Żużel: BSI rzuca kłody pod nogi SEC

Dzięki temu sensacyjne zwycięstwo Martina Vaculika nad Nicki Pedersenem obejrzało w naszym kraju 273 tys. widzów. W sumie średnia oglądalność czterech turniejów finałowych Speedway European Championships wyniosła w Polsce 210 tys. widzów i prawie milion w Europie. Międzynarodowy zasięg transmisji objął 16,7 mln, a wraz z powtórkami aż 29 mln widzów w 71 krajach świata.

- Wyniki, które udało nam się osiągnąć pokazują potencjał, jaki tkwi w tej dyscyplinie sportu. Rosnąca globalna oglądalność poszczególnych turniejów świa-dczy o popularności żużla w Polsce i coraz większym zainteresowaniu wśród widzów w innych krajach - mówi Radek Jaworski, Dyrektor Działu Komunikacji Eurosport Polska.

Zmodyfikowana formuła mistrzostw zebrała też bardzo pozytywne opinie ze strony ekspertów i zawodników. - Już pierwszy sezon pokazał, że wa-rto inwestować w ten projekt. Z pewnością będziemy jeszcze zaskakiwać kibiców, dążąc do stworzenia w sportach motorowych show na najwyższym poziomie - dodaje Karol Lejman z firmy One Sport.

Organizatorom SEC rzucane są jednak kłody pod nogi. Robi to firma BSI mająca prawa do cyklu Grand Prix. Brytyjczycy najwyraźniej poczuli się zagrożeni i robią wszystko, aby wprowadzić w życie zapis uniemożliwiający żużlowcom jednoczesne występy w mistrzostwach świata i Europy. Dla SEC byłby to cios.

- Dochodzą do nas słuchy, że ma to być zapisane w regulaminie FIM. Jeśli tak, to byłoby to nie fair w stosunku do nas. Tym bardziej, że przez ten rok sporo zrobiliśmy dla popularyzacji żużla. Mamy jednak przygotowany plan awaryjny - przekonuje Jan Konikiewicz z One Sport. Istotne w całym tym konflikcie może być zdanie samych zawodników. A ci na każdym kroku chwalą SEC. To zresztą nie dziwi, bo w tych zawodach zarabiają więcej niż w... Grand Prix.