Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zenon Kaczmarzyk - niedoceniany za życia artysta, po którym pozostały rzeźby i obrazy

Marek Weiss
Należał do najbardziej utalentowanych ostrowskich artystów, jednak w rodzinnym mieście nie do końca doceniano jego twórczość. Jego znajomi wspominają nie tylko wspaniałe dzieła, jakie wyszły spod jego ręki, ale także jego otwarty charakter i bardzo przyjazne podejście do ludzi.

Zenon Kaczmarzyk przez całe swoje życie związany był z Ostrowem, choć w jego biografii pojawiały się epizody, gdy wyjeżdżał ,,w świat''. Pierwszą rzeźbę stworzył w 1947 roku, jako uczeń Szkoły Podstawowej w Chodzieży. W tym czasie jego ojciec był tam służbowo przeniesiony do pracy.

Na prośbę dyrektora piętnastolatek wykonał z gipsu duże popiersie patrona chodzieskiej szkoły Stanisława Staszica. Wielkie odsłonięcie z bardzo uroczystą oprawą nie przekonało ojca, który nie był zadowolony z tego typu zainteresowań syna. Chciał z niego zrobić na siłę urzędnika. Nie udało mu się, chociaż... zablokował mu dalszą edukację w szkole artystycznej. Małego Zenka chciał tam wysłać dyrektor fabryki porcelany z Chodzieży. Był zauroczony upominkami, jakie uczeń wykonał dla delegacji udającej się na Światowy Festiwal Młodzieży Demokratycznej do Budapesztu. Największą furorę zrobił wtedy mur z zatkniętym czerwonym sztandarem i wizerunkiem czterech osób, symbolizujących wszystkie rasy. Mimo wielu pochwał i głosów uznania przyszły rzeźbiarz musiał pogodzić się z tym, że szkoła artystyczna nie jest mu pisana.

Wkrótce potem rodzina Kaczmarzyków wróciła do Ostrowa. Wtedy zaczął terminować u mistrza kamieniarskiego Jana Pawłowskiego. Wspominał, że dostał tam porządnie w kość, ale dzięki temu obróbkę kamienia miał w jednym palcu. Odtąd w rubryce ,,zawód wyuczony'' mógł sobie wpisywać kamieniarz. Imał się jednak różnych zajęć. Podczas trzyletniego pobytu na Śląsku budował stadion w Chorzowie i Pałac Bieruta w Katowicach. Po powrocie zatrudnił się w ostrowskich ZNTK jako malarz opisowy. Przepracował tam ponad 20 lat. W tym czasie zaczął jeździć na plenery. Łącznie był na ponad stu takich wyjazdach w całej Polsce. Chwalił sobie takie wypady. Nie trzeba było martwić się o zakwaterowanie i wyżywienie, a z drugiej strony miał dużo czasu aby oddać się tworzeniu.

Należał także do sekcji plastycznych w Spółdzielni Mieszkaniowej, Klubie Nauczyciela i Spółdzielczym Ośrodku Kulturalno - Oświatowym. Udzielał się więc we wszystkich czterech sekcjach plastycznych, jakie wtedy działały w mieście, co świadczy o jego niezwykłej aktywności.

Profesor Tadeusz Gaworzewski z UAM poznał go w 1977 roku wraz z przyjęciem funkcji instruktora w ODK. Od początku był zachwycony jego wielkim zapałem i pracowitością.

- Pracowitość jego była poparta jeszcze czymś, a mianowicie ,,genetycznie'' ukształtowaną formą plastyczną. Cały sens jego malarskiego warsztatu zrozumiałem po czasie. Autor w swoich realizacjach ukazywał umiejętność obserwowania tego wszystkiego, co było wokół - mówi prof. Gaworzewski.

Był artystą bardzo wszechstronnym. Wykonywał wspaniałe rzeźby w drewnie, glinie, kamieniu, gipsie, a czasami także w węglu. Stosował najróżniejsze techniki. Malował olejem i temperą, tworzył grafiki i rysunki. Lubił pejzaże, choć chętnie sięgał też po architekturę i portrety.Jego prace znajdują się w zbiorach muzeów w kraju oraz Holandii, w Niemczech i we Włoszech. Znaczną część jego twórczości zajmowała sztuka sakralna. Budował Drogi Krzyżowe, figurki Matki Boskiej, repliki obrazów świętych. Przy Drodze Krzyżowej w kościele św. Anny w Lędzinach wpadł na pomysł by dodać jeszcze jedną, piętnastą stację - Zmartwychwstanie.

W rodzinnym mieście najbardziej znana jest jego płaskorzeźba przy wejściu do budynku gimnazjum przy ulicy Wrocławskiej. Pozostało też wiele dzieł wykonanych na zamówienie. Krótko przed śmiercią wyrzeźbił na zamówienie jednego z mieszkańców figurkę św. Floriana.

Za swoją działalność artystyczną pan Zenon otrzymał wiele nagród, dyplomów i wyróżnień, w tym tytuł Zasłużonego Działacza Kultury Polskiej. W 1994 roku za całokształt twórczości Ministerstwo Kultury i Sztuki przyznało mu prestiżową statuetkę ,,Artura''. Był również laureatem medalu im. Jakuba Wojciechowskiego. Należał do warszawskiego Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury, spółdzielni CEPELIA i Państwowego Towarzystwa Sztuk Pięknych w Lublinie. W lokalnym środowisku nie był do końca doceniany. I to zarówno przez kolegów po fachu, jak i przez władze, które dopiero na koniec życia, w roku 2010, uhonorowały go tytułem Osobowości Ostrowskiej Kultury za całokształt działalności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski