Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afro Kolektyw: Wywiad z gwiazdą poznańskich Juwenaliów

Kamil Babacz
Afro Kolektyw (z prawej Afro Jax)
Afro Kolektyw (z prawej Afro Jax) Fot. ARCHIWUM ZESPOŁU
Z Afro Jaxem, liderem zespołu Afro Kolektyw, który w czwartek zagra na Juwenaliach, rozmawiamy o tym, czy studenci kierunków humanistycznych muszą martwić się o przyszłość oraz skąd w ich najnowszym klipie wziął się Zbigniew Wodecki.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Poznań: Student ugryzł policjanta w...
Juwenalia w Poznaniu: Plan wszystkich imprez. Zobacz!

Nie spodziewałem się Afro Kolektywu na Juwenaliach. Od lat obstawiają je zespoły takie jak Kult czy Strachy na Lachy i nagle pojawiacie się tam Wy. Opłaca się wam, czy to jest dla Was istotna publika?

Afro Jax: - Gramy wszędzie, gdzie nas zaproszą, chyba że jest to konwencja Prawa i Sprawiedliwości. A jeżeli jeszcze płacą i na dodatek zapewniają backline, to jest już w ogóle znakomicie. Wiesz, Juwenalia są - jak sama nazwa wskazuje - dla ludzi młodych, a my lubimy jak ludzie młodzi stoją pod sceną, szczególnie, jeżeli są to kobiety. Liczymy na to, że trochę się ich pojawi, zwłaszcza, że gramy w czwartek, który dla wszystkich jest za darmo, więc mamy nadzieję, że faktycznie się zejdą i będą skakać - nie wiem jeszcze, w którą stronę - od sceny czy do sceny.

Parę lat temu w akademikach pewnie puszczano sobie "Czytaj z ruchu moich ust". Trafiacie do tych ludzi?

Afro Jax: - Nie wiem, trudno to jakoś opisać. Ja mam styczność z publicznością studencką tylko okazjonalnie, ponieważ jestem już w wieku, w którym raczej ze studentami na stopie koleżeńskiej się nie spotykam. Jeżeli nie trafiamy, to trudno, to znaczy, że nasz przekaz jest skierowany do ludzi, którzy nie są typowymi studentami albo są starsi, dojrzalsi. To jest pytanie, które powinno być skierowane do jakiegoś studenta, a nie do mnie - ja nie śledzę, kto mnie słucha i dlaczego mnie słucha. Jeżeli kiedyś będę musiał to robić, rozglądać się gdzie jest target, to będzie znaczyło, że czas chyba zająć się garncarstwem, a nie muzyką.

Naprawdę wyleciałeś z liceum?

Afro Jax: - Naprawdę. Chodziłem do tzw. dobrego liceum, do klasy eksperymentalnej, matematycznej - wtedy to był eksperyment, bo to był 1994 rok. No i cóż, nie podołałem wymaganiom, zarówno jeśli chodzi o wytrwałość w nauce, jak i wygląd i zachowanie. Stwarzałem problemy, a szczególnie w tym liceum i w klasie będącej oczkiem w głowie, nie były mile widziane jakiekolwiek odstępstwa, jakiekolwiek lenistwo, a ja jestem leniem strasznym. Tydzień przed zakończeniem roku szkolnego, kiedy symulowałem, że się wieszam na korytarzu szkolnym, dyrektor powiedział mi wprost, żebym wyp... i się więcej nie pokazywał, co też zrobiłem.

Rozumiem, że to nie był koniec Twojej edukacji?

Afro Jax: - Trafiłem do takiego liceum ratunkowego jakby, dla ludzi, którzy nie byli w stanie gdzie indziej ukończyć edukacji na poziomie średnim. Chwalić się może nie ma czym, ale wstydzić się też nie ma po co. Zdałem maturę, skończyłem studia i jestem szczęśliwy.

No właśnie - nigdzie nie mogłem znaleźć informacji, co właściwie studiowałeś.

Afro Jax: - Studiowałem, jakby to powiedzieć… nauki społeczne - że tak szeroko pojadę - w instytucie profilaktyki społecznej i resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego. Bardzo mi się te studia podobały, ponieważ to był taki dziwny melanż socjologii, psychologii, pedagogiki, co mi bardzo odpowiadało, bo skoro jestem leniem, to wolę nauki humanistyczne - pozostawiają one więcej pola do interpretacji indywidualnej - trzeba się po prostu mniej uczyć, a więcej kombinować.

Zastanawiało mnie to, bo słyniesz z pewnej afirmacji frajerstwa w swoich utworach. Ja się czasami takim frajerem czuję, poszedłem studiować kulturoznawstwo, a teraz każdy mi mówi, co ja sobie w ogóle wyobrażałem. Jak cię nastrajają głośne ostatnio dyskusje, podczas których wmawia się młodym ludziom, że jak nie poszli studiować na politechnikę, to są już do niczego?

Afro Jax: - Chciałbym powiedzieć studentom, żeby się nie martwili, jeśli studia jawią im się kompletnym g...em, ponieważ studia na szczęście nie determinują kierunku kariery zawodowej. Z tego co wiem, połowa mniej więcej mojego roku nie robi nic związanego z kierunkiem studiów. To nie jest tak, że jak wybrałeś studia pod wpływem impulsu i czujesz się jakbyś wpadł w dziurę pełną krokodyli, to już masz przewalone, bo całe życie będziesz to robił. Na szczęście nie. Można ukończyć politechnikę i zostać dziennikarzem, znam takie przypadki.

Czyli to nie jest frajerstwo? A może jest, ale nie należy się go wstydzić?

Afro Jax: - Frajerstwa w ogóle nie należy się wstydzić, bo jeśli wszyscy ludzie byliby mało ekspansywni, mało agresywni i nie kombinowali, jakby tu wyjść na swoje kosztem kogoś innego, no to byłoby fajniej na świecie w ogóle. Pokój i miłość!

Pewnie pytano Cię już setki razy o zmianę stylistyki, ale nawet na Juwenaliach nie zagracie jednego dnia z O.S.T.R.-em i Grubsonem, ale sami w czwartek. Hip-hop jest dla Ciebie jeszcze w ogóle jakimkolwiek punktem odniesienia?

Afro Jax: - Nigdy nas nie wciskano uparcie na dni hip-hopowe. Jedyny raz, jaki pamiętam, to koncert na juwenaliach w Warszawie. Tam był chyba Fisz, O.S.T.R. i beatboxerzy, ale potem też Papa Dance i Władysław Komendarek, także nie mogę powiedzieć, żebym zagrał kiedykolwiek jakiś stricte hip-hopowy gig. Hip-hop jest oczywiście nadal punktem odniesienia, dlatego że odznacza się wielką dbałością o brzmienie. Muzycy rockowi nie przywiązują zwykle większej wagi do tego, jaki atak ma werbel, a to jest cholernie ważne. Dlatego jeżeli gramy szeroko pojętą muzykę rockową, to staramy się ją dopieścić tak, jakby to był hip-hop.

Gracie teraz pop, ale jednak naznaczony frustracją. Na koncercie w poznańskiej Fabrice, po zagraniu jednego z bardziej mrocznych utworów, rzuciłeś pytaniem, dlaczego nie można przeżyć życia na ciągłym gazie. Czeka nas alkoholiczny Afro Kolektyw?

Afro Jax: - Mam nadzieję, że taki zupełnie alkoholiczny to nie. Przeżycie pewnego czasu, może nawet dłuższego, pod znakiem pewnej nieświadomości, jest bardzo przyjemne. Tylko że tak naprawdę, to ja mogę sobie tak mówić na koncercie, bo tam właśnie mogę sobie pobyć obok wszystkiego. Potem następuje poniedziałek rano i rzeczą, po którą sięgam, nie jest butelka, tylko kalendarz. Takie życie spędzone pół na fleku, pół w garniturze jest chyba najprzyjemniejszym kompromisem.

Kilka dni temu odbyła się premiera waszego "Thrillera" - teledysku stylizowanego na filmy o zombie, w którym jednego z nich zagrał… Zbigniew Wodecki. Skąd on się tam wziął? To chyba spora autoironia z jego strony?

Afro Jax: - Wszyscy w zespole jesteśmy fanami Zbigniewa Wodeckiego. Po pierwsze jest to postać bardzo rozpoznawalna, a potrzebowaliśmy takiej właśnie do teledysku. Po drugie, to dobry znajomy Jacka Zawadzkiego, który jest ojcem Remka Zawadzkiego, który gra u nas w zespole i który jest właścicielem Studia 7, gdzie gramy próby. Tak więc ze Zbigniewem Wodeckim, tak jak i z Krzesimirem Dębskim, mamy czasem styczność. Zbieramy się wokół nich i słuchamy jak opowiadają - jeden i drugi jest niewyczerpanym źródłem anegdot. To są goście tak cool, że my stale aspirujemy do tego poziomu pod każdym względem, a ponieważ Zbigniew Wodecki jest cool, to zgodził się na udział w tym teledysku. Przyjechał, dał się ucharakteryzować, zagrał. Mało tego, tam jest taka scena na końcu, gdzie on gra na gitarze. To nie jest tak, że on wziął gitarę i se tam pykał cokolwiek, nie, nie, nie - pan Zbigniew z grubsza rozkminił na bieżąco akordy.

No właśnie, jak to jest, że niemal wszystkie alternatywne zespoły próbowały się do niedawna od polskiej muzyki jak najmocniej odciąć, a wy i w sumie kilku waszych znajomych chcecie jakoś utrzymać jej ciągłość? Naprawdę warto?

Afro Jax: - Nas właściwie zawsze interesował ten wycinek spuścizny muzyki rozrywkowej, tylko nie zgłębialiśmy go tak intensywnie. Podobają nam się numery Anny Jurksztowicz, Andrzeja Zauchy itd., ale to nie jest coś, czym my się inspirujemy, to jakoś samo wychodzi. Twórcy najlepszych numerów polskich dostali teksty i napisali do tego muzykę na podstawie tego, czym się w tamtym okresie jarali i to niekoniecznie były rzeczy polskie. Polska piosenka to jest właściwie Przybora, Wasowski czy Młynarski - nie nasze zajawy. My wolimy Dębskiego, Karolaka, tego typu rzeczy, ale to też nie są dla nas najważniejsze inspiracje. Nam się to po prostu podoba.

Czyli trochę usilnie próbuje was się wpisać w ten nurt reaktywacji polskiej piosenki?

Afro Jax: - Trochę tak - to chyba przez tytuł płyty, "Piosenki po polsku". Było wiele propozycji tytułów i w końcu stanęło na tym najbardziej bezbarwnym, który nie przeszkadzał żadnemu z członków zespołu, a odczytano go trochę właśnie jako chęć wbicia się w trend, w który się wcale nie chcemy wbijać - zdajemy sobie sprawę, że być może następna płyta to będzie radykalna elektronika, glitche i clicki albo metal. To nie jest niemożliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Afro Kolektyw: Wywiad z gwiazdą poznańskich Juwenaliów - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski