Budynki w Poznaniu zaświecą się na fioletowo z okazji Światowego Dnia Wcześniaka

- 17 listopada wyrażamy solidarność ze wszystkimi przedwcześnie urodzonymi dziećmi i ich rodzicami. To również okazja, by podziękować personelowi medycznemu za pracę i zaangażowanie przy leczeniu, a często ratowaniu życia dzieci - mówi Katarzyna Nawrocka z Fundacji Wcześniak Rodzice-Rodzicom.

Z okazji Światowego Dnia Wcześniaka na fioletowo rozświetlają się budynki na całym świecie: od szpitali, przez urzędy, uniwersytety i centra handlowe, po takie budynki jak na przykład Empire State Building.

W tym roku w Polsce Dzień Wcześniaka obchodzony będzie już po raz 10. Do akcji już od wielu lat włączają się również poznańskie placówki, które 17 listopada rozświetlają swoje budynki na fioletowo. W tym roku także fioletem rozbłyśnie m. in. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza czy Centrum Handlowe Avenida.

Zobacz mapę budynków podświetlanych dzisiaj na fioletowo.

Dlaczego kolor fioletowy stał się kolorem wcześniaków?
- Fioletowy kolor ma też swoją symbolikę. Ma on znaczenie trochę magiczne trochę tajemnicze trochę niezwykłe tak jak niezwykłe są wcześniaki. Ale z drugiej strony, ten kolor w różnych kulturach postrzegany jest jako kolory uspokajający, zwiększający koncentrację i skupienie. Chcemy dziś się skupić na problemach wcześniaków i na przyczyny wcześniactwa. Chcemy by ludzie mieli świadomość, że to są dzieci, które potrzebują szczególnej naszej troski - mówi Jolanta Uchman, pediatra, prezes fundacji Laboratorium Marzeń, która opiekuję się rodzinami z najmniejszymi i najbardziej potrzebującymi dziećmi.

Jak wynika ze statystyk, na świecie co dziesiąte dziecko rodzi się przed 40 tygodniem ciąży. Z kolei w Polsce jedno na 14 urodzonych dzieci jest wcześniakiem.

- Dzieci urodzone przedwcześnie wymagają specjalistycznej opieki szpitalnej, leczenia, a często wieloletniej rehabilitacji. Żeby dorównać swoim rówieśnikom, wcześniak musi włożyć w swój rozwój wiele wysiłku, a personel medyczny i rodzina muszą mu w tym towarzyszyć. Wcześniactwo nie jest chorobą, ale z jego skutkami wiele dzieci mierzy się przez całe życie

- tłumaczy Katarzyna Nawrocka.