Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy krótka spódniczka oznacza już zaproszenie do seksu?

Marek Weiss
Szesnaste urodziny trzeba uczcić wyjątkowo. Z takiego założenia wyszła uczennica ostatniej klasy jednego z ostrowskich gimnazjów. Karolina tego dnia postanowiła zabawić się ze znajomymi w podmiejskiej dyskotece. O dramatycznym finale urodzin 16-latki pisze Marek Weiss.

Zabawa na parkiecie trwała w najlepsze, gdy Karolinę poprosił do tańca nieznajomy mężczyzna. Starszy od niej o 9 lat. Było w nim coś pociągającego. Po tańcach dziewczyna zostawiła znajomych na boku i poszła z nim do baru. A potem znowu bawili się razem. Była już godzina 2, gdy on zaproponował zaczerpnąć świeżego powietrza.

Wyszli na spacer. Bardzo krótki. Na parkingu stał jego samochód. Po chwili oboje siedzieli w środku. Mężczyzna sprawnym ruchem rozłożył tylne siedzenie i przystąpił do konsumowania tej bardzo krótkiej znajomości. To był pierwszy akt sztuki, która zapowiadała się na romans, ale przerodziła się w dramat. Bo po chwili mężczyzna wyszedł z auta, a jego miejsce zajął kolega, 18-latek. Bez żadnych ceregieli powtórzył dzieło poprzednika.

Gdy Karolinie w końcu udało się wyjść z auta, wykrzyczała, że nie puści tego płazem. Choć obaj amatorzy przygodnego seksu szybko ulotnili się, zapamiętała numery rejestracyjne auta i zadzwoniła na policję. Obaj mieszkańcy, jak się okazało, powiatu ostrzeszowskiego już po kilku godzinach byli za kratkami. Wcześniej nie byli notowani ani karani. Młodszy trafił do tymczasowego aresztu. W przypadku starszego poprzestano na dozorze policyjnym, choć prokuratura wnioskowała, aby on także znalazł się za kratkami.

W trakcie śledztwa młodszy przyznał się do wszystkiego. Drugi potwierdził swój udział, podając jednak korzystny dla siebie przebieg zdarzeń. Sąd miał trudny orzech do zgryzienia. Półtora roku później wydał wyrok. W ubiegłym tygodniu wówczas 18-latek dostał dwa lata więzienia z warunkowym zawieszeniem na cztery lata. Sąd orzekł także wobec niego dozór kuratora sądowego, chłopak ma także zapłacić 1500 zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonej. Jego starszy kolega został uniewinniony. Sąd uznał, że o ile w drugim przypadku rzeczywiście doszło do gwałtu, to pierwsze zdarzenie takiego charakteru nie miało. Prokuratura od początku była innego zdania. Podkreślała, że obaj mężczyźni użyli przemocy i wykorzystali fakt, że dziewczyna była pod wpływem alkoholu.

- Gdyby to spotkało moją córkę, zwinąłbym go z ulicy, wywiózł do lasu i zrobił mu kolonoskopię zardzewiałym łomem. Nie zważałbym na konsekwencje, bo zawsze przecież istnieje pomroczność jasna - napisał na portalu naszemiasto.pl internauta "antyidiot''.

Oburzenia decyzją sądu nie kryją organizacje kobiece. Jej przedstawicielki nazywają skandalem fakt, że krzywda 16-latki okazała się zbyt mała na poważny wyrok.

- W Polsce wysoko się karze za kradzież telewizora, natomiast za gwałt nadal obowiązuje bardzo niska kara. Do tego dochodzą trudności, jakie ofiara musi przejść na etapie śledztwa. To podwójna wiktymizacja. Trzeba też podkreślić brak jasnych procedur postępowania z osobą zgwałconą w szpitalach. W każdym jest inna lub nie ma jej w ogóle - uważa Aleksandra Sołtysiak-Łuczka, prezeska zarządu Stowarzyszenia Kobiet "Konsola'' w Poznaniu.

Zdaniem Beaty Klimek, szefowej Fundacji "Przyjazny Ostrów'' stawiającej sobie za cel m.in. przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet, mamy do czynienia z przykładem sytuacji, w której ofiara gwałtu staje się w odczuciu społecznym winna temu, co się zdarzyło. Ciągle bowiem funkcjonują u nas silne stereotypy - prowokująca jest zbyt krótka spódniczka i zbyt duży dekolt albo opinia "sama się prosiła".

- Dopóki takie będzie postrzeganie problemów przez społeczeństwo, dopóty sprawcy będą przez opinię społeczną traktowani łagodniej niż ofiara. Gwałt jest gwałtem i nie ma żadnego usprawiedliwienia. Dziewczyna weszła do auta? Równie dobrze mogła się dać zaprosić na kawę albo na spacer. Skąd mogła przypuszczać, że taki będzie finał? Może postępowała nieroztropnie, niewystarczająco rozsądnie. Ale każdy ma prawo do błędu, zwłaszcza w wieku 16 lat. Zgłaszając zdarzenie, dziewczyna wykazała sporą odwagę. Z reguły ofiary ze wstydu ukrywają to. Obawiają się napiętnowania i komentarzy typu "sama tego chciała". Tak samo jest z przemocą domową. 90 procent jej ofiar to kobiety. Katarzyna Figura ujawniła prawdę o swoim życiu. Złamała temat tabu i została za to prawie zlinczowana. Musimy się temu przeciwstawić. To, że ktoś nosi krótką spódniczkę, oznacza, że tak lubi się ubierać. I tylko tyle - podkreśla Beata Klimek.

Według specjalistów, sprawy dotyczące przemocy seksualnej w większości przypadków są niejednoznaczne. Bo niejednoznaczne są emocje kierujące zachowaniem stron.

- Mówimy nie tylko o krzywdzie ofiary, ale i o potencjalnym zainteresowaniu, które mogła wzbudzać i które mogło mieć wpływ na to, co się stało. Z reguły nawet sądom trudno rozstrzygnąć wszystkie kwestie. Możemy założyć, że w dyskotece dziewczyna do sprawcy uśmiechnęła się. Ale wszystko to, co wydarzyło się potem, jest różnie oceniane przez strony. Począwszy od tego, co kto czuł, a czego nie czuł aż do tego, co chciał zrobić, a co zrobił. Wydarzenia przeszłe wspominamy przez pryzmat wydarzeń późniejszych. Ważne, aby nie napiętnować ofiary. I aby pamiętać, że za swoje zachowanie zawsze odpowiedzialny jest sprawca przemocy seksualnej - tłumaczy Wojciech Małuszek, psycholog z Ostrowa Wielkopolskiego.

W internecie, telewizji i czasopismach obserwujemy prawdziwy zalew erotyki. Śmiało sięgają po nią twórcy reklam, bo wtedy ich oglądalność jest większa. W ciągu ostatnich kilkunastu lat świat poszedł pod tym względem do przodu tak dalece, że rodzicom dzisiejszych gimnazjalistów włosy jeżą się na głowie na samą myśl, co ich pociechy mogą robić podczas randek. Stowarzyszenie "Kochanowski" z Opola jeździ po kraju z dofinansowanym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego spektaklem "Zabawy na podwórku". Sztuka jest opartą na faktach historią 14-letniej dziewczyny brutalnie zgwałconej przez czterech starszych kolegów. Twórcy spektaklu zdecydowali się sięgnąć po bardzo dosadne środki wyrazu. Aktorzy, odgrywający nastolatków, często używają wulgaryzmów i opowiadają szowinistyczne, męskie dowcipy. Palą i piją, a w finale dochodzi do gwałtu. Tej ostatniej sceny, podczas ostrowskiego spektaklu, nie obejrzeli uczniowie Gimnazjum nr 1. Siedzący razem z nimi na widowni nauczyciele uznali, że dla uczniów to lepsze rozwiązanie.

- Miałam wrażenie, że jestem na wizji lokalnej po dokonaniu przestępstwa. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że wszystko można pokazać i powiedzieć w tak realistyczny sposób uczniom, spośród których niektórzy nie mają jeszcze nawet ukończonych 13 lat - mówi Renata Sroka, dyrektor szkoły.

Incydent wzbudził burzliwą dyskusję w mieście, a internet szybko zapełnił się dziesiątkami komentarzy. Na nauczycieli posypały się gromy, że nie są przygotowani do profilaktyki, bo młodzież i tak "wie już wszystko". Czy rzeczywiście całą otaczającą rzeczywistość młodzi ludzie postrzegają przez seks?

- To chyba zbyt daleko posunięte stwierdzenie, choć przecież człowiek jest z natury istotą seksualną. Pójście na dyskotekę dla niektórych oznacza zamiar poznania kogoś i w domyśle seks, ale nie musi tak być i z pewnością nie dla wszystkich tak jest. Moim zdaniem, bardziej zasadne jest pytanie, czy 16-latka w ogóle powinna przebywać na dyskotece nocną porą? Dziś taka sytuacja nie szokuje, ale kiedyś była nie do pomyślenia. Należy zaapelować do rodziców, aby uczyli dzieci ograniczonego zaufania do obcych i zachowywania dystansu na początku znajomości. Trzeba też uczyć kontroli własnych zachowań. Zarówno kobiety, jak i mężczyzn - dodaje Wojciech Małuszek.

Na forach kobiecych aż roi się od propozycji rozwiązania problemu męskiej przemocy seksualnej. Od brutalnej terapii psychologicznej (np. konfrontacja gwałciciela z bliskimi pokrzywdzonej) aż po kastrację czy to chemiczną, czy mechaniczną.

"Pozbawiając go narzędzia, pozbawiamy broni. Więzienie i resocjalizacja za nasze pieniądze to skandal. Mają tam telewizję, jedzonko i liczą dni do wyjścia, aby znów złamać życie jakiejś kobiecie" - pisze internautka o pseudonimie "verrisimo".

"Oni mają chore głowy, a nie penisy. Może właśnie tam trzeba poszperać i zrobić porządek. Każdy taki człowiek powinien przejść porządne pranie mózgu, a jak nie pomoże, to dopiero wtedy do kastracji drania" - proponuje z kolei "justa 1973".

"No dobrze, ale co potem z tymi kastratami? - pyta "kjersti". - Przecież będą to nie tylko fizycznie, ale i psychicznie okaleczeni ludzie, w wielu przypadkach pewnie niezdolni do normalnego społecznego życia, być może groźni dla samych siebie i dla otoczenia. O wątpliwościach etycznych już nie wspominając, bo to trochę tak, jak byśmy wracali do epoki "oko za oko, ząb za ząb"...

* Imię 16-latki zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski