Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ahistoryczna i apolityczna, ale za to śmieszna jest ta książka...

Marek S. Bochniarz
Łukasz Chrzuszcz czytał dzieciom "Książkę bez obrazków" w Centrum Kultury Zamek
Łukasz Chrzuszcz czytał dzieciom "Książkę bez obrazków" w Centrum Kultury Zamek Piotr Bedliński
Na start 21. edycji poznańskiego Biennale Sztuki dla Dziecka 21 razy aktorzy czytali dzieciom „Książkę bez obrazków” B.J. Novak

Wszyscy to znamy i zapewne nie raz boleśnie odczuliśmy w przeszłości – nieszczęsne spotkania ze złej jakości książeczkami, których odbiorcami mają być najmłodsi. Jeśli rodzice zagapili się i kupili nam je (albo – co gorsza – to my je kupiliśmy swoim dzieciom) potem pozostawało tylko przeklinać swoją nieuwagę.

Czarno na białym
Na szczęście, w poniedziałek na Biennale Sztuki dla Dziecka można było obmyć swój mózg z produkowanej taśmowo tandety, która nie szanuje młodego czytelnika i słuchacza. Wszystko dzięki performatywnym lekturom jednego z najbardziej enigmatycznych dzieł w historii literatury dziecięcej – bezkompromisowej i „ikonoklastycznej” „Książki bez obrazków” B.J. Novaka.

Amerykański komik i aktor zrezygnował ze stworzenia „dzieła skończonego” na rzecz tekstu interaktywnego. Błyskotliwie
zakomponowane zdania skrzące się od absurdalnego humoru tylko czekają na wrażliwego czytelnika, który wyciśnie z nich ukryty potencjał. „Książka bez obrazków” to kompozycja z bieli papieru i siły słów o zdaniach w rodzaju: „Moim jedynym przyjacielem na całym świecie jest hipopotam o imieniu BoLiPupek” czy „A moja głowa to kotlet z cukrem pudrem”.

Zazdroszczę współczesnym dzieciom
O tym, że w świecie książeczek dla dzieci dokonuje się rewolucja – dowiedziałem się przypadkiem rok temu dzięki wystawie „Tu czy tam? Współczesna polska ilustracja dla dzieci” w Narodowej Galerii Sztuki Zachęta. Gdy patrzyłem, jak najmłodsi czytelnicy wędrowali po ekspozycji świata opowieści wzbogaconych przez świetne ilustracje, z zazdrości piekły mnie uszy.
Zresztą, do dziś w sklepiku Zachęty można kupić książki dla najmłodszych – interaktywne, czy audiobooki (w tym „Bajki robotów” Stanisława Lema). Bo sztuka współczesna pamięta o dzieciach.

Zazdroszczę dzieciom z XXI wieku, bo moje dzieciństwo upłynęło pod znakiem moralnej opowiastki autorstwa chińskiego komunisty, ocenzurowanej przez żelazną damę rewolucji kulturalnej – Jiang Qing. Nie rozumiałem słów w tłumaczeniu po angielsku, ale demoniczne konie mknące na okładce ścigały mnie w snach. I te osobliwe, złamane barwy z piekła rodem, które chyba tylko w Chinach odbierano jako normalne...

Jednak często dzieci nie mają za dobrze. Na rynku polskim i poznańskim można znaleźć wiele kiepskiej jakości pozycji, w których niewybrednym ilustracjom towarzyszą podejrzane przekazy i opowieści godne co najmniej czasów PRL-u. Wstyd wskazywać palcem, ale trochę by się tego zebrało – zwłaszcza w dziedzinie tzw. literatury tendencyjnej.

Obrazy zamiast obrazków
I chyba dlatego czytanie „Książki bez obrazków” B.J.Novaka może w nas wywołać lekki szok. Tytuł zresztą kłamie. Gdy późnym popołudniem słuchałem tego, jak książeczkę interpretowała Oksana Hamerska na Warsztatach Agaty – to w głowie klarowały mi się właśnie bardzo różne obrazy, i to w całkiem niezłej obfitości. Ledwie aktorka przywitała dzieci i przyznała, że bardzo chciał jej towarzyszyć syn Piotruś – a że nie mógł, to w swoim imieniu wysłał „pluszaka” (aby choć on słuchał za niego) – to już je kupiła. Cóż, kupiła tym również i mnie.

B.J. Novak mógłby być doskonałym scenarzystą, a może bardziej suflerem, bo bawiąc się czcionkami i oszczędnie dawkując słowa na pustych kartkach białego papieru – w zasadzie bardzo dobrze ustawia nam lekturę książki. Jego podpowiedzi to wskazówki, jakie różne drogi czytania może wybrać aktor-lektor.

Na przekór modom i morałom

Zagadką pozostają dla mnie żywiołowe emocje, które towarzyszą lekturze – by „Książkę...” zrozumieć, pewnie trzeba by wyrugować ze swojej głowy wszystkie te zbyteczne lektury, które wciąż odbijają się nam czkawką co jakiś czas.
„Książka bez obrazków” jest przy tym gotowym klasykiem – bo to rzecz ahistoryczna, apolityczna i antynowoczesna. Jest przeciw modom, morałom, pouczaniu, edukowaniu, inspirowaniu. Wasze dziecko nie zmądrzeje od tej książki – raczej po prostu się przy niej pośmieje i ją pokocha tak mocno, jak syn Oksany Hamerskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski