Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie wyrok za Gran Turismo w Poznaniu. Proces w przyszłym tygodniu [ZDJĘCIA]

Agnieszka Świderska
Wypadek na Gran Turismo Polonia 2013 w Poznaniu
Wypadek na Gran Turismo Polonia 2013 w Poznaniu Maciej Urbanowski/archiwum
W przyszłym tygodniu rusza proces Mortena N., norweskiego kierowcy, który podczas pokazu na Gran Turismo wjechał w tłum widzów. Poszkodowanych zostało 20 osób.

Proces może skończyć się już po pierwszej rozprawie, gdyż 41-letni Norweg chce dobrowolnie poddać się karze. Za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym ma usłyszeć wyrok jednego roku i czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Na taką karę zgodził się prokurator. Teraz musi zgodzić się na nią sąd.

Norweski kierowca dopiero podczas ostatniego przesłuchania w prokuraturze przyznał się do winy. Samego wypadku dokładnie nie pamięta, tylko ten moment tuż przed, kiedy uderzył w krawężnik i stracił panowanie nad samochodem. Przyznał się, że wpadł wtedy w panikę i próbował wyprostować samochód. Koła były jednak zbyt skręcone, by mogło mu się to udać.

Koenigsegg, za którego kierownicą siedział Norweg, nie jest "zwykłym samochodem" - jak opisał go jedyny w Europie szwedzki serwisant. To auto z pierwszej piątki samochodów na świecie z największą mocą silnika. Inni kierowcy, którzy startowali razem z Norwegiem, nie ukrywali, że nawet najbardziej doświadczeni kierowcy mogą mieć problemy przy tak dużej mocy. Nie bronili Norwega, ale nie bronili też organizatorów. Kierowca i pilot ze Szwecji oraz jeden norweski kierowca zeznali, że na odprawie nikt nie wspomniał o jakichkolwiek ograniczeniach prędkości. Poza kolejnością startów nie miały być określone żadne zasady. Drift? Bączki? Wszystko wydawało się im dozwolone, skoro nie było zabronione. Dlatego też ulicę Hlonda, na której odbywał się pokaz, potraktowali jako tymczasowy tor wyścigowy, a nie jako drogę, na której obowiązywało ograniczenie do 70 km/h. Morten N. nie był wyjątkiem. Przyczyną wypadku miały być nie tylko błędne manewry, ale i nadmierna prędkość. Była duża, kiedy gwałtownie przyspieszał - około 108 km/h, ale tuż przed uderzeniem w barierki nie była większa niż 75 km/n.

To, że tuż za tymi barierkami byli widzowie, to kolejne zastrzeżenie skandynawskich kierowców. Szwedzki kierowca, który kilka razy brał już udział w Gran Turismo, zeznał, że takie imprezy zawsze odbywają się na torach, tylko Poznań, gdzie jazdy odbywają się przy publiczności, jest wyjątkiem. Inny szwedzki kierowca podał jako przykład swój własny kraj, gdzie tego typu imprezy zabezpieczane są betonowymi zaporami dla bezpieczeństwa widzów.
W Polsce musiały wystarczyć barierki. I zdaniem biegłego, którego opinia zaważyła również na decyzji prokuratury o umorzeniu postępowania przeciwko organizatorom, wystarczyły. Jak wynika z opinii, ryzyko, że któryś z kierowców może wjechać w barierki i widzów było zbyt małe, by organizator musiał je uwzględnić w planie zabezpieczenia imprezy. Dlatego nie można mu nic zarzucić. Impreza była dobrze zabezpieczona, a jedynym zagrożeniem okazał się dla niej Norweg.

Jednakże fani motoryzacji mogą się już cieszyć na kolejną edycję Gran Turismo w Poznaniu: organizacja imprezy w najmniejszym stopniu nie jest zagrożona.

- Formuła imprezy będzie jednak nieco inna - zdradza Marcin Jellinek, rzecznik organizatora. - Doświadczenie nauczyło nas, że konieczne są pewne zmiany. Za wcześnie jednak na szczegóły.

Morten N. jeszcze przed rozprawą zawarł ugodę z połową poszkodowanych i zapłacił im odszkodowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski