Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Unia Leszno z charakterem

TS
Po meczu Jarosław Hampel razem z kolegami z drużyny świętował zwycięstwo ze Stalą.
Po meczu Jarosław Hampel razem z kolegami z drużyny świętował zwycięstwo ze Stalą.
Taką Unię Leszno jak w meczu ze Stalą chcieliby oglądać leszczyńscy kibice zawsze. Waleczną, ambitną, jeżdżącą zespołowo i, co najważniejsze, skuteczną. Zwycięstwo Byków z gorzowskim dream teamem, a raczej styl, w jakim zostało one odniesione, na nowo pozwala uwierzyć, że zespół trenera Romana Jankowskiego, nawet bez kontuzjowanego Jarosława Hampela, będzie w stanie po rundzie zasadniczej zająć miejsce w czołowej czwórce, która w decydującej części sezonu powalczy o medale.

- Po tym meczu wszyscy dostaliśmy niesamowitego, pozytywnego kopa. Ja cieszę się szczególnie, ponieważ było to moje najlepsze spotkanie w tym sezonie. Wygrałem nawet ostatni bieg, z czego jestem chyba najbardziej zadowolony. To, że byłem tak skuteczny, to przede wszystkim zasługa mojego taty i tego, jak przygotował sprzęt. Dużo ostatnio nad nim pracowaliśmy, bo moje występy w lidze pozostawiały sporo do życzenia. Jak jednak widać występy w różnego rodzaju turniejach młodzieżowych wreszcie przyniosły efekt - nie krył radości Piotr Pawlicki.

Równie szczęśliwy był Jurica Pavlic. Dla niego mecz ze Stalą miał wyjątkowe znaczenie. Po pierwsze, ostatnio Chorwatowi wyraźnie nie szło. Po drugie, do Leszna przyjechał cały autokar z kibicami z Gorican, no i po trzecie w zespole z Gorzowa jeździ Matej Zagar, z którym Pavlic od pewnego czasu ma na pieńku. Obaj panowie dwukrotnie spotkali się na torze i w tych pojedynkach padł remis. W konfrontacji drużyn zdecydowanie lepsza była już jednak Unia.

- I to jest najważniejsze. Mój występ był niezły, ale znowu nie ustrzegłem się błędów. Najbardziej ucieszyła mnie wygrana z Tomkiem Gollobem. W tym spotkaniu zresztą w pełni wykorzystaliśmy wpadki rywali. Teraz trzeba zrobić wszystko, aby taką formę utrzymać do końca sezonu. Przed nami jeszcze kilka spotkań wyjazdowych oraz dwa trudne mecze na własnym torze z drużynami z Tarnowa i Zielonej Góry. A przecież, aby awansować do czwórki nie możemy tracić punktów - uważa Pavlic, który właśnie dostał dziką kartę na Grand Prix Chorwacji.

Jego ocena jest bardzo trafna, ponieważ Unia ma w tej chwili tylko punkt przewagi nad piątym w tabeli Unibaksem Toruń. Niestety, wszystko wskazuje na to, że już do końca rundy zasadniczej Byki będą musiały sobie radzić bez Hampela. Kapitan zespołu pojawił się w niedzielę w parkingu, ale nie przywiózł do Leszna zbyt dobrych wieści.

- Mój uraz jest skomplikowany i jego leczenie wymaga czasu. W tej chwili trudno mi nawet określić, kiedy powrócę na tor. To się dopiero okaże w najbliższych tygodniach, gdy rozpocznę właściwą rehabilitację. Jestem na nią przygotowany mentalnie, tak jak i na dłuższy rozbrat z motocyklem, choć nie ukrywam, że ciągnie mnie na tor - mówił lider Unii.

Na szczęście, Unia już w ubiegłym sezonie udowodniła, że jest zespołem z charakterem i w trudnych sytuacjach potrafi stanąć na wysokości zadania. W najbliższą niedzielę Byki jadą na mecz do Gdańska i jeśli przywiozą stamtąd komplet punktów, to marzenia o czwórce staną się jeszcze bardziej realne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski