Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żonkile przynoszą nadzieję chorym [FOTO]

Marek Weiss
Staraniem wolontariuszy w naszym mieście i okolicy posadzono ponad trzy tysiące cebulek. W ubiegłym roku członkowie Hospicjum św. Józefa przepracowali społecznie około 1600 godzin.

Dobiegła końca tegoroczna akcja zakładania rabat żonkilowych w ramach ogólnopolskiej akcji „Pola Nadziei”. Posadzone cebulki zakwitną z nadejściem wiosny, niosąc dobre przesłanie dla osób chorych i ich bliskich. Tradycja ta ma w naszym regionie już długą historię.

- Żonkil jest symbolem ludzi chorych na nowotwory. To także międzynarodowy symbol nadziei. Sadzimy je jesienią, a wiosną, kiedy kwitną, podejmujemy akcję zbierania funduszy dla naszego stowarzyszenia. Chcemy także, aby jak najwięcej osób dowiedziało się o tym, co robimy. Naszą ideą jest propagowanie wolontariatu, zachęcanie do wstąpienia w nasze szeregi, bo potrzeby są bardzo duże - wyjaśnia Irena Kasprzak, prezes Towarzystwa Przyjaciół Chorych Hospicjum św. Józefa w Ostrowie.

Hospicjum co roku organizuje „żonkilowe działania”, starając się angażować do nich coraz to nowe środowiska. Tym razem w akcji wzięli udział nie tylko członkowie wolontariatu młodzieżowego, ale i dziecięcego. W mieście i okolicy posadzono łącznie ponad 3300 cebulek. Pojawiły się one w pobliżu szkół podstawowych w Parczewie, Lamkach, Wtórku, Wysocku Małym, SP nr 7, LO Spółdzielni Oświatowej, III LO, Gimnazjum im. Jana Pawła II, Gimnazjum nr 4, Zespołu Szkół Usługowych, klasztoru Ojców Pasjonistów w Sadowiu i Centralnego Ośrodka Szkolenia Służb Więziennictwa w Kaliszu.

W każdym z tych miejsc sadzeniu towarzyszyły spotkania poświęcone problemom ludzi dotkniętych chorobami nowotworowymi. Wolontariusze przeprowadzili pogadanki dla uczniów, nauczycieli i wszystkich innych zainteresowanych tą tematyką.

Akcja jest każdorazowo okazją do podkreślenia roli, jaką pełnią wolontariusze. Ich codzienna, żmudna praca odbywa się bez fleszów kamer i aparatów. Nie szczędzą swego wolnego czasu ani sił. Często odbywa się to kosztem własnej rodziny czy własnych zainteresowań.

Tylko w ubiegłym roku ostrowscy wolontariusze przepracowali około 1600 godzin. Była to nie tylko opieka nad osobami zmagającymi się z bardzo poważną chorobą, ale także zajęcia instruktażowe, nauka pielęgnacji, obsługa sprzętu medycznego. Co ważne, działacze hospicyjni nie zostawiają rodziny samej sobie po stracie bliskiej osoby. Krewni nadal są pod opieką wolontariuszy, którzy pomagają zaakceptować to, co się stało.

- Obecnie mamy 34 członków. Część z nich to osoby wspierające, które pomagają nam w miarę swoich możliwości. Czekamy na nowy narybek, który przyłączy się i w przyszłości zastąpi nas w tej szlachetnej akcji. Chcemy dotrzeć z problematyką hospicyjną i paliatywną do szerszej grupy mieszkańców. Zależy nam na ludziach dobrej woli o wielkich sercach, którzy chcą się włączyć w charytatywne dzieło pomocy pacjentom - mówi prezes Irena Kasprzak.

Wykwalifikowani i odpowiednio przygotowani wolontariusze zajmują się podopiecznymi zarówno na prośbę samego chorego, jak i na prośbę rodziny, która jest zmęczona codziennymi obowiązkami. Nie jest wymagane żadne skierowanie lekarskie. A potrzeby pacjentów są najróżniejsze. Czasami jest to wypożyczenie sprzętu zapewniającego komfort, innym razem zrobienie zakupów, przygotowanie posiłku czy nawet zwykła chwila rozmowy, która daje poczucie bliskości.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski