Nieco wyższe od przeciętnych zbiory prognozuje Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. W Wielkopolsce mogą być wyższe o około 4 proc. Ale i w naszym regionie susza dała się nieco we znaki.W ostatnich tygodniach w Wielkopolsce zaczęły padać długo oczekiwane deszcze. Zbyt późno, by wpłynąć na rozwój zbóż ozimych. Jare wciąż jednak mają jeszcze szanse.
- Niestety, teraz zboża ozime, zwłaszcza jęczmień są już praktycznie po okresie wegetacji – mówi dr Danuta Leszczyńska z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. - Fakt, że teraz pada może jednak jeszcze poprawić znacząco sytuację zbóż jarych, które będą zbierane później.
Plony bez rekordów
Rolnicy są jednak dalecy od euforii. Bo plony, choć wyższe od średnich nie będą tak zadowalające jak w ubiegłym roku. Żniwa 2014 można było zaliczyć do rekordowych. Według GUS w ubiegłym roku w Polsce zebrano 31,9 mln ton zbóż czyli o 19,5 proc. więcej niż wynosi roczna średnia z ostatnich pięciu lat i o 12,3 proc. więcej niż w 2013 roku. Największy wzrost odnotowano, jeśli chodzi o pszenicę. W ubiegłym roku zebrano jej 11,6 mln ton, w tym 10,3 mln ton pszenicy ozimej (o 20,1 proc. więcej rok do roku).
Takich wyników spodziewać się nie możemy. Bo choć w kwietniu plantacje w Wielkopolsce były w dobrym stanie, to jednak suchy maj i początek czerwca im nie posłużyły. Ostatnie deszcze sprawiają, że ogólna sytuacja może być lepsza. - Nie ma co narzekać – mówi Marcin Przybył, gospodarujący w Żerkowie. - Deszcz pada, zboże rośnie. Sucha wiosna trochę zaszkodziła rzepakowi, ale straty nie powinny być większe niż 10 proc.
Niestety nie w każdym rejonie. Jak wynika z analiz IUNG 20 czerwca w Wielkopolsce suszą było zagrożonych 11,9 proc. powierzchni gruntów ornych, na których są uprawiane zboża jare. W większości to tereny w południowo - wschodniej części regionu.
- Często susza, czy nie daj Boże gradobicie to problem gospodarstw w jednej okolicy – komentuje Kornel Pabiszczak z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. - To nie ma żadnego wpływu na cenę produktów rolnych, więc jej wzrost nie zrekompensuje strat.
To nie wirus, to susza
Kolejną kwestią, która budzi obawy rolników jest stan upraw jęczmienia ozimego. Plantacje w większym stopniu niż w poprzednich latach wydają się być dotknięte wirusową karłowatością jęczmienia. Jakie będą straty z tego powodu? Na razie trudno przewidzieć.
- Zdarza się, że gdy część roślin się nie rozwinie, pozostałe dają wyższe plony – pociesza Pabiszczak. - Jak jest faktycznie – będzie można ocenić to po zbiorach.
Dr Danuta Leszczyńska podkreśla, że wirusową karłowatość jęczmienia dość trudno rozpoznać „na oko”.
- Także odnosiłam wrażenie, że plantacji dotkniętych tą chorobą jest więcej niż w latach ubiegłych – mówi. - Jednak szczegółowe badania dowiodły, że większość z tych plantacji po prostu wyschła. Tam, gdzie deszcze spadły parę tygodni temu część roślin odżyła. W innych miejscach niestety są straty.
Danuta Leszczyńska zwraca jednak uwagę, że wirusowej karłowatości jęczmienia sprzyjała wyjątkowo ciepła jesień, zaś podstawową profilaktykę tej choroby jest stosunkowo późny siew (po 20 września), a także opryski przeciw mszycom.
O cenach z obawą
Rolnicy obawiają się także niskich zbóż w czasie żniw. Obecnie za tonę pszenicy konsumpcyjnej zakłady zbożowe płacą od 600 do 650 zł. To jak na przednówek niewiele. Zwłaszcza, że w lipcu i sierpniu ubiegłego roku ceny były podobne. W tym, w czasie żniw, jak co roku, najprawdopodobniej nastąpi ich okresowy spadek.
- Ci rolnicy, którzy nie mają jak zboża przechować lub szybko potrzebują pieniędzy mogą być w prawdziwym kłopocie – komentuje Pabiszczak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
