Czekają nas wewnętrzne wybory

Widać wyraźnie, że wyborcy chcieli po ośmiu latach zmiany. Uważaliśmy to za dość natrualne, ale jednocześnie nie zgadzaliśmy się z tym jako ludzie, którzy dźwigali przez osiem lat odpowiedzialność za państwo i wiedzą, jak skomplikowane to zadanie i jak dalekie od rzeczywiśctości są obietnice składane przez naszych oponentów. Niestety, bardzo istotną rolę odegrały tutaj liczne, pomniejsze komitety, które spowodowały rozproszenie głosów. Apelowaliśmy, żeby głosować na PO, bo byliśmy jedynym podmiotem, który mógł stanąć w szranki z PiS jak równy z równym. Wyborcy postanowili jednak swoje symaptie rozłożyć między różne programy – od lewicy po skrajną prawicę. To ostateczne wyniki pokażą układankę w parlamencie. Wydaje się, że te mniejsze ugrupowania nie będą miały szansy wpływania na cokolwiek. Nawet jeśli PiS, nie będzie miał samodzielnej większości, będą zbyt małe. To na pewno problem najbliższych lat.

Jesteśmy wszyscy w jakimś stopniu odpowiedzialni za ten wynik. Jedyne, czego żałuję to to, że nie mogłem pracować w sztabie, że moje doświadczenie nie było wykorzystywane. Ale pracowaliśmy intensywnie w Wielkopolsce. I mam nadzieję, że to da efekt wyraźnie lepszy niż średnia krajowa.

Liczę, że w regionie utrzymamy kilkanaście mandatów, ale nie chcę ryzykować, podając teraz konkretną liczbę. Na północy Wielkopolski powinniśmy utrzymać wynik, w Poznaniu możemy stracić jeden mandat, ale nie musimy. Najtrudniej będzie w okręgu konińskim, bo tam PiS zawsze było mocne.

Bez wątpienia czeka nas pogłębiona dyskusja wewnętrzna o tym wyniku. Mamy za sobą przegrane wybory prezydenckie i słabszy wynik w wyborach parlamentrarnych. Zgodnie z tym co pani premier zapowiadała, najprawdopobnniej czekają nas wybory wewnętrzne.

Tekst: Paulina Jęczmionka