Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burzliwa dyskusja w Milczu o spalarni odpadów w Kamionce. Mieszkańcy ostro protestują

Bożena Wolska
Bożena Wolska
O spotkanie z mieszkańcami przedstawicieli firmy Eneris poprosiła wójt Kamila Szejner, gdyż - jak tłumaczyła - mieszkańcy chcieli zadać pytania o plany związane z budową zakładu odzysku energii w Kamionce, popularnie zwanego spalarnią.Więcej zdjęć --->
O spotkanie z mieszkańcami przedstawicieli firmy Eneris poprosiła wójt Kamila Szejner, gdyż - jak tłumaczyła - mieszkańcy chcieli zadać pytania o plany związane z budową zakładu odzysku energii w Kamionce, popularnie zwanego spalarnią.Więcej zdjęć --->Bożena Wolska
W poniedziałek, 19 czerwca w Milczu, odbyło się zebranie w sprawie planów budowy spalarni odpadów w Kamionce. Przybyło na nie mnóstwo ludzi, tak, że sala wiejska wypełniła się. Momentami było bardzo burzliwie, a przedstawiciele firmy Eneris, z wiceprezesem zarządu Dorotą Włoch, mocno atakowani.

Spalarnia odpadów w Wielkopolsce

O spotkanie z mieszkańcami przedstawicieli firmy Eneris poprosiła wójt Kamila Szejner, gdyż - jak tłumaczyła - mieszkańcy chcieli zadać pytania o plany związane z budową zakładu odzysku energii w Kamionce, popularnie zwanego spalarnią. Poza wiceprezesem zarządu Dorotą Włoch, na spotkaniu byli specjaliści od technologii, która będzie zastosowana w Kamionce oraz zewnętrzny zespół specjalizujący się w prowadzeniu dialogu społecznego wynajęty przez Eneris.

Kamil Sobkowiak: nie słuchajcie ich

Zaczęło się bardzo ostro. Kamil Sobkowiak, który - jak mówił - od dwóch lat samotnie walczy o powstrzymanie budowy spalarni, wręcz krzyczał:

- Nie słuchajcie ich! Oni kłamią! To nie są żadni fachowcy, to ludzie wynajęci z telewizji!

Na zakończenie zresztą przeprosił zebranych za swoje zachowanie, ale na początku zamieszanie było ogromne. Kamilowi Sobkowiakowi wtórowała grupa osób oklaskując i zagłuszając wszelka próby rozpoczęcia rozmowy; inni próbowali ich uciszyć. Ogólnie zapanował ogromny zamęt.

Zamieszanie przerwał Mieczysław Michalak, sołtys Milcza.

- Kamil dziękujemy za to co robisz, ale my chcemy zadać pytania i usłyszeć odpowiedzi.

Po tym, choć zrobiło się nieco ciszej, było wiele ostrych wypowiedzi, ale im dłużej zebranie trwało, tym atmosfera stawała się spokojniejsza, a ludzi ubywało.

Historia inwestycji w Kamionce

Wójt Kamila Szejner, której w ostatnim czasie Kamil Sobkowiak zarzucał między innymi to, że wszystkie decyzje związane ze spalarnią zapadły bez udziału społeczeństwa, przekonywała, że nie jest wypromowanym na siłę politykiem, albo tworem medialnym. Mówiła, że od 20 lat działa na terenie gminy Chodzież, że zamierza tutaj żyć nadal (jako wójt czy nie wójt), że bierze odpowiedzialność za to co się w gminie dzieje, i nie będzie chować się po kątach, unikać ludzi: chce rozmawiać i wysłuchać uwag.

Przedstawiła krok po kroku historię inwestycji. Zapewniała także, że cała procedura przebiegła zgodnie z prawem, co zresztą, jak mówiła, było badane, na wniosek grupy skarżącej jej decyzję przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze oraz Sąd Administracyjny.

Mówiła, że sprawa budowy spalarni w Kamionce toczy się od około 15 lat. Wspomniała o sytuacji, gdy poprzedni wójt Zbigniew Salwa - nie przestrzegając ram czasowych - sprzedał grunty w Kamionce, które otrzymał od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Został za to skazany prawomocnym wyrokiem i musiał pożegnać się ze stanowiskiem. Wspomniała o planach Zbigniewa Cholewickiego, który roztoczył wizję budowy huty szkła w Kamionce i szklarni z warzywami, która pochłaniałaby energię uzyskaną ze spalania odpadów oraz o poszukiwaniu inwestorów. A także o tym, że kilka lat temu firma chińska była zainteresowana inwestowaniem w Kamionce, ale nic z tego nie wyszło. Ostatecznie, rok temu, teren kupiła firma Eneris.

Nabyła go wraz ze wszystkim pozwoleniami, gdyż w ciągu tych lat proces przygotowania inwestycji cały czas się toczył. Szejner wspominała o spotkaniu z przedstawicielami Eneris wiosną tego roku oraz o tym, że delegacja z gminy udała się do Bydgoszczy, aby na własne oczy zobaczyć spalarnię.

Śmierdzi w spalarni czy nie śmierdzi?

Na spotkaniu była spora grupa osób, która brała udział w "wycieczce" do spalarni w Bydgoszczy. Jednak ich odczucia różniły się.
Sołtys Mieczysław Michalak, który twierdził, że choć z zewnątrz wszystko prezentowało się pięknie, a od zawietrznej nie śmierdziało, to jednak od nawietrznej on nie chciałby mieszkać.

Ripostował Adraian Urbański, sołtys Stróżewa i przewodniczący Rady Powiatu Chodzieskiego, który zapewniał, że nie czuł żadnego - ani od zawietrznej, ani od nawietrznej - zapachu.

- Proszę nie manipulować, bo już dość tej manipulacji - mówił.

Jego słowa potwierdziła dyrektor Szkoły Podstawowej w Oleśnicy Joanna Maćkowiak, która stwierdziła, że też ma obawy związane ze spalarnią, też ma dzieci i też zastanawia się jak to będzie, ale była bardzo mile zaskoczona wizytą w bydgoskiej spalarni. Zapachu nie czuła.

Spalarnia za 4 lata

Zebranie trwało ponad trzy godziny, padło wiele słów ostrych i wiele pytań, na które odpowiadali przedstawiciele Eneris.
A więc: spalarnia jest na etapie projektowania i powstanie za około 4 lata. Spalarnia będzie bezpieczna, zostaną zachowane wszelkie europejskie, najostrzejsze normy, miasto będzie miało tańszą energię cieplną, a część energii zostanie zamieniona na prąd, na 50 hektarach powstaną firmy, które wykorzystają tanią energię odzyskaną z energii.

Eneris, jak mówiła wiceprezes Włoch, prowadzi rozmowy z firmami z branży przetwórstwa owocowo-warzywnego i wysokiej technologii, na temat ewentualnego wybudowania w Kamionce zakładów. Nie chciała, naciskana przez zebranych, zdradzić jakie to są firmy - mówiła o tajemnicy biznesowej.

Większość osób, która zabrała głos, zdecydowanie była przeciwko spalarni. Wprost mówili:

- I my mamy wam wierzyć?

Twierdzili, że nie chcą w swoim sąsiedztwie spalarni, nie chcą, aby spadła wartość ich działek, nie chcą być podtruwani - nawet jeśli z komina nie będzie lecieć dym, to jak przekonywali w glebie gromadzą się szkodliwe związki. Obawiają się, że odpady będą docierać z całej okolicy i nie wierzą w zapewnienia, że to co trafił do spalarni będzie pod szczególną i drobiazgową kontrola.

Część osób z kolei mówiła, że nie są przeciwni spalarni w ogóle, ale lepiej niech powstają one, tam gdzie śmieci są głównie produkowane, a więc w dużych aglomeracjach. Mówili, że chcieliby zachować piękną przyrodę nienaruszoną.

Niewielka grupa osób wreszcie broniła inwestycji:

-Kamil Sobkowiak mówił na początku, że nie ma fachowców, tutaj sami fachowcy - mówił jeden z zebranych i twierdził, że warto posłuchać co ma do zaoferowania firma.

Padły także opinie, że jednak park przemysłowy w Kamionce to byłby ratunkiem dla Chodzieży, gdzie nie ma przemysłu, a mieszkańców systematycznie ubywa. Inni mówili, że skoro produkujemy śmieci, to musimy liczyć się z tym, że muszą być one w jakiś sposób zagospodarowane. Wskazywali, że przemysł gdy powstaje jest siłą napędową rozwoju.

- Nie może być tak, że nic większego nie może powstać, bo zaraz są protesty. Nie może być żadnej firmy, fermy, marketu... - mówił jeden z zebranych.

A może referendum?

Jeden z mieszkańców zapytał jak to możliwe, że firma myślała, że przyjdzie wybudować spalarnię i zostanie przyjęta przez miejscowych z otwartymi rękami.

Wiceprezes Dorota Włoch tłumaczyła, że w Eneris było przekonanie, że wszystkie społeczne konsultacje zostały przeprowadzone, skoro inwestycja ma wszelkie pozwolenia.

Zebrani w Milczu mówili, że czują się pominięci w konsultacjach, nikt z nimi nie rozmawiał i nie dyskutował. Choć był i głos, że mieszkańcy nie interesowali się w ogóle planami i nie uczestniczyli w zebraniach i spotkaniach, gdy były organizowane. Nie wnosili żadnych uwag do planów, gdy te były na etapie projektowania.

Padła też propozycja, aby przeprowadzić referendum.
Kamila Szejner wyjaśniała, że jeśli - jakimś cudem referendum można byłoby zgodnie z prawem przeprowadzić, to co z jego wynikiem ona miałaby zrobić? Pójść do właściciela działki, który ma wszelkie pozwolenia i powiedzieć, że nie może budować?

- Wybudujcie nam hutę, tak jak pierwotny był plan, a my was przyjmiemy z otwartymi ramionami - mówił Mieczysław Michalak.

Spotkanie zakończyło się bez wniosków końcowych. Wiceprezes zapewniła, że będzie w kontakcie.

- Jestem pewna, że za 10, 15 lat zupełnie inaczej będziecie państwo patrzeć na tę całą sytuację - podsumowała Dorota Włoch.

Mieszkańcy mogą zaś zadawać pytania, a wkrótce zostanie otwarta platforma, na której opublikowane będą wszystkie pytania i odpowiedzi.

Pytania można zadawać i wysyłać na adres mailowy [email protected].

Źródło: chodziez.naszemiasto.pl

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Kolejna roślina -->

Te rośliny przyciągają pieniądze! Chcesz być bogaty? Koniecz...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski