupiał, pisać już nie umie).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski