Kluby z Szanghaju, Pekinu, Kantonu i Tiencinu lekką ręką wydały na Ramiresa, Alexa Teixeirę, Gervinho i Jacksona Martineza od 18 do 50 mln euro, czyli irracjonalnie dużo. Powszechnie wiadomo jednak, że chińska piłka nie ma ugruntowanej renomy, więc każdej futbolowej gwieździe i jej dotychczasowemu pracodawcy trzeba było zaproponować lepsze warunki niż w Anglii,Francji czy Niemczech, by zechciała przyzwyczaić się do innego stylu życia, specyficznej kuchni i często przebywania w odosobnieniu. W niczym to jednak nie zmienia faktu, że Chińczycy psują rynek, bo przepłacają. Zamiast najpierw wybudować ośrodki oraz wyszkolić zawodników na uczestników mundialu, wolą za pomocą pieniędzy rozbudzić zainteresowanie piłką w społeczeństwie i wśród decydentów. Kolejność karkołomna, ale z drugiej strony kto bogatemu zabroni fanaberii.
Wątek transferowy pojawił się też w mojej rozmowie z kapitanem lechitów, Łukaszem Trałką. Na pytanie o to, co zrobić, by nowe nabytki w Kolejorzu nie musiały przez trzy miesiące przebijać się do pierwszego składu albo lądować na bocznym torze, lider mistrzów Polski stwierdził, że trzeba wydawać 1-2 mln euro i wtedy zniknie temat dopasowania, aklimatyzacji i operatywności działu skautingu. Władz Lecha nie stać na takie zakupy, ale jeśli polityka transferowa ma opierać się tylko na aspektach finansowych, to może zamiast oglądać piłkarzy, lepiej już zacząć szukać chińskiego inwestora.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?