- Jeżeli rozporządzenie dotyczące samochodów osobowych sprowadzanych z Wielkiej Brytanii, czyli "anglików" wejdzie w życie, to można będzie te auta u nas rejestrować i jeździć nimi bez przekładania kierownicy - mówi Waldemar Witek, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Diagnostów Samochodowych. I dodaje: - Na razie jednak czekamy na zakończenie prac nad rozporządzeniem, a nie sądzę, aby udało się to przed nowym rokiem.
Wydawałoby się, że nowe regulacje ucieszą najbardziej właścicieli komisów samochodowych. Wielu z nich nie liczy jednak na duży zysk. - Na początku na pewno nie będę ryzykował, bo nie chciałbym utopić pieniędzy - opowiada Robert Gawadziński, sprzedawca z Gniezna. I dodaje: - Jak na razie nie miałem żadnych zleceń na auta z Wielkiej Brytanii.
Obecnie ściąganie samochodów z Anglii nie jest wyjątkowo opłacalne. Chociaż brytyjskie oferty bywają nawet o połowę niższe niż na kontynencie, do ceny trzeba doliczyć koszt sprowadzenia auta i przełożenia kierownicy na lewą stronę, czyli od 8 do 10 tys. zł.
- Przerabiamy około 100 aut rocznie - mówi jeden z wielkopolskich mechaników. - Coraz częściej są to auta z wyższej półki, jak mercedes czy land rover. Wielu naszych klientów to osoby, które po latach wracają do kraju i nie potrafią się rozstać ze swoimi samochodami - dodaje.
Nadchodzące zmiany martwią przede wszystkim policję: - Trzeba spodziewać się zalewu rynku starymi i tanimi autami, które w rękach kierowców mogą stać się niebezpieczne - wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.
Szansa na tanie auto?
Sprzedawcy nie są jednak przekonani czy niska cena "anglików" się utrzyma.
- Z jednej strony odpadnie problem z przystosowaniem takiego samochodu, ale z tego samego powodu cena wyjściowa może wzrosnąć - przekonuje Damian Narożny, sprzedawca samochodów w Poznaniu.
Pozostanie też koszt sprowadzenia auta oraz drobnych zmian. Trzeba będzie zamontować dodatkowe lusterka, dzięki którym widoczność z obu stron samochodu byłaby taka sama.
Zarówno właściciele komisów samochodowych, mechanicy, jak i diagnostycy nie spodziewają się też powodzi "anglików" w Polsce.
- Sprzedaż takich samochodów może delikatnie wzrosnąć, ale nie drastycznie. Sądzę, że ludzie rozsądnie podejdą do tej sprawy, właśnie ze względów bezpieczeństwa - tłumaczy Damian Narożny.
Dlaczego "anglik" straszy?
Zdaniem policjantów najwięcej problemów podczas prowadzenia "anglików" będzie związanych z wyprzedzaniem.
- Nie da się bezpiecznie wyprzedzać z kierownicą po prawej stronie. W rękach rozsądnego kierowcy, który bezpiecznie go prowadzi i nie wyprzedza, "anglik" nie powinien stanowić zagrożenia - mówi Andrzej Borowiak. Po chwili jednak dodaje: - Ale takich kierowców można policzyć na palcach dwóch rąk. W porównaniu do np. Skandynawów mamy mentalność wojowników. Brakuje nam kultury jazdy.
Podobnego zdania jest Waldemar Witek z OSDS. - Proponuję, aby każdy, kto chce takie auto sprowadzić przejechał się nim najpierw po polskich drogach na próbę. Nie można równocześnie włączyć kierunkowskazu i zmieniać biegu, bo mając kierownicę po prawej stronie robi się to wszystko lewą ręką - mówi prezes OSDS. I dodaje: - Do takich aut nie są przygotowane ani nasze drogi, ani nasza kultura jazdy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?