18. PKO Poznań Maraton: Padł rekord frekwencji. Bieg ukończyło 6355 osób! [ZDJĘCIA, WIDEO]

Opóźnienie startu najbardziej zaszkodziło zawodnikom z elity. – Po to wychodzi się na rozgrzewkę, żeby startować o określonej porze. Jeśli ta pora się zmieniła, to znaczy, że została zakłócona cała logistyka biegu. Mam nadzieję, że nigdy więcej nam się w Poznaniu już to nie przytrafi – podkreślił Michał Bartoszak, wielokrotny mistrz Polski w długich biegach i olimpijczyk z Aten.

Wpadka organizatorów została zauważona też przez nich samych, o czym świadczy też fragment oficjalnego oświadczenia.

– Podsumowując imprezę nie możemy pominąć przeprosin z powodu opóźnienia na starcie 18. PKO Poznań Maratonu. To pierwsza sytuacja tego typu w całej historii poznańskich wydarzeń biegowych oraz wielka nauczka na przyszłość, z której wyciągniemy odpowiednie wniosek – napisali organizatorzy poznańskiej imprezy.

Czytaj: Zadziwiający powód opóźnienia maratonu. Co się stało?

Rywalizacja o pierwsze miejsce i nagrody w wysokości 12 tys. zł toczyła się długo pod dyktando dwojga zawodników, czyli Mykoli Jakimczuka (samotnie biegł od połowy dystansu) oraz Dominiki Stelmach (dogoniona została przez Japonkę dopiero na 35 km).

Maraton w Poznaniu 2017: Śmierć na trasie biegu. Nie żyje uczestnik 18. PKO Poznań Maraton

– Wydawało się, że to będzie właśnie ich bieg. Dominika jednak nie wytrzymała tempa i przegrała z Takadą. Należą się jej jednak słowa uznania, bo przecież metę przekroczyła na kolanach, ostatkiem sił. To samo zresztą można powiedzieć o zwycięzcy, bo naprawdę nie jest łatwo w samotnym biegu wygrać maraton. Gdyby Ukrainiec biegł w grupie, to mógłby uzyskać czas nawet lepszy o półtorej minuty. A bez klasycznej czołówki od początku było wiadomo, że nie ma szans na rekord trasy – dodał Bartoszak.

Inna znamienita poznańska biegaczka, Małgorzata Sobańska (zwyciężczyni maratonu w Londynie w 1995 r.) zwracała z kolei uwagę, że maraton biegnie się głową, a nie nogami.

Jej słowa idealnie pasowały do zachowania głównej faworytki (miała najlepszy rekord życiowy z wszystkich uczestniczek), która nie forsowała od początku tempa, tylko skupiła się na pokonywaniu kilometrów w podobnym czasie. Efekt był taki, że na podbiegu na ul. św. Wawrzyńca Japonka „połknęła” Stelmach, mimo że ta ostatnia korzystała z pomocy pacemakera, którym był jej trener. Biegaczka ze stolicy może być jednak zadowolona, że mimo kryzysów na trasie skutecznie odparła atak drugiej Japonki. 20-letnia Miyu Hatakeyama pierwszy raz startowała w maratonie, ale nie było po niej widać debiutanckiej tremy.

– Nie miałam przygotowanej specjalnej taktyki, tylko nastawiłam się na to, by biec swoim tempem. Kiedy wyprzedziłam Polkę zdałam sobie sprawę, że mam szanse na zwycięstwo. To nie były jednak łatwe kilometry. Udało mi się je pokonać w miarę szybko dzięki gorącemu dopingowi kibiców – przyznała zwyciężczyni maratonu z zaprzyjaźnionego z Poznaniem miasta Takasaki (100 km od Tokio).

Jej notowania przed biegiem stały nieco wyżej niż szanse Jakimczuka. Ukrainiec w polskim światku biegowym nie jest postacią anonimową, ale wydawało się, że ma większą konkurencję, bo przecież na starcie stanął Kenijczyk, zwycięzca sprzed dwóch lat Emil Dobrowolski oraz kilku innych zawodników z dobrymi życiówkami.

Boniface Nduva w połowie biegu miał jednak kryzys i nie wytrzymał tempa Ukraińca. – Od tego momentu musiałem samotnie walczyć ze zmęczeniem organizmu i z czasem. Nie była to komfortowa sytuacja. W grupie na pewno byłoby mi łatwiej „wykręcić” lepszy czas – zauważył biegacz pochodzący z Łucka.

Jego zwycięstwo było niezagrożone, ale ostatnie kilometry były dla niego drogą przez mękę. – 2 km przed metą zaczęła mnie boleć noga. Bałem się, że to może być coś poważnego. Z drugiej strony wiedziałem, że nie mam prawa już się rozkleić – dodał Jakimczuk.

Dla wielu biegaczy maraton będzie niezapomnianym przecież nie tylko dlatego, że udało się go im ukończyć. Część zawodników przyłączyła się bowiem do akcji charytatywnej Fundacji PKO Banku Polskiego „biegnę dla Tosi i Julii”. Dzięki dziewczynki z Krosna Odrzańskiego i Kościana mają szansę na sfinansowanie operacji serca w zagranicznej klinice.

mężczyźni: 1. Mykola Jakimczuk (Ukraina, Łuck) 2:14:30, 2. Boniface Nduva (Kenia, Nairobi) 2:17:56, 3. Włodzisław Pramau (Białoruś) 2:19:46, 4. Valdas Dopolskas (Litwa, Wilno) 2:21:06, 5. Emil Dobrowolski (Polska, Chotomów) 2:22:48, 6. Grzegorz Gronostaj (Polska, Wrocław) 2:34:33.
kobiety: 1. Haruna Takada (Japonia, Takasaki) 2:40:49, 2. Dominika Stelmach (Polska, Warszawa) 2:42:39, 3. Miyu Hatakeyama (Japonia, Takasaki) 2:42:52, 4. Swietłana Stanko (Ukraina, Równe) 2:59:19, 5. Dagmara Owczarek (Polska, Jelenia Góra) 3:10:20, 6. Agnieszka Kobierska (Polska, Gliwice) 3:11:40.

Bieg ukończyło 6355 osób (rekord frekwencji).