Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adopcje: Nadali jej imię: Zosia

Monika Kaczyńska, Julia Szaferska
Najprawdopodobniej dziewczynka dostanie imię i nazwisko od sądu
Najprawdopodobniej dziewczynka dostanie imię i nazwisko od sądu Arkadiusz Dembiński
Nowo narodzona dziewczynka, którą w sobotę 27 marca podrzucono do grodziskiego szpitala, ma się dobrze. Gdy ją znaleziono, była czysta i zdrowa. Nie było przy niej dokumentów, ani żadnego listu, który pozwoliłby zidentyfikować jej rodziców. Teraz dziecko jest pod opieką personelu oddziału noworodkowego.

- Jest śliczna. Ponieważ nikt nie podał, jak ma na imię, nazwałyśmy ją Zosia - mówi Katarzyna Nowicka-Komuniecka, lekarka z grodziskiego szpitala. - Jest naszym oczkiem w głowie. Nosimy ją na rękach i mówimy do niej, żeby czuła się bezpieczna. Dziewczynka wyglądała na zadbaną, oddanie jej musiało być trudną decyzją dla jej matki - dodaje.

Kim jest kobieta, która podrzuciła noworodka, stara się ustalić policja. Jak dotąd bezskutecznie. Niefachowo podwiązana pępowina pozwala sądzić, że dziecko urodziło się poza szpitalem. - Nie można wykluczyć, że przyszło na świat daleko od Grodziska - mówi Tomasz Górny, rzecznik tamtejszej policji. - Apelujemy do wszystkich, którzy mogliby pomóc w ustaleniu, kim jest matka Zosi, by skontaktowali się pod numerami telefonu: 61 444 42 11, 997, 112. Gdyby matka się odnalazła i zrzekła praw do dziecka, Zosia szybciej znalazłaby nowy dom.

Jednak nawet jeśli działania policji nie dadzą w ciągu najbliższych tygodni efektu, Zosia nie będzie przebywała w szpitalu długo. - W takich sytuacjach stosuje się uproszczone procedury przewidziane na przykład dla okna życia - mówi Elżbieta Chełkowska, dyrektorka Domu Dziecka nr 1 w Poznaniu, przy którym takie okno działa. - Sąd rodzinny w porozumieniu z Urzędem Stanu Cywilnego wystawia akt urodzenia i dziecko może trafić do adopcji.

Na tę w Poznaniu czeka około 100 rodzin. Każda z nich byłaby gotowa przyjąć maleństwo natychmiast. - Nie ma kłopotu ze znalezieniem domu dla dzieci do 3. roku życia, a dla noworodków w szczególności - twierdzi Jolanta Kopińska, dyrektorka Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Poznaniu. - Przez 15 lat, kiedy tu pracuję, nie trafiło do nas porzucone dziecko.

Żadna z matek nie skorzystała też z uruchomionego od marca ubiegłego roku w Poznaniu okna życia. - Kobiety mimo wszystko decydują się wejść i porozmawiać z pracownikami - mówi Elżbieta Chełkowska. - Podpisują wtedy dokumenty o zrzeczeniu się praw rodzicielskich. Jeśli przez sześć tygodni nie zmienią zdania, maleństwo trafia do nowej rodziny.

Podobnych sytuacji, także gdy matka zrzeka się praw do dziecka jeszcze w szpitalu, zdarza się w Wielkopolsce około 20 rocznie. To opcja dla dziecka najkorzystniejsza. - Choć pozostawione dziecko, którego rodzice są nieznani może trafić do nowego domu nawet wcześniej, to jednak w przyszłości problemem może okazać się brak korzeni - podkreśla Jolanta Kopińska. - Gdy matka zrzeka się praw, dziecko już jako dorosły człowiek, jeśli zechce, może do tych informacji dotrzeć.

W najtrudniejszej sytuacji są dzieci, których rodzice mają ograniczone prawa rodzicielskie. - To zrozumiałe, że daje im się szanse, aby mogli się zmienić na tyle, by znów zająć się dziećmi - mówi Kopińska. - Ale czas działa przeciwko dzieciom. Nigdy nie udało nam się znaleźć rodziny dla dziecka starszego niż 12-letnie. A dla 2, 3 lata młodszych - wyjątkowo - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski