O sprawie informowaliśmy. W nocy z piątku na sobotę w klubie na poznańskim Starym Rynku pobili się klienci. Jak się później okazało, część z nich to byli funkcjonariusze po służbie. Interweniowała policja. Zabezpieczono też nagrania z monitoringu, na których widać przebieg wydarzeń.
Policja zatrzymała kilka osób, którym zarzucono udział w bójce.
Po rozróbie ujęto m.in. Łukasza. Jak opowiadają jego bliscy, został wywleczony z auta, pobity, wręcz skatowany przez policję. - Ma wstrząśnienie mózgu, rozciętą głowę, niedowład palców, kilkadziesiąt śladów po użyciu paralizatora, sińce - wymienia jego dziewczyna, Sandra. Jest wstrząśnięta tym, co się stało. Łukasz zgłosił już sprawę w prokuraturze. Twierdzi, że kiedy doszło do bójki, o udział w której jest podejrzewany, był w domu z córką.
- W chwili obecnej nie ma żadnej pewności kiedy i w jakich okolicznościach mogły powstać obrażenia, które opisuje Łukasz R. Wyjaśni to prokuratura - mówi krótko Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Komendant wojewódzki policji Krzysztof Jarosz Wielkopolski polecił, aby podlegający mu oficerowie wydziału kontroli udzielili informacji i wszelkiej pomocy prokuraturze w obiektywnym wyjaśnieniu tej sprawy.
Jednak także inny zatrzymany, Marcin, uważa, że został niesłusznie zatrzymany. Kiedy doszło do bójki był - jak mówi - poza Poznaniem. Dobę po wydarzeniach w Van Dieslu bawił się w pubie na imprezie organizowanej przez kolegę. - Zostaliśmy rzuceni na podłogę, skuci, wywleczeni do radiowozów. W samochodach zaczęło się bicie - opowiada zaznaczając, że zamierza domagać się odszkodowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?