Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy sąsiad może być świętym?

Anna Kot
Fot. Waldemar Wylegalski
Jak wy(po)kazać świętość człowieka, tłumaczy ks. Krzysztof Różański, proboszcz z Konarzewa i postulator procesu beatyfikacyjnego dr. Kazimierza Hołogi, lekarza rodem z Poznania, pracującego także w Nowym Tomyślu

Jak się czuje postulator pierwszego procesu beatyfikacyjnego dotyczącego polskiego lekarza? I do tego osoby świeckiej… I do tego krajana...
Mógłbym powiedzieć, że posłusznie wykonałem polecenie służbowe, bo takie zlecenie istotnie dostałem od arcybiskupa Stanisława Gądeckiego w 2011 roku. Ale ponieważ mieszkałem i uczyłem się w Nowym Tomyślu i wiem, że o doktorze Hołodze jest tu głośno nieprzerwanie od 58 lat, dopowiadam, że zabrałem się do pracy z radością, przyjemnością i zapałem, jak do pisania wspomnień o... miłym i cenionym sąsiedzie. I to mimo że musiałem się wszystkiego nauczyć, a zwłaszcza zgłębić paragrafy prawa kanonicznego traktujące o beatyfikacji, procedurze tego procesu.

I tak po niemal 5 latach od tamtego zlecenia wielu może przeżywać Księdza sukces….
Ależ to sukces Hołogi! Mnie tylko – z Bożą i ludzką pomocą udało się przegryźć i rozgryźć te przepisy i przygotować wszystko, co konieczne do formalnego, kanonicznego rozpoczęcia procesu.

Właśnie – spróbujmy opowiedzieć, jak, po co i kiedy „przerabia się” te procedury?
Najpierw przygotowaliśmy życiorys doktora i krótkie uzasadnienie wniosku o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego dla Konferencji Episkopatu Polski i ona jakieś 2,5 roku temu wydała pozytywną opinię, czyli brak zastrzeżeń (nihil obstat) do wszczęcia procesu. Z tym zwróciliśmy się do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie z półtora roku temu – pismo było już znacznie poszerzone, uzasadniało sławę świętości doktora – to były relacje ludzi, tzw. świadectwa, którzy go znali lub słyszeli o nim, i są przekonani, że nasz kandydat realizował chrześcijańskie cnoty w stopniu heroicznym, doskonałym oraz uzasadnienie, co ewentualna beatyfikacja doktora może wnieść do Kościoła.

I zaczęło się czekanie na decyzję. A młyny kościelne mielą bardzo powoli….
Nie aż tak bardzo… nasz ksiądz arcybiskup bardzo zabiegał o taką decyzję i kilka razy osobiście monitował przebieg sprawy podczas pobytów w Rzymie, aby przyspieszyć watykańskie procedury, które są bardzo surowe – trzeba przecież sprawdzić także świadectwa przeciwne, wszystko, co by mogło wpłynąć na odmowę wydania zgody na wszczęcie procesu. No i oto 20 lipca tego roku otrzymaliśmy zgodę.

Na proces beatyfikacyjny, czyli? Wiadomo już coś o cudach, które dokonały się za wstawiennictwem dra Hołogi?
Nie, nie... po kolei. Wprawdzie w latach 50. kiedy doktor Hołoga pracował w Nowym Tomyślu, jego pacjenci nazywali go cudotwórcą, bo miał rzeczywiście ponadprzeciętne umiejętności medyczne, ale on się mocno na to oburzał i zawsze powtarzał, że jest tylko lekarzem, narzędziem w ręku Boga. Ale proces beatyfikacyjny ma tylko wykazać, że człowiek nim objęty wykazywał się w życiu heroicznością cnót: wiarą, nadzieją i miłością w stopniu doskonałym, to są tzw. cnoty teologalne. Do nich dochodzą cnoty kardynalne, moralne – roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo, a także inne, im pokrewne. I jak sądzę, co do Kazimierza Hołogi nikt wątpliwości nie ma. A co do cudów... rzeczywiście na dziś ich nie znamy, ale też proszę pamiętać, że Kościół rozróżnia i wymaga dwóch odrębnych procesów w drodze do beatyfikacji – ten, który zostanie zainaugurowany w poniedziałek, dotyczy życia, cnót i opinii świętości. Gdy natomiast pojawi się cud, a więc zdarzenie po ludzku nieuzasadnialne, np. uzdrowienie, wówczas należy przeprowadzić odrębny proces kanoniczny w sprawie cudu. Gdyby chodziło o uzdrowienie, wówczas należy dowieść, że było ono niewytłumaczalne ze strony medycyny, a do tego ma charakter trwały – całkowity i nieodwracalny.

Znał Ksiądz kogoś bliskiego z rodziny doktora?
Kiedy studiowałem w Lublinie, miałem okazję poznać żonę, Panią Marię, która po śmierci męża wróciła do swego rodzinnego miasta. To była końcówka lat 90. i nikomu jeszcze się nie śniło, że jakiś proces w ogóle będzie. Po rozmowie z nią, nie miałem żadnych wątpliwości, że Hołoga to był święty człowiek i już wtedy modliłem się do niego. I proszę mi wierzyć, że to nie była żadna rozmowa z żoną zauroczoną mężem – to naprawdę była relacja człowieka, który doświadczył świętości drugiego człowieka – jego dobroci, miłości i wiary. I takich ludzi wciąż jest wielu w Nowym Tomyślu – np. pani Elżbieta Helwing, dyrektor zespołu szkół noszącego od 2006 roku imię doktora, jej mąż czy ksiądz Władysław Kasprzak, były proboszcz parafii pw. NMP Nieustającej Pomocy w Nowym Tomyślu. Wszyscy oni mocno zabiegali o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski